nikander nikander
415
BLOG

„Luksemburska” optymalizacja podatkowa

nikander nikander Gospodarka Obserwuj notkę 1

Ponieważ pieniądze są i dzielna Beata je znalazła, to nic jak tylko kapcie nałożyć, telewizor włączyć i na dobre wieści czekać.

 

       Ci, którym dobro Rzeczypospolitej sen z oczu spędza – w zasadzie – powinni poczuć się komfortowo. W trakcie kampanii wyborczej PiS obudził roszczeniowego ducha, a ten zrobi swoje. Te circa 50 mld zł obietnic wyborczych będą wisiały nad beneficjentami „dobrej zmiany” jak katowski miecz. Ponieważ pieniądze są i dzielna Beata je znalazła, to nic jak tylko kapcie nałożyć, telewizor włączyć i na dobre wieści czekać.

     Tak czy owak, nowy rząd wyjdzie z tych obietnic z twarzą. Zobowiązania przecież nic nie mówiły o tym, że zwiększy się wartość nabywcza społeczeństwa. Społeczeństwo dostanie „nominały” czyli papierki. Rynek natomiast poszuka nowy punkt równowagi podnosząc ceny. Dodatkowe 50 mld zł po stronie popytowej przy jednoczesnym osłabieniu strony podażowej nadmiernym fiskalizmem , da inflację na poziomie 10% rocznie. Ożywi się chwilowo handel, reszta gospodarki nie ruszy a pieniądze pójdą się paść na chińskie łąki.

     Nie rwałbym od razu włosów z głowy. Biedni stracą niewiele, natomiast rentierzy będą musieli zgodzić się ze znacznymi stratami. W sumie wyniesie to około 10% od pieniądza M3 (1 107 691 mld. zł na dzień 30.09) = 110 mld zł. Bankster może tylko zacierać ręce, bo na taką kwotę wzrosną potrzeby pożyczkowe. Stopy procentowe pożyczek będą musiały poszybować w górę, aby „dusić inflacje”.

     Jeśli zatem po kilku miesiącach nasza nowa premierzyca będzie musiała się gęsto tłumaczyć z iluzoryczności obietnic zrozum: spełniła swoje obietnice. Dostaliście przecież pieniądze więc czego chcecie jeszcze?

     Jest jednak pewna nadzieja na to, że rząd będzie wiedział gdzie szukać wpływów budżetowych. Zdaniem członka Narodowej Rady Rozwoju prof. Witolda Modzelewskiego tzw. „luksemburska” optymalizacja podatkowa kosztuje nas 30 mld zł rocznie. dr. Zbigniew Kuźmiuk kwotę tę szacuje na około 20 mld zł. Czy jednak nowy rząd będzie miał na tyle determinacji, aby nadepnąć na ogon „tłustych misiów”?

     O „luksemburskiej optymalizacji podatkowej” powinniście jednak coś wiedzieć, abyście nie mieli wątpliwości w jakie g… wdepnęliśmy i kto to g… firmuje. Poniżej zamieściłem ciekawsze materiały znalezione w Internecie rozjaśniające ten problem.

 

Optymalizacja podatkowa: Luksemburg pozwala firmom uniknąć podatku

Paweł Rochowicz, 19.03.2012 aktualizacja: 19.03.2012, 02:58

 

Korzystna umowa daje polskim przedsiębiorcom spore możliwości legalnego zmniejszenia swojego opodatkowania. Polskie firmy coraz częściej wykorzystują schemat przepuszczania swoich dochodów przez luksemburskie spółki i fundusze. Pozwala to zaoszczędzić na podatku dochodowym. Wyjaśnienia polskich i luksemburskich władz fiskalnych potwierdzają: to jest legalne.

Wolne zyski

Dywidendy wypłacane przez przedsiębiorstwa z Luksemburga polskim udziałowcom są u nas zwolnione z opodatkowania na mocy polsko-luksemburskiej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania z 1995 r. W Luksemburgu od podatku dochodowego wolne są też zyski kapitałowe.

W takich warunkach można zbudować legalny schemat pozwalający zaoszczędzić duże kwoty podatku dochodowego. Najprostsza struktura to bezpodatkowa wymiana udziałów. W jej wyniku polski właściciel staje się posiadaczem udziałów w swoim biznesie za pośrednictwem podmiotu luksemburskiego. Polska spółka, osiągająca zysk, wypłaca dywidendę powiązanej spółce luksemburskiej. Jeżeli prawidłowo ułoży się taki schemat, przychód luksemburskiej spółki może być wolny od podatku, podobnie jak późniejsza wypłata zysku do właściciela. W ten sposóbpolska spółka, jeżeli nie ma charakteru osobowego, płaci wprawdzie 19-proc. CIT od swojego dochodu, ale jej udziałowcy nie płacą podatku od dochodów z dywidend(też 19-proc.).

Do takich operacji nie trzeba samodzielnie zakładać spółki w Luksemburgu. Ich obsługą zajmują się wyspecjalizowane firmy, np. spółki o zmiennym kapitale (SICAV) oraz fundusze inwestycyjne (SIF). Oczywiście pobierają opłaty, ale można je odzyskać dzięki korzyściom podatkowym.

Izby potwierdzają

Legalność „schematów luksemburskich" została potwierdzona w wielu wiążących interpretacjach, nawet ostatnio. Przykładowo,dyrektor Izby Skarbowej w Łodzi w interpretacji z 3 stycznia 2012 r. (sygn. IPTPB2/415-605/11-3/KR)stwierdził, że „na mocy konwencji dochody z dywidend ze źródła w Luksemburgu uzyskiwane przez osoby o nieograniczonym obowiązku podatkowym podlegają zwolnieniu z opodatkowania w Polsce, niezależnie od tego, w jakiej wysokości byłby pobrany podatek w Luksemburgu przy wypłacie takiej dywidendy". Podobne stanowisko zajęlidyrektorzy izb skarbowych w Poznaniu (7 grudnia 2011 r., sygn. ILPB2/415-1030/11-2/JK) oraz w Warszawie (27 października 2011 r., sygn. IPPB2/415-772/11-2/MS1).

O tym, że schemat wymiany udziałów jest bezpodatkowy, mówią też władze skarbowe Luksemburga. W piśmie dyrektor tamtejszej administracji podatkowej, opublikowanym na stronie internetowej www.impotsdirects.public.lu, stwierdził, że fundusze SIF i SICAV są beneficjentami umów w sprawie unikania podwójnego opodatkowania, zawartych z określonymi krajami. Ów dokument, wydany 24 października 2001 r., wśród tych krajów wymienia Polskę.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorap.rochowicz@rp.pl

Opinia: Marek Jarocki, doradca podatkowy, senior manager w firmie Ernst & Young

Optymalizacja luksemburska może się opłacać już przy rocznym zysku firmy rzędu miliona złotych. Transfer dywidend jest zupełnie legalny, a przy tym nieograniczony do konkretnej branży. Mogą z tego korzystać właściwie wszystkie spółki, które wypracowują dochód. Nieprawdą jest, że na takich operacjach zyskują tylko podmioty z sektora finansowego. Taka optymalizacja może jednak przynieść znaczące efekty, jeśli da się przewidzieć, że polska spółka będzie dochodowa w ciągu najbliższych kilku lat. Trzeba podkreślić, że luksemburskie prawo podatkowe cechuje się dużą stabilnością. Nie należy się obawiać szybkich renegocjacji umów podatkowych z innymi krajami, w tym z Polską. Zresztą właśnie od nas luksemburscy eksperci podatkowi otrzymują ostatnio sporo telefonów w sprawach uruchamiania schematów optymalizacji podatkowych.

 

Legalizm czy bezkarność „luksemburskiej” optymalizacji podatkowej: trzeba ujawnić tajne porozumienia

Czy ktoś, kto wchodzi w tajne porozumienia z innymi państwami, aby uchylić się od płacenia podatku w swoim kraju, gdzie uzyskał dochody, postępuje w sposób naganny i - mówiąc kolokwialnie - okrada (oczywiście nie w sensie prawnym) swoje państwo i pośrednio tych wszystkich, którzy nie wchodzą w to porozumienie? Takie pytanie stawia (i na nie odpowiada) profesor Witold Modzelewski z Instytutu Studiów Podatkowych.

Twórcy oraz propagatorzy tego rodzaju zachowań powtarzają, że są to „działania legalne”. Mam co do tego zasadnicze wątpliwości, bo: zawieranie tajnych porozumień z rządami innych państw, posługiwanie się na ich podstawie dokumentami prawdopodobnie potwierdzającymi nieprawdę, w dodatku działając na szkodę Skarbu Państwa i transferowaniepieniędzyna podstawie pozornych transakcji rodzi podejrzenie naruszenia wielu przepisów kodeksu karnego (art. 258, 271, 286, 299) oraz bardzo długiej litanii przepisów podatkowych i karnoskarbowych.

Czy jeśli ktoś otrzymał „pożyczki” od założonej w tym celu spółki w Luksemburgu, aby jej oprocentowanie wyeliminowało opodatkowanie podatkiem dochodowym w naszym kraju, a cała „operacja” była tylko po to, aby złożyć tu tzw. zerową deklarację (bez podatku), czy było to działanie legalne? Przecież są to wypisz, wymaluj „transakcje optymalizacyjne” w podatku od towarów i usług, gdzie sądy karne widzą już popełnienie pospolitych przestępstw: nie jest przecież kosztem uzyskania przychodu czynność pozorna, w dodatku wykreowana wyłącznie w celu osiągnięcia „korzyści podatkowych”.

Zgódźmy się co do jednego: były to i są – jak dotąd –działania bezkarne, bo stali za nimi wszyscy wielcy tego świata: politycy, wszyscy urzędnicy – z szefami resortufinansówna czele, media, dziennikarze oraz międzynarodowy biznes doradczy, który to wszystko organizował oraz, co mówiąc ze szczególnym smutkiem – część świata nauki.

Skąd to poparcie? Odpowiedź jest bardzo prosta: za wielkie pieniądze, które zarobiono na uchylaniu się od podatków, w tym również w naszym kraju. Ponoć wieloletnie rządy jako ministra finansów a później premiera Luksemburgu „kosztowały” inne państwa 300 mld EURO utraconych dochodów podatkowych, bo tyle ubyło w sektorze publicznym państw UE. Jak ocenić kondycję organizacji, która autora tych operacji wybiera na szefa najważniejszego organu?

Zgodnie z powszechnie akceptowaną definicją rządy mają charakter mafijny, gdy system prawny oraz działania polityków i urzędników - co ważne - przy poparciu mediów, zapewniają bezkarność tym, którzy nie płacą podatków, a nawet stworzyli sobie z tego procederu główne źródło dochodów. Wprowadzenie do obrotupieniędzypochodzących z czynów zabronionych, w tym dziesiątków lub setek miliardów EURO wyłudzonych dzięki np. umowom luksemburskim, wypełnia znamiona przestępstwa prania brudnychpieniędzy, czyli art. 299 kodeksu karnego. Jeśli nie mamy zasłużyć w opinii większości obywateli, którzy przecież uczciwie płacą podatki, na miano państwa mafijnego (tak lubimy widzieć te patologie na wschód od naszej granicy), to działania władzy publicznej, a zwłaszcza prokuratorzy, muszą tu być szybkie i sprawne, przede wszystkim wykorzystując §8 tego artykułu: osoby, które wypowiadają się ze znawstwem na temat wszystkich niuansów umów luksemburskich są powszechnie znane a listę beneficjentów, którzy optymalizowali dzięki nim opodatkowanie, można przeczytać w gazetach.

Jak się rzekło teraz czas na ruch ze strony władzy, bo – podobnie jak obecnemu szefowi Komisji Europejskiej – potrzebne są szybkie działania uwiarygodniające, że nie ma i nie chce mieć nic wspólnego z „biznesem optymalizacyjnym”. Należy przeciąć wszelkie formalne i nieformalne kontakty z tymi firmami, które zajmują się „na skalę przemysłową” uchylaniem się od opodatkowania. Zanim to zrobią inni podatnicy, bo oni z reguły mają więcej instynktu zachowawczego.

Wszyscy beneficjenci optymalizacji podatkowej z wersji luksemburskiej przekonują nas, że wszystko było i jest legalne „w świetle przepisów prawa polskiego i międzynarodowego”. Gorzej, że tym językiem mówi czasami również nasz ministerfinansów, ale do lapsusów w wykonaniu szefów tego resortu przyzwyczaił nas jego poprzednik. Czy mamy uwierzyć w te zapewnienia, skoro umowy z rządem luksemburskim, na których opierał się ten proceder, były tajne? Przyjmując jednak za dobrą monetę te zapewnienia możemy tylko oczekiwać, że całość dokumentacji, w tym zwłaszcza owe umowy, zostaną natychmiast opublikowane przez tych przedsiębiorców, którzy zoptymalizowali tą drogą polski podatek dochodowy. Należy podać również kwotę „oszczędności podatkowych”, które uzyskali oni: po to, aby uwiarygodnić zapewnienia o legalności tych działań: skoro wszystko było legale artis, to nie ma się czego wstydzić. Potem niech sobie to sprawdza kto chce, zwłaszcza Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który zapewne zbada, czy tego rodzaju przywileje podatkowe nie były zakazaną pomocą publiczną. Bo chyba były.

Sądzę, że natychmiastowe upublicznienie pełnej dokumentacji związanej z umowami luksemburskimi przyczyniłoby się do szybszego zakończenia tego kryzysu. Stawiam jednak przysłowiowe orzechy do brylantów, że nikt tego nie zrobi, bo, po pierwsze, beneficjenci tych umów niezbyt poważnie traktują swoje obowiązki wobec państwa polskiego, a po drugie, raczej mają coś do ukrycia, czyli prawda o tych umowach nie jest zbyt bezpieczna, podobnie zresztą jak w przypadku innych „transakcji optymalizacyjnych” z udziałem rajów podatkowych. Będą oni brali na przeczekanie - aż sprawa ucichnie. Chyba jednak nie rozejdzie się to po kościach, bo szykuje się cichy bunt podatników, którzy dotychczas uczciwie płacili w Polsce podatek dochodowy. Tu narracja jest brutalna: nic nie będziemy płacić dopóki władza tolerować będzie owych „tłustych misiów” (język byłego ministra Sienkiewicza), którzy korzystali z owych luksemburskich przywilejów: albo, albo.

Podyskutuj o tym na naszymFORUM

Czy władza o tym wie? Chyba tak, choć na razie jest zajęta sama sobą. W mijającym roku (2014) dochody z podatku dochodowego od osób prawnych będą jeszcze niższe w relacji do PKB niż w zeszłym – wtedy wynosiły 1,79%. A może być jeszcze mniej lub prawie nic. Czy stać nas na utratę kolejnych 30 mld zł? Oczywiście nie, ale idzie nie tylko o pieniądze: idzie o wiarygodność władzy wobec większości obywateli. Gdy zbuntuje się, a zrobi to po cichu, większość podatników, każda władza jest na przegranej pozycji. Tak dzieje się już w naszym kraju w obrocie detalicznym żywnością: gdy dowiedzieliśmy się wszyscy, że wielkie sieci handlowe nie płacą nic podatku dochodowego, spontanicznie powstała i rozwija się gospodarka alternatywna (produkcja wędlin, serów, pieczywa, nabiału a nawet alkoholu), która też nie płaci podatków i jest w pełni afirmowana przez konsumentów: można już ich spotkać oddalając się o kilka kilometrów od granic dużych miast. Teraz powstaje system domokrążców, którzy dostarczają te produkty bezpośrednio o mieszkań (jak za niemieckiej okupacji). Władza chyba o tym dobrze wie, ale również ma świadomość, że nie ma szansy na sukces w walce z tym handlem, zresztą jej funkcjonariusze (inspektorzy skarbowi, policjanci) są w większości sercem i duchem po jego stronie.

Dlatego też w celu uwiarygodnienia rządzący muszą strzelić tu ciężkich armat, a w Sejmie powinna powstać jak najszybciej komisja śledcza zajmująca się tym tematem. Szybsze mogą być działania prokuratorów, bo świadkom koronnym, podobnie jak w przypadku wyłudzania VAT-u (tam też miało być „wszystko legalne”) rozwiązują się języki, czyli materiał dowodowy można zgromadzić dość szybko.

Ale nie uprzedzajmy faktów: można zwycięży rozsądek i ujawnione zostanie pełne dossier luksemburskiejoptymalizacjipodatkowej, a my jednak dowiemy się, że „wszystko było w pełni legalne”.

Witold Modzelewski,Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytut Studiów Podatkowych

 

Optymalizacja luksemburska kosztuje Polskę 20 miliardów zł rocznie

opublikowano:14 listopada 2014· aktualizacja:14 listopada 2014

Fot. sxc.hu

W ostatnią środę na tzw. minisesji Parlamentu Europejskiego w Brukseli (obrady tylko w środę po południu i w czwartek do południa) obyła się krótka debata dotycząca skandalu związanego z tzw. optymalizacją podatkową dokonywaną przez Luksemburg.

Optymalizacja dokonywana przy pomocy aparatu skarbowego tego kraju przez ponad 340 wielkich firm światowych mogła kosztować 27 pozostałych krajów członkowskich według doniesień mediów, które te aferę wykryły i opisały aż 150 mld euro rocznie.

Ponieważ udział Polski w PKB 28 krajów UE wynosi około 3%, to przy założeniu, że podobnie jest z wpływami podatkowymi, optymalizacja podatkowa może kosztować polski budżet około 4,5 mld euro czyli blisko 20 mld zł rocznie.

Przypomnijmy tylko, że od kilkunastu dni przez europejskie media przetacza się fala informacji o tym, że służby skarbowe Luksemburga od wielu lat podpisywały z wieloma światowymi koncernami porozumienia podatkowe, które pozwalały im na głęboką tzw. optymalizacje podatkową.

Działo się to w latach kiedy premierem (1995-2013), a także ministrem finansów (1989-2009) Luksemburga był Jean Claude Juncker od niedawana przewodniczący Komisji Europejskiej.

Chodzi aż o340 różnego rodzaju firm (między innymi Amazon, PepsiCo, Apple, Ikea ,Gazprom ale także kilka firm polskich), które mimo tego, że prowadziły produkcję lub dokonywały obrotu towarami na terenie całej Europy, to przy pomocy różnych operacji przenosiły zasadnicza część zysków z tej działalności do Luksemburga, gdzie na podstawie tajnych porozumień ze służbami skarbowymi tego kraju, dochodziło do opodatkowania ich niską stawką podatku dochodowego od firm.

Oficjalnie stawka tego podatku w Luksemburgu wynosi aż 29% (w Polsce przypomnijmy 19%) ale wspomniane porozumienia pozwalały na obniżenie jej do kilku procent, a w skrajnych przypadkach prawie do zera.

Luksemburg miał z tego dodatkowe dochody do swojego krajowego budżetu, choć wspomniane zyski były wypracowywane w innych krajach europejskich i to tam powinien być zapłacony od nich podatek dochodowy.

Mimo tak ciężkich zarzutów Junkier zabierając głos w debacie w Parlamencie zachowywał się niezwykle arogancko i oświadczył, że wszystko w tej sprawie działo się zgodnie z prawem Luksemburga a on jako premier tego nie ma sobie nic do zrzucenia.

Tyle tylko, ze mniej więcej w tym samym czasie jako szef Eurogrupy narzucał krajom Południa Europy, restrykcyjne programy oszczędnościowe polegające głównie na ogromnych cięciach wydatków na cele społeczne jednocześnie pozbawiając je znaczących wpływów podatkowych.

To absolutnie skandaliczna postawa obecnego szefa Komisji Europejskiej i trudno sobie wręcz wyobrazić jak będzie on teraz mógł rozmawiać z szefami rządów krajów członkowskich, których budżety „uszczuplał” o ogromne środki finansowe każdego roku jako premier Luksemburga.

autor:Zbigniew Kuźmiuk

Dr nauk ekonomicznych, poseł na sejm RP obecnej kadencji, poseł do PE w latach 2004-2009, wcześniej marszałek województwa mazowieckiego, radny województwa mazowieckiego, minister-szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, wojewoda radomski, nauczyciel akademicki Politechniki Radomskiej.

nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Gospodarka