Vokark Vokark
32
BLOG

Kościół w polityce.

Vokark Vokark Polityka Obserwuj notkę 5

 

Od niepamiętnych czasów, Kościół, duchowni angażują się w politykę. Przez całe wieki było to normą i nie budziło niczyich zastrzeżeń. Dzisiaj natomiast, zaangażowany Kościół budzi niechęć, a czasami wręcz wrogość. Media lewicowe, centrowe, politycy tych opcji politycznych głośno piętnują duchownych, którzy opowiadają się po którejś ze stron. Prawica milczy, bojąc się zając otwarte stanowisko, w sprawie, w ktorej wydaje się można jedynie wizerunkowo stracić. Ja stracić nie mogę, dlatego mogę mówić głośno i wyraźnie jako osoba, która ostatni raz w Kościele była 10 lat temu. Duchowni mogą, jeśli tylko mają na to ochote prawo głosić swoje poglądy, a także przekonywać do nich innych. 

Powinniśmy zauważyć, że w czasach PRL, Kościół, a nawet sam Jan Paweł II angażowali się w politykę, na rzecz osłabienia i obalenia komunizmu w Europie. Nie licząc ludzi, którzy poprzedni ustrój tworzyli nie ma teraz nikogo kto by to potępił. Teraz, jeśli ekipie rządzącej, czy partiom lewicowym nie w smak są poglądy ludzi Kościoła, zaczęli oni w agitacji kościelnej dostrzegać rzecz godną potępienia. Oczywiście, wówczas sytuacja była zupełnie inna, łatwo było wskazać ciemiężycieli. Obecnie takich podziałów nie ma, jednak nadal są osoby, które podzielają wiarę katolicką, a także większość nauk Kościoła. Są też partie i osoby, które otwarcie dążą do zdeprecjonowania roli wiary w życiu społecznym. Skoro wówczas nie odbierano księżom głosu, hipokryzją jest odbieranie go teraz, gdy nie działają oni po naszej myśli. To argument pierwszy.

 

Po drugie, nie dziwi nikogo zaangażowanie w polityke sportowców, twórców, muzyków, czy szerzej rozumianych celebrytów, dysponujących co najmniej porównywalnym wpływem społecznym. Wyrażają oni swoje poglądy nieraz bardzo dosadnie i bez najmniejszych ogródek. Przestało nas to dziwić, sami o sobie mówią, że na czas wyborów, stają się przede wszystkim obywatelami. Tego prawa odbiera się duchownym. Oni niezależnie od czasu, tymi aktywnymi wyborcami, być nie mogą. Koronnym argumentom, osobom, które najchętniej ubezwłasnowolniłyby kler, jest to, że nie przystoi, żeby osoby stojące na straży moralności pouczały jak głosować. Dziwi mnie ten argument z kilku względów. Skoro według krytyków, taka agitacja jest niemoralna, albo tej moralności w jakiś sposób uwłacza, nie krytykuje się pozostałych osób angażujących się po stronie któregoś kandydata? Ich przyzwoite zachowanie już nie obowiązuje? Odrzucam więc tę tezę i stwierdzam, że w uświadamianiu ludziom, który kandydat jest bliższy ich poglądom(bo przecież do Kościoła chodzimy z własnej woli, zatem akceptując jego nauczanie) nie ma nic gorszącego. Prawo do obrony swojego światopoglądu ma każdy, nie można go komuś odbierać, tylko dlatego, że ten ktoś ma wpływ na dużą grupę ludzi.

Pytaniem retorycznym staje się to czy duchowni powinni pozostać apolityczni. Czy powinni zostać apolityczni również wtedy gdy ktoś zacznie prześladować ich religię, uderzać w podstawowe wartości? Podła jest cała nagonka medialna, niejednokrotnie jak pisała o tym choćby Rzeczpospolita, prowadzona na podstawie manipulacji.

Wystarczy, przypomnieć sobie jak przedstawiany jest w mediach Kościół Rzymskokatolicki. Jego twarzą jest ojciec Rydzyk i jego Radio Maryja(to czy jego obraz jest obiektywny, jest materiałem na osobną notkę). Jako główną linię światopoglądu przedstawia się sprzeciw wobec homoseksualizmu, w Polsce ostatnio kwestię in vitro. Zarzuca się manipulacje finansowe oraz działania czasami wręcz komercyjne. Nie ma słowa o kluczowych dla całej nauki kościelnej sprawach jak miłość bliźniego, promocja pokoju na świecie, dialogu między ludźmi i kulturami. Niektórym grupom, zależy, żeby Kościół był wiejskim zaściankiem, symbolem zepsucia i degrengolady, źródłem ksenofobii i zacofania. Czy ktokolwiek z osób wierzących odnajduję w tych słowach swoją wiarę? Wierzę, że nie. Dlaczegóż zatem tak chętnie przyjmujecie tę wizję?

 

 

 

Vokark
O mnie Vokark

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka