nikander nikander
507
BLOG

Jednak mamałyga czasem wybucha

nikander nikander Gospodarka Obserwuj notkę 9

Bój się czekania moherów na dobrobyt, czekania na dobrobyt z założonymi rękami.


     Nazwiska tego rumuńskiego dysydenta już nie pamiętam, ale wykonana przez niego analiza zdolności rewolucyjnej biedoty pozostała w mojej głowie pod fiszką „mamałyga nie wybucha”. Tenże dysydent „mamałygą” nazywał polski odpowiednik „moherów” i to z tej racji, że głównym pożywieniem rumuńskiej biedoty była potrawa sporządzana z mąki lub kaszy kukurydzianej. Nie mam nic przeciwko mamałydze, bo jej wartości odżywcze i smakowe były doceniane także przez kuchnię naszego Podkarpacia. Wiadomo – poziom zamożności podobny.

     Wspomniany dysydent wróżył dozgonne umiłowanie narodu dla wschodzącego „słońca Karpat” Nicolae Ceaușescu. W zdumienie wprawiał go fakt autentycznego poparcia dla stosowanej przez ich ukochanego wodza polityki reglamentowania dobrobytu. Z roku na rok porcja mamałygi trochę się powiększała, a ludek miał tylko cierpliwie czekać na moment, gdy stanie się ona odpowiednio duża i wszyscy staną się szczęśliwi.

     We wszystkich swych działaniach Ceaușescu chciał dla narodu dobrze, aż przedobrzył. Zapewne z okien swoich luksusowych rządowych limuzyn wygląd rumuńskich wsi psuł mu dobry humor i postanowił je „usystematyzować”. Z racjonalnego punktu widzenia wcale to nie był pomysł zbrodniczy. Domy miały stać tak, aby nie szpeciły krajobrazu swym wyglądem i wyglądem swych obejść oraz, aby można było je taniej elektryfikować, kanalizować i gazyfikować. No i stało się… W mamałydze zabulgotało. Pomimo, że proces „systematyzacji rumuńskich wsi” był wsparty rządowym groszem, uszczęśliwiani na siłę potraktowali to jako zamach na fragment ich duszy. Duszy tkwiącej w chlewiku dla prosiaka, zmurszałym płocie, czy ławeczce i krzewie winorośli przed domem. Może to wszystko brzydkie – ale swoje.

     Tego mój dysydent nie przewidział.  Wiara w czekanie z założonymi rękami na dobrobyt została skutecznie podkopana. Ze „wschodzącym słońcem Karpat” stało się to co się stało a na swym „bulgocie” mamałyga nic nie skorzystała. Jak zwykle INNI - wcale nie Eskimosi - byli szybsi.

     Nie chciałbym być w skórze naszej władzy gdy cukiereczki w postaci 500+, mieszkanie+, emeryci+, przestaną przykrywać brutalną prawdę o tym czemu, tak naprawdę, one służyły i komu tak naprawę Kaczyński „robi dobrze”.

Pisałem kiedyś:

„…

Otóż okupant w nowoczesnej wojnie napadając na nasz kraj, a aktu kapitulacji Polska dokonała w pakcie Jaruzelski - Rockefeller w 1985 roku, załatwia cztery sprawy:

  1. Narzuca mu architekturę monetarną, aby grabić kraj kreacją pieniądza jako oprocentowanego długu,

  2. Narzuca system podatkowy umożliwiający grabież wpływów budżetowych,

  3. Blokuje wszelkie możliwości odrodzenia się kapitału strukturalnego w obszarze gospodarki,

  4. Dla pilnowane interesu, naród w „wolnych i demokratycznych wyborach” wybierze sobie podrzucone „matrioszki”.

...”

     Jakieś dziwne szemranie w narodzie idzie o tym, kto teraz za matrioszkę robi. Tej wiedzy nie zagłuszy już ani kondukt trumien smoleńskich, ani janczarzy Piotra Dudy, ani zbrojne oddziały ministra „Trotylewicza”.

     No cóż drogi Czytelniku. Ciesz się z tej "wojny na górze: i módl się o wojnę powszechną do ostatniego szabas-goja. Okienko historii lekko się uchyli ale na krótko. Musisz tam być przed pejsatym. Możesz być pewny, ciągle robotniczo-chłopskie, wojsko będzie po naszej stronie.

      Super Prezesie. Bój się czekania moherów na dobrobyt, czekania na dobrobyt z założonymi rękami.

      Tymczasem zapraszam na poligon.  Musisz nauczyć się strzelać argumentami:

http://nikander.neon24.pl/post/135897,gdy-profesor-za-niemowe-robi

 
nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Gospodarka