kaznodzieja kaznodzieja
222
BLOG

Szczęśliwa wina

kaznodzieja kaznodzieja Kultura Obserwuj notkę 0

 O, zaiste, konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa!

 O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!

Exsultet

Bo to, że [Chrystus] umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga, w Chrystusie Jezusie.

Rz 6,10-11

Jak można grzech pierworodny nazwać „szczęśliwą winą”? Grzech, który był katastrofą całego stworzenia, który zaburzył jego harmonię, sprowadzając śmierć, cierpienie i wszelką nikczemność? Przypomnijmy sobie choćby wszystkie horrory XX stulecia. Czy ta wina była szczęśliwa?

Śmierci Bóg nie uczynił ­– mówi Księga Mądrości (1,13). A zatem i zło nie jest stworzeniem Bożym. Istniało jednak zawsze jako możliwość, zdolna do urzeczywistnienia jako wynik buntu rozumnych stworzeń przeciwko Stwórcy, tak jak On absolutnie wolnych. Podmiotowość zakłada wolność. Wolność zakłada możliwość buntu. Bunt, jako oddalenie od Źródła Życia, jest śmiercią, jest realizacją możliwości zła w nieskończenie dobrym stworzeniu Boga. Paradoks? Tak, paradoks miłości.

Pomyślmy chwilę o raju, w którym mieszkali Adam i Ewa. O komunii Boga i wszystkich stworzeń, od nieożywionej przyrody po rozumnego człowieka. Niewyobrażalna harmonia z jednym dysonansem – tajemniczym Drzewem Poznania Dobrego i Złego. To właśnie owa przerażająca MOŻLIWOŚĆ, którą wykorzysta wąż.

Czy tak w zamiarze Stwórcy miała wyglądać pełnia stworzenia? Czy tak miał wyglądać wieczny raj? Mnie zawsze niepokoiło pytanie: a co jeśli po skończeniu Świata historia się powtórzy? Jaką mamy gwarancję, że któryś ze zbawionych, oglądając wspaniałość swojej uwielbionej natury, nie krzyknie po raz wtóry: „nie będę służył”?

Owszem, mamy gwarancję. Jest nią śmierć Chrystusa. Jest nią także przejście każdego z nas przez śmierć. Bo „umieranie dla grzechu”, o którym mówi św. Paweł, należy rozumieć dosłownie. Jeśli w ogóle umieramy, to umieramy dla grzechu. A więc bezpowrotnie żegnamy się z nim.

 Śmierć nie dotyczy naszej duszy, bo jest ona nieśmiertelna. Śmierć nie dotyczy ciała, bo otrzymamy nowe, uwielbione. Śmierć dotyczy wszystkiego tego, co jest w nas niedoskonałe, tego, co w stworzeniu „aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia” (Rz 8,22).

Zatem śmierć jest także aktem nowego stworzenia. W jakiś tajemniczy sposób, „jak ogień złotnika i ług farbiarzy” (Mi 3.2), Miłość Boża oczyści każdego z nas, stworzy nas na nowo jako nowych ludzi. Wtedy już grzech, śmierć i zło nie będą istniały jako ewentualności – nie będzie możliwe, aby ktoś z nas wpadł w ich sidła.

Przede wszystkim dotyczy to tej śmierci realnej, fizycznej, która czeka każdego z nas. Ale Paweł mówi też o chrzcie świętym, który jest „zanurzeniem w śmierci Chrystusa” (Rz 6,3). Dlaczego śmierci, skoro ten sakrament daje życie? Dlatego, że właśnie w wyniku łaski chrztu już w tym życiu może dokonywać się akt stworzenia nowego człowieka, przez śmierć Chrystusa wolnego od grzechu. A zatem oprócz śmierci fizycznej jest także ta bardziej subtelna – śmierć „starego człowieka” i narodziny nowego – żyjącego już tylko w Chrystusie. I tylko od nas zależy, ile z tej śmierci i ponownych narodzin dokona się już tu, na Ziemi, a ile będzie musiał wypalić Ogień Miłości w czyśćcu.

Dlatego zaiste, konieczny był grzech Adama, jak pisał św. Ambroży w hymnie Wielkiej Nocy. Bo grzesząc, właśnie Adam przyłożył siekierę do pnia Drzewa Wiadomości. Zapoczątkował ostatni akt stworzenia, który nazywamy historią zbawienia. Sprowadził na świat śmierć, która ostatecznie okaże się śmiercią owej przerażającej możliwości, którą w pierwszym raju symbolizowało Drzewo.

W tej tajemnicy objawia się z całą mocą Boża Mądrość. Z całego zła świata – od pierwszego upadku Adama, przez komory gazowe Auschwitz, aż po moje codzienne upadki – ta Mądrość  potrafi wyprowadzić bezbrzeżne dobro: ostateczne wyzwolenie całego stworzenia od możliwości zła. Zło pokazało, na co je stać, ale była to jednorazowa manifestacja. Wieczność do niego nie należy. Ostatni raj będzie się różnił od pierwszego – tym jednym Drzewem, które już nie będzie potrzebne.

kaznodzieja
O mnie kaznodzieja

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura