nickto nickto
153
BLOG

Szczęśliwej drogi już czas!

nickto nickto Polityka Obserwuj notkę 0

Nie można udowodnić istnienia Boga. Dlaczego? Dlatego, że Bóg jest Bogiem, czyli niejako z definicji nie podlega żadnym dowodom. Dlatego, że Bóg jest transcendentny wobec ludzkiego umysłu jak mawiają filozofowie. Dlatego, że rozum ludzki, którym się posługujemy i którym jedynie możemy się posłużyć do przeprowadzenia dowodu jakiegokolwiek, pochodzi od Boga, a nie odwrotnie. Rozum ludzki nie może wyjść poza granice jakimi został otoczony – nasza bieda polega na tym, że w przeciwieństwie do rozumu głupota ludzka nie ma żadnych granic. Tutaj uwaga na marginesie. Głupota nie jest brakiem rozumu! Głupota jest nieużywaniem posiadanego rozumu. Głupota jest właściwa tylko człowiekowi, istocie w rozum nieodwołalnie wyposażonej i wezwanej do jego używania. Można o zwierzęciu, przykładowo psie, powiedzieć, że jest głupi, ale oznacza to coś zupełnie innego, zupełnie inną „głupotę”.

Co zatem można udowodnić w odniesieniu do Boga? Można udowodnić zaledwie i aż tezę następującą:

 CZŁOWIEK, KTÓRY TWIERDZI, ŻE BOGA NIE MA, JEST GŁUPCEM

Można to udowodnić całkiem ściśle, powiedzielibyśmy „naukowo”, gdyby ten termin nie został w naszych czasach tak zdewaluowany. Przeprowadzić taki dowód można precyzyjnie, na polu logiki niepodważalnie, bez luk i sofizmatów. Za podstawę dowodu można przyjąć obserwacje każdemu dostępne i dla wszystkich wspólne, czyli dane antropologiczne, łatwe do uzyskania w każdej chwili przez zwyczajną introspekcję – w kwestiach podstawowych, o jakich tu mowa, introspekcja dostarcza w każdym przypadku identycznych danych (jeżeli by się różniły nie były by to dane „wystarczająco” podstawowe). Temat ten próbowałem wstępnie ująć z nieco innej strony tutaj: https://www.salon24.pl/u/nickto/1110120,religia-glupcy-czy-czlowiek-musi-wierzyc .

Można udowodnić „ściśle i naukowo” ale po co i dla kogo? Żaden dowód nie przekona człowieka nieprzekonanego i niechcącego być przekonanym. Więcej: żaden argument, a nawet jakikolwiek komunikat nie pokona bariery człowiek-człowiek bez przyzwolenia i dobrej woli odbiorcy. Chyba na tym głównie polega wolność człowieka, że ma on władzę zamknąć siebie, odciąć siebie, a nawet cały swój świat, od innego człowieka, nawet od Boga. Na tym polega paradoks ludzkiej wolności: gdy człowiek stara się być całkowicie wolnym, w sensie niezależności od kogokolwiek, staję się coraz bardziej niewolnikiem zamkniętym w ciasnej klatce.

Pozostawiam więc tezę bez próby jej dowodzenia, a dla pobudzenia wyobraźni zilustruję ją tylko pewnym obrazem. Otóż człowiek, który twierdzi, że nie ma Boga, jest podobny komuś kto twierdzi, że na drodze nie ma zakrętów. Staje sobie taki optymista u początku nowej autostrady, specjaliści od nożyczek swoją robotę już wykonali i widać drogę jak na dłoni, prostą aż po horyzont. Na takiej nowej wspaniałej drodze oczy już nie są potrzebne, nie mają czego wypatrywać, bo zakrętów „na pewno” na niej nie ma – nie widać ich przecież. Inna wersja to ta z czasów słusznie minionych. W owych to czasach opowiadano, że w Związku Radzieckim są tak płaskie i rozległe stepy, że jazda samochodem wygląda zupełnie inaczej niż u nas. Stepowy kierowca ustawia samochód na właściwym azymucie, kładzie „cegłówkę” na gaz, samochód sobie jedzie, kierowca zaś słodko śpi.

Szerokiej drogi!

--------

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse

vel

Naród, który zabija własne dzieci skazany jest na zagładę

Wyjaśnienie do stopki.

Od początku mojej pisaniny używam tego łacińskiego cytatu z zamierzchłych dziejów naszej cywilizacji, później dodałem adekwatne tłumaczenie (czyj oryginał i tłumaczenie łatwo sprawdzić). Teraz dodam jeszcze swoje wyjaśnienie.

Skąd tutaj Kartagina? Otóż Kartagina była ostatnim dużym organizmem państwowym z tej strony Atlantyku, który duchowych podstaw swojego istnienia upatrywał w publicznym składaniu ofiar z dzieci (aborcji jeszcze nie wynaleziono). Rzym, zanim stał się na długi czas niepokonany, widział swoje "być albo nie być" w całkowitym zniszczeniu Kartaginy, aż do gołej ziemi posypanej solą. Tak też się stało - 90% Kartagińczyków zabito, reszta "uratowała się" jako towar na targu niewolników.

Jak Ci się zdaje drogi czytelniku: jesteś Rzymianinem, czy Kartagińczykiem? A może Twoje istnienie nie potrzebuje duchowych podstaw?

nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka