Gdy 23 lata temu wybierałem się do Łeby z rodziną, żeby zająć miejsce w zatłoczonym pociągu, pojechaliśmy do Zakopanego. Na całej trasie skład „pękał w szwach”, ludzie stali na korytarzu, spali w ubikacji. Zapewne każdy ze starszych czytelników pamięta takie obrazki. Polacy jeździli koleją, szanowali kolej, a od czasów Franciszka Józefa kolejarze byli uosobieniem solidności. O czasów sanacji kolei i jej pracownicy byli strażnikami polskości, wiary i patriotyzmu. Jeszcze klika lat temu dworce tętniły życiem a kolej przewoziła nie tylko węgiel ale także pasażerów. Ktoś może spytać skąd taki sentymentalizm, co mnie wzięło na wspominki? Pewna starsza Pani poprosiła mnie o sprawdzenie rozkładu jazdy pociągów na skawińskim dworcu. Kto tam dawno nie był - nie polecam. Budynek dworca otoczony taśmą ograniczającą dostęp, informacja o zagrożeniu i robotach budowlanych, ani śladu robotników, drzwi i okna pozabijane. Budynek jest całkowicie wymarły, straszy. Na ścianach niewybredne napisy, gdzieś słabo widoczne „KOMUNO WRÓĆ”. Rozpocząłem poszukiwania rozkładu. Po dłuższym spacerze udało mi się go znaleźć, ale przy okazji nietrudno było dostrzec wszechobecny brud, rozpadające się przejścia dla pieszych, brak życia na kiedyś bardzo ważnej stacji kolejowej. Sześcioletnie rządy PO doprowadziły do niemal całkowitego upadku kolei. Dla nas ciosem była likwidacja połączeń kolejowych na trasie Kraków – Oświęcim. Dworzec i kolej w Skawinie umierają. A idea była inna – kolej aglomeracyjna, mieszkańcy okolicznych miejscowości przesiadają się na szynobusy, ruch kołowy maleje, ekologia wzrasta. Skawiński dworzec kolejowy występował w filmach, jest budynkiem zabytkowym, o pewnych walorach architektonicznych. Czas najwyższy by znowu samorząd ratował premiera i jego nieporadność. Musimy podjąć kroki w celu przejęcia budynku dworca, zainwestować w jego remont, znaleźć odpowiednie przeznaczenie. Tylko czy o to chodzi.
Inne tematy w dziale Polityka