nickto nickto
54
BLOG

Ratunek dla kandydatów na Abrahama

nickto nickto Polityka Obserwuj notkę 0

Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój (Rdz 22,8)

Ludzie Starego Przymierza byli przekonani, że spotkanie Boga twarzą w twarz, czyli pełne Jego poznanie, sprowadziło by na nich śmierć. W pewien sposób potwierdzają to wielcy mistycy, ci którzy doświadczyli bliskiego (chociaż nie „twarzą w twarz”) obcowania z Bogiem. Mistycy precyzują nawet jaki byłby to rodzaj śmierci: otóż bliskie poznanie Boga „grozi” człowiekowi śmiercią z tęsknoty. Tęsknota za ukochaną czy ukochanym, chociaż prowadzi czasami do granicy obłędu, jest wobec pragnienia Boga, tylko niewiele znaczącym dyskomfortem. Tak więc wielka łaska poznania Boga pozostawia wielkie cierpienie, cierpienie którego ludzie nim obdarowani nie zamienili by jednak na żadne ziemskie radości. Cierpienie to coś przed czym człowiek ucieka, zapewne z tego powodu tak niewielu ludzi otrzymuje już w tym życiu łaskę bliższego poznania Boga – dla „zwykłego” człowieka relacja bliskiego obcowania z Bogiem jest właśnie zbyt bliska, tak jak wielkie cierpienie jest zbyt wielkie.

Najbliższa relacja „zwykłego” człowieka z Bogiem to wiara. Wiara jest człowiekowi dana, pochodzi od Boga jak wszystko oprócz grzechu. Jednocześnie wiara wymaga jednak współdziałania człowieka, przyjęcia daru poprzez akt woli. Bóg nie narzuca człowiekowi wiary, nie może złamać ludzkiej wolnej woli. Bóg niejako podrzuca wiarę, podrzuca niepostrzeżenie, tak aby znalazca nie zorientował się od kogo ona pochodzi. Człowiek może ją znaleźć, jak jest uważny i nie pędzi na oślep. Znaleźć zupełnie tak jak znajduje się jakiś przedmiot na ulicy - aby z niego skorzystać trzeba się schylić i podnieść, oraz zaakceptować. Można jednak nim wzgardzić, uznać a priori, że nie jest on nam do niczego potrzebny i aby nie zawadzał po prostu go kopnąć – jakaż to oszczędność dla dumnie wyprostowanego kręgosłupa! W rzeczywistości nie jest to tylko sprawa ugięcia hardego karku, chociaż to też bywa bolesne – bywa że konieczna jest bitwa z sobą samym. Wysiłek potrzebny do przyjęcia daru wiary widzimy już u Ojca Wiary Abrahama, szczególnie w drodze na górę Moria.

Cóż może zrobić Bóg aby być blisko człowieka, ukochanego swojego stworzenia. Nie może po prostu się mu w pełni objawić: człowiek straciłby w ten sposób wiarę, a w zamian otrzymał pewność. Niestety wobec poznania Boga, całej Jego potęgi i wszechmocy, człowiek straciłby też możliwość powiedzenia Bogu NIE. Wolna wola człowieka zostałaby ograniczona. Bóg wybrał inne rozwiązanie, wybrał jedyną bliską relację która nie pozbawia człowieka jakichkolwiek przymiotów. Ta relacja to relacja cierpienia. Relacja Ofiarowania w Eucharystii. Bóg zgodził się cierpieć dla człowieka aby być blisko niego, Eucharystia jest tego Cierpienia nieustannym dopełnieniem. Człowiek już nie musi cierpieć aby być blisko Boga.

To Jezus w Eucharystii jest blisko człowieka, dlatego że Jezus jest gotów dla mnie cierpieć i to cierpieć bezwarunkowo. Bóg poddaje się bezwarunkowo woli człowieka, uniża się aż prawie do nicości. Kawałek Chleba. Człowiek Go dotyka, dotyka Boga. Chleb zmienia swoją istotę, aby człowiek mógł ocalić swoją. Bóg porzuca swój majestat, aby mógł dotknąć Go człowiek. Bóg przychodzi w gościnę, godząc się z góry na brak gościnności. Eucharystia to wiara Nowego Testamentu. Jej nowa postać, nie stawiająca człowiekowi już tak wysokich wymagań jak wiara Abrahama – teraz to Bóg daje na ofiarę swojego Syna, chociaż wie, że człowiek nie zechce Go ocalić. 

Eucharystia to jedyne prawdziwe bogactwo Kościoła. Główny powód zazdrości i nienawiści świata. Wszystkie schizmy i herezje przynoszą jakiś uszczerbek Eucharystii. Uderzenie w Eucharystię to uderzenie w Boga samego. Jakże biedny jest człowiek bez Eucharystii! Przeraźliwie biedny i godny pożałowania! Jezu zmiłuj się nad nami i nad całym światem!

Święty Paweł rozśmieszył filozofów na Areopagu głosząc Zmartwychwstanie Chrystusa - było to wtedy i jest dziś centralne wydarzenie dla chrześcijanina. Od czasów Pawła, stopniowo wzrastała i dziś nadal wzrasta świadomość, że Chrystus zmartwychwstał i jest, ciągle jest z nami. Dziś trzeba zapytać, jak zareagowaliby Grecy, gdyby im Paweł pokazał, na dowód Zmartwychwstania, Chrystusa obecnego w chlebie. W pewnym sensie, owi filozofowie wierzyli, że bóstwo może być obecne w przedmiocie dzięki staraniom człowieka, przykładowo, dzięki staraniom rzeźbiarza. Z tego względu można przypuszczać, że Najświętszy Sakrament zadziwiłby ich raczej niż rozśmieszył. Zdziwił by ich swoją prostotą – chleb wytwarzają prostacy, posągi bóstw tworzą „nadludzie”. Zadziwiłby Bóg człowieka swoją Miłością do niego, swoim uniżeniem i darmowością daru. Ukazałby nicość nadczłowieka i wielkość prostaczka.

Święty Paweł powiedział, że próżna jest nasza wiara gdyby Jezus nie zmartwychwstał. Bez Eucharystii nasza wiara jest natomiast trudna, prawie niemożliwa. Bóg posłał swojego Syna z wielkiej miłości do nas. Czy Jezus dając nam zasmakować obcowania z sobą pozostawiłby nas sierotami? Czy nie musiał jednak pozostać z nami na zawsze, nie ujmując niczego z naszej wolnej woli i nie zabierając nam możliwości popisania się naszą wiarą? Patrz Jezu, jaki jestem już duży i jaką mam wielką wiarę! Prawie tak dużą jak pantofelek! Jeszcze trochę podrośnie i może nawet będzie można ją u mnie dostrzec z zewnątrz?

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse

nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka