Mam przed sobą dwa obrazki. Z jednego wynika, że zysk netto banków to jakieś marne 4 mld kwartalnie. Rocznie oficjalnie było to 16.2 mld zł. Przychody z odsetek to jedynie 8 mld zł kwartalnie. Załóżmy nawet są to odsetki od kredytów i że odsetki od depozytów tkwią w kosztach, to wyjdzie nam na to, że banki zarabiają głównie na prowizjach. Odsetki to tylko na przysłowiowe waciki.

Ale mam i drugi obrazek z którego wynika, że społeczeństwo kwartalnie obciążone jest kwotą odsetek netto rzędu 30 mld zł. Kwota ta wynika z przemnożenia kwoty pożyczek (901 mld zł) przez potrójna stopę lombardową wyznaczającą poziom lichwy (obecnie byłoby to 12%). W kwocie tej także nie siedzą pobierane przez banki prowizje i inne opłaty.

Wytłumaczcie mi chłopu spod Przeworska skąd się biorą takie różnice. Nie potrafię bowiem uznawać za prawdę tego co do wierzenia podają.
Oj, Orbana daj nam Panie, a jak nie nie to chociaż kałacha z amunicją.
Inne tematy w dziale Gospodarka