nickto nickto
66
BLOG

Demokracji będziemy bronić jak socjalizmu - dygresje aktualne (11/?)

nickto nickto Polityka Obserwuj notkę 0

Daj nam króla, aby nami rządził (1 Sm 8,6)

Wstęp

Aktualna naparzanka w polskiej polityce prowokuje do zabrania głosu, trudno oprzeć się pokusie. Decyzja aby jakkolwiek wypowiadać się na aktualne tematy polityczne jest trudna i każdorazowo wymaga pokonania bariery estetycznej –  zajęcie polityka w tzw. dojrzałej demokracji, przypominającej coraz bardziej gnijącą ulęgałkę, to walka w błocie. Jest to doprowadzona do amoku pasja ludzi dojrzałych, bardziej nawet dojrzałych niż demokracja. Młody człowiek odruchowo kieruje się tam gdzie jest życie, toteż w całym zachodnim świecie widoczny jest proces stopniowej „breżniewizacji” polityki, a walka o władzę coraz bardziej przypomina zawody gerontologiczne. Młode pokolenie – choćby nie wiem jak narzekać na „gimbazę” - ma w sobie jednak zdrowe odruchy moralne i zachomikowane na lepsze czasy zapasy młodzieńczego idealizmu. W warunkach rozwiniętej demokracji każdy ich okruch jest godny podziwu, bo przecież jednym z największych osiągnięć demokracji starych jest rozbudowany system demoralizacji młodych. Widocznie jakiś guru demokracji miał niewyraźną mowę: wybełkotał „demokratyzacja”, a stado stadnie myślących zrozumiało „demoralizacja” i wzięło się ostro do roboty. System został rozwinięty na skalę przemysłową, bodajże jedynym istotnym azylem, do którego ma on nadal ograniczony dostęp, jest rodzina – rodzice nadal starają się wychować dobrego człowieka (niekoniecznie posłusznego wyborcę, czy ślepego konsumenta). Przestrzeń publiczna, poczynając od tego co widzimy bezpośrednio na ulicach miast, kończąc na przestrzeni wirtualnej, jest miejscem intensywnego masakrowania człowieka, szczególnie jego psychiki i warstwy duchowej, której nawet istnieniu świat stara się zaprzeczyć. Są to działania profesjonalne i perfekcyjnie zorganizowane, nie jest to jakaś tam socjalistyczna manufaktura produkująca „nowego człowieka”, który „psuł się” ledwie tylko opuścił bramę wytwórni. W tym względzie, realizowany obecnie „projekt” można porównać raczej do obozów zagłady, wzoru „niemieckiego porządku” i najbardziej doniosłej niemieckiej inwestycji na ziemiach polskich wszech czasów. Trzeba mieć nadzieję, że kiedyś ta „dzisiejsza młodzież” zejdzie jednak do rynsztoku polityki, i to nie po to aby urządzić sobie w nim jakiś kolejny „łutstok”, ale aby go chociaż trochę oczyścić i miłosiernie wyprowadzić z niego za ręce tych, którzy pozwolili sobie błotem zapaskudzić oczy. Trzeba jednak porzucić wszelką nadzieję, jeżeli miałaby się ona rodzić z naszych słów, czy nawet czynów. Taką nadzieję - zawsze, ale szczególnie w dzisiejszych czasach, możemy pokładać tylko w Miłosierdziu Bożym.

Dygresja pierwsza: zmiana, która konserwuje

Taktyka - trudno mówić o strategii - polegająca na tym aby „było jak było”, prowadzi w krótkim czasie do upadku tego co jest, demokracji w szczególności. Pozostawienie demokracji takiej „jaka była”, to gwarancja szybkiej i malowniczej katastrofy. Demokracja „rozwinęła się” jak stare prześcieradło na wietrze, jeżeli pozwolić jej na niekontrolowane wzloty, to szybko wiatr historii porwie ją z naszych rąk, porwie na strzępy i rzuci na swój śmietnik. Próby reformy, jakiekolwiek próby, to próby wykorzystania prześcieradła jako żagla, wykorzystania go póki i tak się nie podrze ze starości, na wietrze zbyt silnym dla starych prześcieradeł, nawet „od nowości” nie nadających się do tak silnych przeciągów.  Ślepe trwanie to pewne kłopoty, właściwie to pewna recepta na unicestwienie – świat jest raczej dynamiczny niż statyczny. 

I to by było na tyle! Ale jaki związek ma powyższa oczywista oczywistość z „aktualną rzeczywistością”? Wszystkie to słowa to jedynie wypociny, można powiedzieć, że jest to autopisanie, działanie podobne do samotnych zajęć na siłowni, ćwiczenie służące jedynie wydaleniu zbędnej wody z organizmu. W demokracji, aby być zrozumianym, trzeba pisać demokratycznie – tak jak wszyscy, w dojrzałej demokracji dociera się do tłumów, tylko wtedy gdy używa się schematów zatwierdzonych do publicznego użycia.  W ostatnim czasie, do debaty publicznej wkroczył prosty i skuteczny schemat wypowiedzi: nazwisko – inwektywa, inwektywa, …; nazwisko – itd. Spróbuję i ja – na początek 2 nazwiska, ale jakie! Inwektywy już takie sobie. Nazwiska będą konkretne, ale użyte tylko(!) jako figury retoryczne - kimże ja jestem aby oceniać ludzi, których nawet nie znam? Co oni sami myślą i co czują jednak napiszę – przecież wszyscy tak robią. Może teza wyrażona nazwiskami dotrze do kogoś – głupio tak pisać ciągle tylko dla siebie? Rozmarzyłem się: będę sławny bo napiszę o sławnych ludziach!

Kaczyński to szczery demokrata. Wielki miłośnik kotów – tak jak one, zarazem łagodny i zdecydowany. Dzieci nie lubi – nie mają prawa głosu, lepiej niech się w demokracji nie pałętają. Najważniejsze dla niego to zreformować demokrację tak, aby długo i zdecydowanie nam jeszcze panowała.  Dostrzega jej gnicie i chce być dla niej jak Stołypin dla upadającego caratu. O krawatach nic nie wiadomo.

Michnik to fałszywy demokrata. Kotów nie lubi, bo też są fałszywe. Demokracja służy mu tylko do zdobycia władzy. Chce być dla niej jak Lenin dla caratu – jego celem nie jest reforma tylko rewolucja. Przez skromność, nie liczy na własne mauzoleum. Krawata na wszelki wypadek nie nosi. Aha! Dzieci lubi, zupełnie jak Lenin w starym dowcipie.

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse


nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka