"Przed lotem do Smoleńska Tu-154M był sprawdzany przez ekipę ściągniętą z zakładu w rosyjskiej Samarze - ustalił "Nasz Dziennik". Naprawa miała miejsce w Warszawie. Mechanicy usuwali awarię bloku sterowania w układzie autopilota. Chodzi o kanał poprzeczny, odpowiedzialny za regulację przechyłu skrzydeł. Wszelkie usterki tupolewa powinny być odnotowane w tzw. książce pokładowej. Sęk w tym, że książka była 10 kwietnia na pokładzie tupolewa i jeśli przetrwała, jest w rękach Rosjan."
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100819&typ=po&id=po01.txt
"Wiedza o prawdziwym filmie z amerykańskiego satelity szpiegowskiego, na którym wprost widać jak potężny wybuch rozrywa kadłub polskiego Tu 154M na strzępy (jest to seria zdjęć a nie pojedyńcza klatka), jak i o tym, że film ten jest juz w Warszawie- zatacza coraz szersze kręgi.
Być może dlatego Tusk, jakby czując niebezpieczeństwo, zaczyna twardszy kurs wobec Rosjan...
Ale jedno nie ulega watpliwości. Bombę izowolumetryczną jak i urządzenie blokujace stery samolotu i po otwarciu klap podwozia uniemożliwiające mu wzbicie się do góry- mozna było zainstalować tylko w Warszawie."
http://www.kuriercodziennychicago.com/Kto%20wie%20i%20kto%20wiedzial.pdf
Póki co nie komentuję. Przeczytajcie dokładnie oba teksty i podystkutujemy.