Odezwały się znowu biesy, te same, co kiedyś tańczyły na grobie Papieża. Odezwały się i syczą te biesy, co kiedyś przebaczyły sędziemu Kryże, który skazywał opozycjonistów. Przebaczyć noblistce nie potrafią, choć jej wina zawiera się w wierszach. Biesy syczą i charczą.
Siedzą skulone biesy, siedzą za monitorami, otuleni tchórzliwą anonimowością, nie potrafią pluć pod nazwiskiem. Bo jeszcze tata się dowie i wpadnie z pasem, myśli taki gówniarz, jeden z drugim, który pluje z furią na zmarłą. Bo jeszcze sąsiad przeczyta i będzie niefajnie. Słodka anonimowość. Do bólu anonimowi.
Tchórze, co skryci za fasadą anonimu, są prawie jak donosiciele. Równie incognito. Biesy. Tchórze co w samozachwycie chcą się nazywać Katolikami. Kiedyś pluli na zmarłego Papieża, dziś na zmarłą noblistkę. Biesy.