miepaj miepaj
130
BLOG

Wojna na słowa (dok.)

miepaj miepaj Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

  Michał Ostrowski

Wojna na słowa (dok.)
 
 
Sfałszowane rysunki zwierzęcych embrionów. Autorzy stron „Understanding Evolution” ze smutkiem przyznają, że rysunki sfałszowanych przez Haeckla zwierzęcych embrionów znajdowały się w wielu współczesnych biologicznych podręcznikach, co było wodą na młyn dla antyewolucjonistów. Niestety, nie wyjaśniają oni, dlaczego przez dziesiątki lat te rysunki były uparcie reprodukowane w kolejnych wydaniach podręczników, skoro od dawna było wiadomo, że są one nieco „podrasowane”. Znany popularyzator ewolucjonizmu Stephen Jay Gould stwierdził:
 
 "Tak, myślę, że mamy prawo być zdumionymi i zawstydzonymi, że przez wiek bezmyślnie powtarzano te rysunki, co doprowadziło do tego, że znajdują się one w dużej części, o ile nie w większości, nowoczesnych podręczników." [1]
 
Melanizm przemysłowy. Autorzy serwisu zauważają:
 
"Wiele podręczników biologicznych i nauk o życiu używa melanizmu przemysłowego jako przykładu działania doboru naturalnego, potwierdzając to ilustracjami krępaków brzozowych podlegających ewolucji."
 
Oczywiście, któż nie zna tego jakże wymownego symbolu ewolucji... Z tym większym zdumieniem czytamy dalej:
 
"Niestety, wiele z tych fotografii pokazuje martwe okazy przyklejone do kory drzew (jeśli wasze podręczniki zawierają takie fotografie, zauważcie, że skrzydła ciem ustawione są w nienaturalnych pozycjach)."
 
Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że ewolucjoniści uczciwie i wielkodusznie przyznali, że podręczniki zawierają spreparowane rysunki embrionów i zdjęcia ciem. Żadnych złudzeń – to niechętne przyznanie wymusił na nich coraz mocniejszy nacisk ze strony krytyków ewolucjonizmu. Wydana w 2000 r. książka biologa, Jonathana Wellsa, Icons of Evolution pokazała, że większość podręcznikowych symboli ewolucji (w tym rysunki embrionów i melanizm przemysłowy) to albo zdezaktualizowane twierdzenia, albo po prostu fałszerstwa. Książka ta wywołała dziką histerię ewolucjonistów, jednak nie dało się dłużej przemilczeć tych faktów. Zresztą wielu biologów doskonale o tym wiedziało, nie kwapili się jednak, by coś w tej materii zmienić. Jak widać, dla ewolucjonistów ważniejszym kryterium jest to, czy coś popiera ewolucję, niż czy jest to prawdziwe.
 
Żadnego projektu! Nauczyciele winni wystrzegać się mówienia, że np. organizmy ze swoim projektem są świetnie przystosowane do środowiska. Wysyła się w ten sposób uczniom sygnał, że są one zaprojektowane, a to jest bardzo dalekie od „naukowego światopoglądu” mówiącego, że organizmy dostosowały się do swoich środowisk wskutek działania genetycznych mutacji i doboru naturalnego.
 
Żadnej demokracji! Nad naukowymi prawdami się nie głosuje. Naukowcy nie głosują nad teoriami. Oni debatują, dyskutują i rywalizują w przedstawianiu lepszych wyjaśnień. Ale ostatecznie odpowiedzi na naukowe pytania są determinowane przez konsensus naukowców bazujący na wnioskowaniu z obserwacji. Nauka nie jest demokratyczna. Zwraca uwagę pewna sprzeczność w tym punkcie. Skoro nauka nie jest demokratyczna, to konsensus naukowców wokół jakiejś racji również niewiele znaczy. Historia nauki zna mnóstwo takich konsensusów, które po jakimś czasie okazały się koszmarnymi błędami. Tę ewolucyjną argumentację należy rozumieć następująco: W nauce demokracja nie obowiązuje. My, naukowcy, wiemy, że ewolucja jest prawdziwa. Pospólstwu może się to nie podobać, ale tak jest i koniec. I jednocześnie w nauce demokracja obowiązuje. Ponieważ większość naukowców zgadza się, że kreacjonizm jest fałszywy, musi to być przyjęte i zaakceptowane. Czyli z tą demokracją w nauce nie jest tak prosto. Kiedy ewolucjonistom ona pasuje – to obowiązuje, kiedy nie pasuje – to nie obowiązuje.
 
Indoktrynować, a nie debatować! Są pewne tematy, nad którymi nie powinno debatować się w szkole. Najbardziej jaskrawe to ewolucja i aborcja. Młodzi ludzie mają w tych tematach zbyt mało doświadczenia, aby sensownie zabierać głos. Rolą nauczyciela jest dostarczenie wiedzy i możliwości do zbudowania koncepcyjnego zrozumienia problemu. Czytaj: nie dopuszczać do jakiegokolwiek kontestowania teorii ewolucji, ani do debat na tym polu. Indoktrynować, a nie debatować!
 
W ostatniej części pt. „Co-opted Terms” [2] (terminy o równoległych znaczeniach) nauczyciele dowiadują się o pożałowania godnym fakcie, że wiele użytecznych terminów zostało zawłaszczonych przez antyewolucjonistów. Są one wciąż użyteczne i można dalej je stosować, ale z wielką ostrożnością i ze świadomością możliwych konsekwencji. Do takich potencjalnie niebezpiecznych terminów należą:
 
Stworzenie (ang. creature). Używanie tego terminu w stosunku do organizmów może implikować, że skoro coś jest stworzeniem, to musi mieć swojego stwórcę, co otwiera drogę kreacjonizmowi. Powinno się używać terminów „organizm” i „żywa forma”, które nie niosą takiego bagażu.
 
Rodzaje. Wielu kreacjonistów wierzy, że Noe zebrał przedstawicieli stworzonych rodzajów do swojej arki. Przykładowo wziął ze sobą przedstawicieli „rodzaju” kotowatych, które później wyewoluowały w całą różnorodność gatunków tych zwierząt. Ponieważ termin ten (kind) jest preferowany przez kreacjonistów, nie powinno się go używać. Lepiej zastąpić go wyrażeniem „gatunek”, „rodzaj” (ale ang. genus, a nie kind) czy „typ”.
 
Projekt. Odnoszenie się do „projektu” żywych organizmów czy ich poszczególnych struktur implikuje, że musi istnieć ich projektant i że nie mogły one wyewoluować drogą mutacji i doboru. Zamiast projektu powinno się używać takich określeń jak „struktura” czy „adaptacja”. Przykładowo pytanie: „Jaki jest projekt mrówkojada, umożliwiający mu zjadanie mrówek?” powinno być zastąpione przez: „Jak jest przystosowany mrówkojad do zjadania mrówek?” lub „Jakie struktury i zachowania posiada mrówkojad, by mógł on zjadać mrówki?”.
 
Plan ciała (ang. body plan). Wyrażenie to implikuje, że skoro jest plan, to musi być jakiś planista. Zastąpienie tego słowa nie jest jednak takie proste, ponieważ słowo „plan” nie ma w tym kontekście wiele użytecznych synonimów. Możliwy przykład: zdanie „Scharakteryzuj plan ciała grzechotnika” można zamienić na: „Scharakteryzuj strukturalne adaptacje grzechotnika, umożliwiające mu drapieżnictwo i zdobywanie pokarmu”.
 
Strony „Understanding Evolution” zawierają również próbę wyjaśnień niektórych błędnych przedstawień teorii ewolucji, czasem propagowanych przez jej wyznawców. Przykładowo, popularne przedstawienia ewolucjonizmu w formie wykresów, na których pokazany jest ciąg, na przykład bakteria → meduza → trylobit → dinozaur → mamut są mylące o tyle, że sugerują, jakoby jedne organizmy przekształcały się w inne zastępując je, co nie do końca jest prawdą. „Przeżycie najlepiej przystosowanych” powinno być z kolei zastąpione terminem „przeżycie wystarczająco przystosowanych”. Autorzy zwracają również uwagę, że wizja ewolucji postępującej od form prostych do złożonych jest wielkim uproszczeniem. Patrząc na historię życia jest prawdą, że życie istniało najpierw jako relatywnie proste komórki, później zaś pojawiły się większe organizmy wielokomórkowe. Jednak zasada, że ewolucja biegnie z reguły od prostoty do złożoności,  jest błędna. Kierunek ewolucji jest często odwrotny i polega na utracie struktur i zachowań. Analogiczna uwaga występuje przy charakteryzowaniu organizmów jako prymitywne lub zaawansowane.
 
Nowe ewolucyjne strony świadczą, że ewolucjoniści zrozumieli, że dalsze ignorowanie ofensywy antyewolucyjnych ruchów jest niebezpieczne. Zaniepokojenie wywołuje zwłaszcza fakt, że krytycyzm wobec teorii ewolucji wdziera się także do programów nauczania w publicznej edukacji. Przykładem tego jest decyzja nadzorującej programy publicznego szkolnictwa Board of Education w stanie Ohio, która w lutym 2004 r. zaaprobowała w programie nauczania biologii rozdział zatytułowany „Krytyczne analizy ewolucji”. Podobne debaty toczą się w odpowiednich organach w innych amerykańskich stanach np. w Georgii, Minnesocie i Missouri. W Teksasie, który jest jednym z największych odbiorców szkolnych podręczników w USA, w wyniku presji zwolenników teorii inteligentnego projektu stanowa Board of Education zażądała od wydawców podręczników skorygowania szeregu ewidentnych błędów, jakimi ogłupia się młodzież w nauczaniu teorii ewolucji. Sytuacja jest na tyle poważna, że głos zabrało Science, jedno z najbardziej prestiżowych naukowych czasopism świata. „Ostra walka jednocześnie na lokalnym i stanowym szczeblu ujawnia rozpowszechniony opór wobec teorii ewolucji” – stwierdził biolog Randy Moore z University of Minnesota. „To jest nieustępliwe. To atakuje wszędzie. I to nie odchodzi. (...) Naukowcy nie powinni bagatelizować tej groźby dla nauki ze strony tego typu oddolnych ruchów. Każde badanie, jakie na ten temat widziałem, stwierdza, że od 15 do 20 procent nauczycieli biologii w szkołach średnich uczy kreacjonizmu. Akademicka społeczność nie ma pojęcia, co dzieje się w szkołach w całym kraju” – wyznaje zaszokowany Moore. [3]
 
Najwyraźniej ewolucjonistom coraz trudniej maskować słabości teorii ewolucji. Serwis „Understanding Evolution” próbuje uporządkować spore terminologiczne zamieszanie panujące w obrębie ewolucjonizmu. Otwarte przyznanie, że w nauczaniu ewolucjonizmu wciąż używa się spreparowanych rysunków i fotografii, wezwanie do zarzucenia „niebezpiecznych” terminów i słów świadczą, że ewolucjonistom coraz trudniej ignorować kompetentną i rzetelną krytykę.
Michał Ostrowski
 


[1] Stephen Jay Gould, „Abscheulich! Atrocious!” Natural History, March 2000, s. 45.
 
[2] http://evolution.berkeley.edu/evosite/footshooting/VIcoopted.shtml
 
[3] Constance Holden, „Georgia Backs Off a Bit, But in Other States Battles Heat Up”, Science 27 February 2004, vol. 303, No. 5662, s. 1268, http://tiny.pl/h28qf.
 

[Na Początku... 2004, nr 5-6, s. 199-207.]

 
 
miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Technologie