Marcin Tomala Marcin Tomala
2519
BLOG

Wszystko człowiekowi zepsują

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 39

Polska polityka osiągnęła poziom, którego nazwanie barbarzyństwem (cytując pana Igora Janke) jest niedopowiedzeniem. Arogancja, bezczelność, szczyt hipokryzji oraz dno beztalencia, brak kompetencji - te rekordy bite są z dnia na dzień, kolejne wypowiedzi, zachowania, wywiady. Wszechobecna bezkarność, prywata, nepotyzm. Z całym szacunkiem, do barbarzyńców to nam daleko, niestety. Polski establishment (w tym dziennikarze) stworzyli nowe standardy, dla których szukanie synonimów, metafor jest bezcelowe. Jedno jest pewne - skojarzenia z wyczynami naszych bohaterów trzeźwo myślący, średnio choć uczciwy i minimalnie inteligentny człowiek ma jednoznaczne.

Są jednak takie wydarzenia w życiu każdego społeczeństwa, że każdy może choć na chwilę zapomnieć o otaczającej nas, spowitej mgłą beznadziei rzeczywistości, oddać się tymczasowej radości, nadziei, zadumie. Sportowe sukcesy, naukowe osiągnięcia, muzyczne, artystyczne talenty, religijne uroczystości. Gdzie politykom wstęp wzbroniony, przecież mają oni choć na tyle przyzwoitości i minimalnego poczucia własnej wartości, żeby wiedzieć, że nic im do tego, prawda?

Czyżby? No cóż, nasi barbarzyńcy jak widać wiedzą lepiej. Premier świętujący sukcesy polskich olimpijczyków, miernoty, próbujące ogrzać się w marketingowym ciepełku nie swojego wysiłku,trudów, osiągnięć. Często wypada to wręcz groteskowo, gdy osoba osobiście odpowiedzialna za trudności z jakimi muszą zmagać się na co dzień wybitne indywidualności nagle próbuje odcinać kupony, gdy tej się powiedzie. Dochodzi do sytuacji, w której zwykły kibic często wzdycha: szkoda, że przegrali, ale z drugiej strony, aż się boję pomyśleć, w jaką euforię popadłby taki Donek gdyby zwyciężyli... Skoro w takim w filmiku za 7 mln promuje się samą organizację imprezy, to wyobraźnia z racji rozsądnego strachu wyłącza tryb pracujący.

Dzisiejsza, rzymska msza kanonizacyjna jest wydarzeniem bez precedensu. Pięknym, wzruszającym, refleksyjnym. Na ołtarze wyniesieni zostali ludzie, cytując mądre słowa papieża Franciszka,mężni, pełni męstwa Ducha Świętego, (którzy) złożyli Kościołowi i światu świadectwo dobroci Boga i Jego miłosierdzia (...) nowi święci byli kapłanami, biskupami i papieżami dwudziestego wieku. - Poznali jego tragedie, ale nie byli nimi przytłoczeni. Słowa te, wsparte entuzjazmem tłumów, świadectwami cudów, obecności papieża Polaka w życiu każdego z jego rodaków sprawiają, że nie tylko po raz kolejny Karol Wojtyła dokonuje niemożliwego - zatrzymuje pęd dzisiejszego, dziwnego i trudnego moralnie świata w chwili skupienia, lecz także wzbudza w nas wszystkich uczucie prawdziwej dumy.

Nie wiem jak Wy, ale ja czasem, pół żartem, pół serio, biorąc pod uwagę zaniechania i grzeszki mego dnia codziennego przekraczam mury kościoła, zastanawiam się, czy czasem jakiś malutki piorun nie powinien mi pewnych rzeczy z głowy wybić. Cóż, na placu Św. Piotra grzmotów dziś nie odnotowano, choć obecność pewnych osób, reprezentujących wszystko co w naszym kraju najgorsze, budzi me skrajne, raczej średnio sympatyczne odczucia. 

Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie potępiam samej obecności Tuska, Komorowskiego, Kwaśniewskiego, Wałęsy w tak ważnych wydarzeniach, ich prawo, przywilej, pozostaje pozazdrościć. Rozumiem także skrajnie chrześcijańskie podejście hierarchów kościelnych, którzy tak wspaniałomyślnie i miłosiernie wybaczają osobom, które każdym swoim krokiem, słowem, zachowaniem, pracą zaprzeczają ideom katolickiej wiary. Kłamstwa, nienawiść, arogancja, specyficznie pojmowana miłość bliźniego. Ja tego zrozumienia w sobie niestety nie znajduję.

Warto pamiętać, pomijając nawet oczywistą konfrontację życiowych postaw polskich polityków z ich, cytując Kierkegaarda, zabawą w chrześcijaństwo, że są to te same osoby, które własnoręcznie wyhodowały osobników pokroju Palikota. Dla osobistych, politycznych celów gotowi poświęcić dosłownie wszystko, o rozterkach związanych z etyką czy miłością bliźniego nie wspominając. Dlatego wybaczcie, ale jak widzę zdjęcia państwa Tusków, objętych Kwaśniewskiego i Komorowskiego, słitfocie, które strzelają sobie nawzajem, to naprawdę trudniej koncentrować się na tym, co na najistotniejsze.

Wszystko człowiekowi potrafią zepsuć, nie ma jednej dziedziny, miejsca, które można byłoby nazwać strefą wolną od swoiście pojmowanego, polskiego piekiełka. Chyba, że dokonamy nadinterpretacji i uznamy, że to piekiełko postanowiło katolikom utrudnić pewne sprawy, wysyłając dziś do Rzymu kogo trzeba. Sorry, lucyfer, my już jednak do nich przyzwyczajeni, niestety.

 

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka