Newsweek Polska Newsweek Polska
110
BLOG

Parytety dla transseksualistów

Newsweek Polska Newsweek Polska Polityka Obserwuj notkę 15

Jeżeli kobiety i mężczyźni mają mieć z góry określoną liczbę miejsc na listach wyborczych, taka stała liczba należy się też osobom, których do końca nie można wiązać z żadną z dwóch płci.

W czwartek Sejm ma debatować nad ustawą o parytetach płciowych na listach wyborczych. Ustawa zakłada, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni mieliby mieć po 50 procent miejsc na listach.


To świetny pomysł, wymagający jednak pewnego udoskonalenia. Bo oprócz kobiet i mężczyzn są jeszcze ludzie, których płeć nie jest do końca określona. To hermafrodyty, a przede wszystkim transseksualiści (nie mylić z transwestytami). Transseksualiści na ogół mają formalnie jakąś płeć, ale nie identyfikują się z nią, albo są właśnie w trakcie zmiany. Nie można ich więc zaliczyć do końca ani do kobiet, ani do mężczyzn. W niektórych krajach są co prawda wciąż uważani za ludzi chorych, ale już na przykład Francja uznała, że osoby transseksualne nie są chore. W tym samym kierunku będzie zapewne szło prawodawstwo w innych krajach.


Dlatego transseksualiści również powinni otrzymać parytetowe przywileje. Rozumiem, że nie jest ich tak wielu, by gwarantować im na przykład 20 procent miejsc na listach wyborczych. Ale już na przykład cztery procent (może minimalnie mniej albo więcej) byłoby chyba w sam raz.


Wtedy parytety wyglądałyby następująco: 48 procent miejsc na listach dla kobiet, 48 procent dla mężczyzn i 4 procent dla transseksualistów.


Może ktoś w Sejmie zgłosi taką poprawkę do rozpatrywanego w czwartek projektu ustawy?

Piotr Śmiłowicz

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka