Z setek interpretacji i prześmiewczych wersji idiotycznej reklamówki zwanej potocznie "Zboczeniec" najbardziej podoba mi się ta:
Jakoś oczami wyobraźni widzę Stolicę za kilka miesięcy w takim stanie jak miasto na filmie. Specyficzne marszobiegi pisoszołomów organizowanych przy każdej możliwej okazji mogą dać taki efekt. Jest w tym kraju mnóstwo ludzi którzy dla dobrej rozwałki mogą nawet się nauczyć incydentalnie polskiego hymnu ...i to więcej niż standardowe stadionowe 2 zwrotki. Jarosław Kaczyński i jego dreamteam jak chłopiec z powieści G.Grassa wali w swój biało czerwony bęben ... inaczej nie potrafi się porozumieć z polskim społeczeństwem. Bęben jęczy bum , bum , a naród i tak nie rozumie Prezesa. Cóż to Prezesa problem ... nie nasz. Naszym problemem jest film który powstał za publiczne pieniądze.
Naród nie rozumie Prezesa , Warszawa natomiast nie rozumie promocyjnego filmiku . Gdybym był Warszawiakiem pewnie bym się wkurzył , że moje miasto jest w ten sposób ośmieszane przez jego władze i to za publiczne pieniądze. Całkiem spore pieniądze dodajmy.
Nie wiem na czym miała polegać promocja Stolicy z pomocą filmu o biegającym za babą chłopem w obwisłym dresie i z odstającym członkiem. Chyba że w zgodzie z marketingową zasadą:
"Powieś nawet największe gówno dość wysoko to i ono na siebie zarobi"
...inaczej tego nie widzę.
Powstaje jednak coś co miasto w 2012 roku powinno wypromować i to tysiące razy lepiej od tego gównianego kadru godnego co najwyżej reklamy podpasek. Co ciekawe jest robione w większości za własne pieniądze. Krok po kroku powstaje film , który może dać efekt przez mieszkańców stolicy oczekiwany. Efekt który skieruje oczy europejczyków na Stolicę Polski.
Co jak co ale w konkurencji filmów Warszawa vs Warszawa zdecydowanie wygrywa ten, na którego powstanie nie mieli wpływu politycy.
kliknij i promuj
pozdrawiam
------------------------------------------------------------------
więcej wpisów :
Przemyślenia z drogi...
Inne tematy w dziale Rozmaitości