.segern. .segern.
1265
BLOG

Tajemnica mionów.

.segern. .segern. Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 47

Słyszeliście kiedyś o mionach? Nie? No jak to nie słyszeliście? Przecież to są te słynne cząstki rzekomo potwierdzające występowanie tzw. dylatacji czasu :-)

Ale o co chodzi z tymi mionami?

Otóż miony m.in. powstają w wyniku rozpadu pionów, które z kolei powstają w zderzeniu promieniowania kosmicznego z atmosferą.

 I nie byłoby nic dziwnego w tym, że powstają jakieś tam miony, gdyby nie fakt, że obserwujemy je na Ziemi, a przecież nie powinniśmy, ponieważ miony powstają dość wysoko i żyją na tyle krótko, że nie powinny w ogóle dotrzeć do Ziemi. A tu proszę, rejestrowane są nawet na głębokości 300m pod powierzchnią Ziemi.


I tu dochodzi do głosu tzw. DYLATACJA CZASU, o której pisze...

...Wikipedia:
"Fakt obserwacji na powierzchni ziemi silnego strumienia mionów, wytworzonych w górnych warstwach atmosfery, jest często cytowany jako dowód na istnienie przewidzianego przez szczególną teorię względności zjawiska dylatacji czasu. Bez dylatacji mion poruszający się z prędkością bliską prędkości światła powinien rozpadać się średnio po przebyciu drogi około 660 m. Tymczasem na Ziemi obserwujemy miony wyprodukowane na wysokości kilkudziesięciu kilometrów nad jej powierzchnią. Wynika to z relatywistycznego wydłużenia czasu życia szybko poruszającej się cząstki."

No więc będąc fizykiem zapalamy świeczkę przed popiersiem Einsteina i padamy na kolana przed geniuszem. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie te cholerne wątpliwości...

Bo:

spoglądamy na rysunek i zadajemy sobie pytanie: - a które to miony ulegają dylatacji?
Czy te powstające na wys. 30km? A może te powstające na wys. 10km? 5km?
A może wszystkie?

Otóż fizycy odpowiedzą bez zająknięcia: WSZYSTKIE te, które docierają do Ziemi, najlepiej z prędkością bliską prędkości światła. No a co z tymi, które do Ziemi nie docierają? One NIE ULEGAJĄ DYLATACJI, ZNIKAJĄ :D

Ale, zapyta ktoś, co w tym jest takiego zabawnego?


Otóż to, że  NIKT NIE ZMIERZYŁ  w pomiarze bezpośrednim prędkości tych mionów, więc ich prędkość bliska c jest zwyczajnie WYDUMANA z postulatu nieprzekraczalności c niejakiego Alberta Einsteina...

Więc może energia mówi nam coś o tej prędkości? Z pewnością nie, ponieważ rejestruje się szerokie spektrum energii mionów, a tej energii nie wiąże się z prędkością ponieważ Albert zabronił.

Dalszy ciąg tej komedii rozgrywa się w szkołach. Proszę spojrzeć z jaką niefrasobliwością wbija się uczniom do głów "jedynie słuszną" teorię Alberta:

 


 

Pokazuje się uczniom ładny rysuneczek i wzór na dylatację czasu. Prawda jakie to piękne? :-)  Na czym tu z kolei polega oszustwo? Ano na tym, że tak naprawdę **KOMPLETNIE NIC nie wiedząc  o wysokości na której powstaje mion, ani o jego prędkości WYLICZA SIĘ te wartości wg. wzoru na dylatację.  Mion powstał na wysokości 10km i dotarł do Ziemi? No to rach-ciach podstawiamy do wzoru i mamy dylatację jak się patrzy. Ale skąd fizycy wiedzą, że ten mion powstał na wysokości 10km? Czy ma on na grzbiecie wypisaną tę wysokość/prędkość i fizycy odczytują je pod lupą? Oczywiście, że nie. Szkolna tresura każe tak myśleć, czyli... nie myśleć!

Jeśli ktoś jeszcze nie załapał na czym polega cała ta komedia to posłużę się przykładem:

Fizyk-golfista stoi przy dołku za pagórkiem i dostaje piłką w łeb.
O! - myśli sobie, piłka zdylatowała, bo w ogóle nie powinna dolecieć.
Hm! - myśli dalej, GDYBY piłka leciała z odległości 10km to ZAKŁADAJĄC jej prędkość taką to a taką dylatacja czasu wyniosłaby tyle i tyle. Noooo... ten Einstein był jednak geniuszem - nie wychodzi z podziwu nasz fizyk-golfista.

Tak więc DYLATACJA CZASU mionów docierających "z góry" nigdy nie została zmierzona i jest wyłącznie komedianckim GDYBANIEM!

 

 

 

 

*uprasza się trolla Robakksa aby nie wypowiadał się pod tą notką pod żadnym ze swoich wcieleń tj. nicków :-)

**komentarz - miony einego

 

.segern.
O mnie .segern.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie