Euro mamy już wszędzie. W nosie, na plakatach, a wieśniacy zamiast słomy w butach. Wszyscy wymiotujemy medialnym balonikiem napełnianym oparami pieprzenia spikerów w RMF.FM (wyłączam). To aż boli. Muszą to robic ? Nawet tępy pies przy tak ogromnej ilości informacji słuchając radia bez merdania zrozumiałby że JEST EURO. Ludzie.
Sam jestem zakręconym kibicem od urodzenia z długoletnim stażem oglądania „Biało – czerwonych mundiali” i wszelkich serii związanych z biografiami piłkarskich legend. O Fifie nie będę wspominał. Od nadmiaru głowa nie boli ? Nie w tym przypadku. Ból nie omija żoładka i daje prawdziwy koncert w okolicach godziny zero, gdy za przeproszeniem „sranie” o meczu wylewa się z telewizorów i innych odbiorników. Zatem apeluje kontynuując ten nieprzyjemny ciąg porównań: nie zesrajcie się tym Euro.
