"Przedstawiciele prasy niemieckiej wysiedleni z Sowietów przejeżdżali w drodze ze Stołpców do Berlina przez Warszawę. Na zdjęciu dziennikarze niemieccy: Rudolf Herrnstadt [z prawej], Artur Just i Karol Garbing na dworcu głównym w Warszawie".
Na zdjęciu (nowość), zrobionym 10 miesięcy po objęciu władzy w Niemczech przez kanclerza Adolfa Hitlera, widać agenta sowieckiego Razwiedupra, Razwiedupru, który pracował od trzech miesięcy jako moskiewski korespondent lewicowo-liberalnej Gazety niemieckiej. Wszyscy myśleli, że robił w propagandzie dla Niemiec a on już od trzech lat pracował dla sowieckiego wywiadu wojskowego, znanego później jako GRU. Zanim został w ramach rewanżu wydalony z Rosji Sowieckiej i trafił przed obiektyw na Dworcu Głównym w Warszawie, był w podniosłej atmosferze odprowadzony przez pracowników niemieckiej ambasady na dworzec w Moskwie, a po przyjeździe do Berlina, przyjęty z honorami przez wysokich rangą urzędników Auswärtiges Amt. Nawet śmieszne, poza tym, że straszne.
Przed i po pobycie w Moskwie Herrnstadt pracował jako korespondent w Warszawie aż do ostatnich dni przed atakiem niemieckim i sowieckim na Polskę. Wezwany do Moskwy, wyjechał 30 sierpnia 1939 r. Do tego czasu jako rezydent Razwiedupru m.in. stworzył sowiecką siatkę wywiadowczą w Warszawie, w tym w ambasadzie Niemiec.
Rudolf Herrnstadt po wojnie będzie m.in. członkiem Komitetu Centralnego niemieckiej partii komunistycznej, utraci wpływy i pozycję w Niemczech w efekcie walk frakcyjnych na Kremlu po zgonie Stalina (reprezentował czekistów planujących transformację systemu). Herrnstadt był też twórcą Berliner Verlag - jego odpowiednikiem po drugiej stronie, 3 km. dalej, będzie koncern Axel Springer, do dzisiaj legendowany jako firma prywatna. Połowę udziałów Berliner Verlag, tuż przed upadkiem muru berlińskiego, kupi na krótko, do śmierci w 1992 roku, Robert Maxwell - agent sowiecki (i nie tylko).
