Baruch z Tharsis Baruch z Tharsis
290
BLOG

POŻYTKI Z OWSIAKA

Baruch z Tharsis Baruch z Tharsis Społeczeństwo Obserwuj notkę 16

Korzystając z okazji że mamy za sobą dwudziesty piąty Woodstock czyli  Pol'and'Rock Festival :) chciałbym podzielić się refleksjami na temat organizatora i jego dzieła. Refleksje te oparte są na osobistych doświadczeniach jako że brałem udział zarówno w finałach jak i wielokrotnie bywałem na Przystanku Woodstock (trzykrotnie jako akredytowany fotograf). 

Pan Jerzy Owsiak jest niewątpliwie osobowością charyzmatyczną, to prawdziwy generał stojący na czele sztabu oddanych mu ludzi i armii szeregowych wielbicieli. Budzi też sporo kontrowersji i jest to jak najbardziej zrozumiałe, niejeden sparzył się myśląc że Jurek to taki fajny wujo jak go pokazują w telewizji. Potrafi być wulgarny i brutalny ale bez tego nie utrzymałby w ryzach ani swoich podwładnych ani tym bardziej takiej imprezy jaką jest Przystanek Woodstock,  a udaje mu się to całkiem dobrze i to jest fakt bez względu na to czy się Pana Owsiaka lubi czy nie. Fundacja jego, podobnie jak praktycznie każde prywatne przedsięwzięcie nie ma struktury demokratycznej dlatego sprawnie działa. Niemniej istnieje spora różnica między zarządzaniem fabryką przez Prezesa Bucholza, a zarządzaniem fundacją. W stosunku do swoich wielbicieli Pan Owsiak nie dysponuje narzędziem przymusu ekonomicznego jak wyżej wspomniany prezes w stosunku do pracowników, a bez poparcia mas nie zbudowałby potęgi WOŚP. Musi polegać na swym talencie organizacyjnym i charyzmie, a biorąc pod uwagę że łaska ludu na jeszcze bardziej pstrym koniu jeździ niż łaska pańska zadanie ma dużo bardziej skomplikowane. Szczerze podziwiam talenty Pana Owsiaka ale mimo wszystko wspólnym mianownikiem jest to iż jesteśmy ludźmi; czasem aż a czasem tylko. Rzecz w tym że jeżeli wyrzekniemy się samodzielnego myślenia i iskry sceptycyzmu która każe nam zadawać pytania, wyrzekniemy się równocześnie wolnej woli która czyni nas ludźmi. Dla wielu jeśli nie dla większości wolna wola jest ciężarem i chętnie złożyliby swój los w ręce jakiegoś proroka lub wizjonera, oddali swój "pierścień władzy" bo wymaga podejmowania decyzji, szukania odpowiedzi. A przecież o ile łatwiej jest żyć jeśli ktoś potężny i mądry (w ich mniemaniu) zrobi to za nich. Ktoś kto w ogniu swoich talentów, charyzmy, osobowości wykuł sobie jedyny pierścień który daje mu władzę nad innymi, a konkretnie ludzie sami tą władzę składają mu u stóp. Tak, tak, Tolkien to nie bajki o elfach i krasnoludkach.... Zaraz.zaraz ktoś powie, Owsiak to nie Sauron. Owszem, ale też nie Samwise Gamgee ani (z całym szacunkiem) nie Gandalf. Na tym właśnie rzecz cała się zasadza, mam wrażenie że Pan Owsiak ulega demoralizującemu wpływowi "Pierścienia". Stąd jego agresywne reakcje na jakąkolwiek krytykę, wątpliwości, pytania. Konferencje prasowe na Przystanku Woodstock przypominają nieco show pt. noworoczne pytania do Prezydenta Putina, każdy Niewierny Tomasz narażony jest niemal na lincz a na pewno na zbesztanie tudzież ośmieszenie. Na dłuższą metę nie jest to zbyt dobra metoda porozumiewania się z ludźmi, fundacja to nie fabryka, to ludzie którzy nie są z nią związani poprzez przymus ekonomiczny. No chyba że chcemy się ograniczyć do grona gdzie wszyscy sobie wzajemnie potakują, tylko że to może poskutkować utratą przez kierownika kontaktu z rzeczywistością. Niestety odnoszę wrażenia że taki proces właśnie zachodzi...

To tyle jeśli chodzi o organizatora przejdźmy teraz do jego dzieła życia - myślę że to w pełni uprawniony tytuł. Uważam że wielu krytyków Pana Owsiaka popełnia pewien zasadniczy błąd myślowy koncentrując się na cyferkach; przychodach, rozchodach, procentach, ogólnie pojętej rentowności. Po raz kolejny i aż do skutku będę powtarzał że fundacja to nie fabryka. Dlatego często wybiórcze przedstawianie kosztów uzyskania "przychodu" przez WOŚP jako dowód na "nieopłacalność", i co za tym idzie nieracjonalność całego przedsięwzięcia rzekomo mającego służyć jedynie autokreacji Pana Owsiaka, jest manipulacją albo w najlepszym razie krótkowzrocznością. Weźmy nawet aspekt czysto ekonomiczny, wielokrotnie spotykałem się z opiniami że gdyby np. WOŚP miała zapłacić za czas antenowy styczniowego finału to koszt przekroczyłby wartość zebranych pieniędzy. Takie opinie to dowód złej woli albo niezrozumienia zasad funkcjonowania współczesnych mediów, tu nie ma się nawet nad czym rozwodzić. Czas antenowy sam w sobie jest niewiele wart bez "oglądalności", a Owsiak robi oglądalność. Telewizja zarabia w przerwie na reklamę, a im bardziej "słupki" idą w górę tym więcej może żądać od reklamodawców. TVN jest stacją prywatną i na pewno nie dokłada do interesu, TVP stać na focha bo jest państwowa i stratę takiego show (głupota!!!) powetuje sobie z budżetu i pieniędzy abonentów. Innym popularnym zarzutem są koszty ponoszone przez podatnika na organizację imprez i atrakcji towarzyszących zbiórkom, mające przewyższać wpływy z owych. Na tą okoliczność wypada wspomnieć że państwo wydaje pieniądze podatnika na różnego rodzaju "eventy" i równie dobrze można spytać np. jakie są koszta i "przychody" w przypadku procesji Bożego Ciała odbywających się w całej Polsce. Dzięki takim wydatkom część pieniędzy odebrana obywatelom wraca do nich choćby pośrednio, a w przypadku kwesty WOŚP nawet bezpośrednio gdyż zebrane pieniądze wydawane są pro publico bono, co nie zawsze ma miejsce gdy urzędnicy "zagospodarowują" wpływy do budżetu. Wszystko zaś odbywa się przy dużym poparciu społecznym, rzadko się zdarza aby obywatele byli tak zgodni co do dystrybucji publicznego grosza. Ale jak wspomniałem wyżej sam grosz choć ważny, zdecydowanie nie jest najważniejszy w tym wszystkim.  Każdy z kim rozmawiałem podkreśla że to czego doświadcza podczas festiwalu w Kostrzynie, jest w skali kraju(niestety)czymś wyjątkowym. Ludzie że tak powiem różnych stanów i kondycji z całej Polski, różnych poglądów i orientacji, potrafią jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki szanować się nawzajem  uśmiechać do siebie (jakże mi tego w Polsce brakuje na co dzień!) i funkcjonować razem w atmosferze tolerancji. Tolerancja, to jest słowo klucz. Obowiązuje zasada - żyj, i daj żyć innym . Sądzę że w ten sposób należy tłumaczyć Owsiakowe "róbta co chceta" - bez agresji i włażenia bliźniemu na łeb. Ktoś może powiedzieć - to tylko takie kilkudniowe święto a potem wszystko wraca na stare tory, nie sądzę. Ludzie przesiąkają, nabierają przeświadczenia że tak można funkcjonować na co dzień, dlatego co roku wracają. Abstrahując od kaprysów dyrygenta, dla szeregowych uczestników jest to szkoła społeczeństwa obywatelskiego. Szkoła w której jest miejsce także dla postaw patriotycznych, szanuje się barwy narodowe jest czas na uczczenie rocznicy Powstania Warszawskiego. To może być zaskoczeniem dla niezorientowanych którzy polegając na opinii zaprzysięgłych wrogów Owsiaka szufladkują go jako neomarksistę. Owsiak ma skomplikowaną osobowość, na pewno nie jest jednak póki co internacjonalistycznym neomarksistą. Póki co, bo dryfuje coraz bardziej na te pozycje poprzez wyjątkowo wrogą i nieprzejednaną wobec jego działań postawę środowisk prawicowych. Jeszcze kilka lat temu Owsiak był zdecydowanie bardziej otwarty, gotów rozmawiać i zapraszać adwersarzy aby mogli osobiście zweryfikować swoje poglądy. Dziś niestety wydaje mi się to niemożliwe, obie strony zaległy w okopach. Na imprezy WOŚP przybywa dość jednorodny garnitur gości, często różne indywidua szukające każdej formy rozgłosu. Niestety "Juras" jak starzejący się cysorz łasy się robi na pochlebstwa i wazelinę. Stopniowo również jego dzieło ulega upolitycznieniu, bo swoją szansę dostrzegli ci którym nic się nie udaje i chcą użyć WOŚP jako łomu aby wywalić drzwi do chlewika.. To jest prezent od mających monopolistyczne zapędy obecnych elit władzy które nie mają pomysłu na Owsiaka podobnie jak i na środowiska gejowskie, i jedyne na co ich stać w tej chwili to pobożne życzenie aby problem zniknął. Nie zniknie, tylko zostanie źle zagospodarowany. "My Naród" na tym stracimy.

Reasumując; Owsiak i jego fundacja wciąż robią dobrą robotę na wielu polach, szczególnie na polu obywatelskim. Uczą ludzi czegoś co Anglicy określają słowem  "community". I robią to w skali całego kraju, nie są to jedynie popisy wielkomiejskich feministek i innych kawiorowych socjalistów, to swoista praca u podstaw.Pol'and'Rock Festival  to podobnie jak styczniowe finały święto dla ludzi na co dzień pomijanych, żyjących "daleko od szosy".  Warto z tym walczyć???                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               

Człowiek rozsądnego kompromisu,moje motto:"Lękaj się (...), proroków i tych, którzy gotowi są umrzeć za prawdę, gdyż pociągają za sobą na śmierć licznych, często przed sobą, czasem zamiast siebie" Pasjonuję się fotografią i historią. Ludzie mnie raczej lubią :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo