Chyba nie. Pomimo kolosalnej przewagi jednej z armii. Mowa, rzecz jasna, o konflikcie Izraela z Hamasem w Gazie. Nie jest to możliwe. Nie przy tak wielkiej niechęci narodów do Izraela. Irańscy mocodawcy Hamasu, doskonale zdając sobie sprawę z ogólnego bilansu sympatii i antypatii, zaszachowali Izrael, a mat wydaje się niezbyt odległy w czasie.
Chory moralnie świat nie dostrzega racji Izraela. Nie chce włożyć wysiłku jakiego wymaga sprawiedliwe sądzenie. I tak, na naszych oczach, to co jeszcze kilkanaście miesięcy temu wydawało się technicznie niemożliwe, to starożytne proroctwo Zachariasza, że wszystkie narody będą przeciwko Izraelowi, powoli staje się rzeczywistością. Zło jest głupie i w ostatecznym rachunku pokona się samo, ale to potrwa, a w międzyczasie, nie można odmówić mu sprytu i zręczności.
Hamas, wyszedłwszy z ataku przez Izraelskie wojska pobitym, zaskoczył wszystkich odmawiając stanowczo swojej zgody na przedłużenie 72-wu godzinnego rozejmu i wznowił ostrzał rakietowy Izraela. Wyjawił też co najmniej jeden tunel wiądący w głąb terytorium Izraela, kpiąc z izraelskiej obietnicy danej społeczeństwu przez rząd, że operacja w Gazie nie zakończy się, dopoki wszystkie tunele nie zostaną zlikwidowane, a ostrzał rakietowy nie ustanie zupełnie.
Cele, jakie rząd izraelski postawił Armii nie zostały osiągnięte, Gaza zdołała zaabsorbować ciosy zadane przez IDF i zdaje się mówić do swojego przeciwnika; to wszystko na cię stać? Zaś cele jakie postawił przed Hamasem Iran, zostały osiągnięte jak najbardziej. Wiarygodność rządu Izraela, a w szczególności Premiera Natenyahu, została mocno podkopana. Zaufanie społeczeństwa w moc tego rządu, by ochronić południe kraju od ciągłych ataków Hamasu jeśli jeszcze istnieje, to wynika tylko z pewnego bezwładu i błogosławieństwa jakim jest Żelazna Kopuła, która jest w stanie ratować życie, strącając z 90% skutecznością palestyńskie rakiety, ale nie jest w stanie zapewnić Izraelczykom wolności od ciągłego biegania do schronów. Armia nie może zignorować, że jej ofiarny wysiłek do złudzenia przypomina pracę Syzyfa.
Obecne, jasno wyartykułowane przez Hamas żądanie odblokowania Gazy poprzez utworzenie portu pełnomorskiego na jej brzegu, jako warunku zaprzestania walki, stawia Izrael w sytuacji bez wyjścia. Wszyscy, łącznie z ludźmi niechętnymi Izraelowi, wiedzą do czego takiego portu użyje Hamas. W niczym to nie zmieni sytuacji, Hamas dostanie swój port, czy od razu, czy też po następnej rundzie ciężkich walk, to nieważne. Społeczność międzynarodowa wymusi na Izraelu zgodę na port, przez który Iran będzie mógł wreszcie bez przeszkód dostarczać ciężkie uzbrojenie do Gazy.
Ten proces osaczania, by wykończyć, mógłby być łatwo zatrzymany, gdyby społeczność międzynarodowa zechciała zająć odpowiedzialne stanowisko wobec realnego zagrożenia dla istnienia państwa Izrael. Tak jednak nie jest i Izrael, przy zapewnieniach o niezłomnej z nim solidarności, stoi samotnie wobec groźby zagłady. Prezydent USA Barak Obama, jest w znacznym stopniu odpowiedzialny za ten stan rzeczy, ale nawet najgorszy prezydent nie zdołałby samodzielnie odmienić strategicznej sytuacji Izraela. On po prostu, nie mniej przenikliwy od Persów, zdał sobie sprawę, że układ sił na świecie, pozwoli mu dokonać tej volty jakiej dokonały Stany Zjednoczone w swojej polityce zagranicznej. To jeszcze nie są ostanie dni tego Świata, ale ostatnie dni pokoju. Przesunięcia sojuszy i pęknięcia, zdawałoby się, nienaruszalnych paktów, przyniosą nowy, ale jakże ograny świat. Świat opresji, niewoli i zbrodni na niebywałą skalę.
Inne tematy w dziale Polityka