nicko nicko
72
BLOG

Sacrum biało-zielonych choinek i białe słońce -prawdziwy sen

nicko nicko Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Są takie miejsca na świecie, czasem bardzo blisko nas, gdzie natura niczym człowiek tworzy kręte schody-arcydzieła. Jedno z takich miejsc było nad rzeką, której nazwy nie pamiętał. Chłód szarości padał na płytki nurt. On stał na brzegu pilnując latorośli skaczących na drugi brzeg po szklistych wodą skorupach i dużych wyszlifowanych kamieniach. Później na brzeg pierwszy, potem na drugi, by znów na pierwszy. Ten pierwszy był z góry brzuchatym, ale faktycznie płaskim wybrzeżem - żwir i piasek, kamienie na kaczki. Drugi - wysoki, niezbyt za to szeroki. To tam prowadziły te niesamowite stopnie. Korzeń drzewa na skarpie drugiego brzegu pełzał po sypkiej pochyłości, dzielił się i łączył sam z siebie.

Zachwyciła go ta pozorna przypadkowość. To do niego to była mowa natury. Nikt inny przecież nie zauważył.

A innym razem, sierpniowym popołudniem, zapatrzył się w zapach trawy na wzgórzu nad Krakowem. Ciepło usypiające, dotyk Słońca na twarzy, morze złocistych barw w panoramie rozmazanych wież kościołów starego miasta. “A może byśmy tak polecieli?” Ziemskie akwarium było puste. Tylko oni i ciepłe odcienie, a potem nagle sacrum biało-zielonych choinek. Jakieś krzesełka nieczynne... i lot magiczny nad chłodnym cichym lasem. Lot do góry, gdzie stoi drewniane górskie sanktuarium. Drzewna kaplica i zamglone zbocze. Na północy zostało popołudniowe słońce, a tu jest kraina wiecznego poranka... rześkiego wschodu, mlecznej mgły w otchłani, białego słońca, dostojnych smoczych igieł przypruszonych śniegiem.

Zebrał w końcu te owoce niesforne i popakował do swej latającej łodzi. On ją napędzał swoim lotem. W stronę słońca odpłynęli po mgle. Po asfaltowej alejce wspomnienia. Pomyślał “Jeszcze wrócę na wzgórze i nad rzekę”, ale świt szary wdarł mu się w myśl, koniec pięknego snu, i uśpił marzenia.

nicko
O mnie nicko

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości