kemir kemir
916
BLOG

List otwarty do Krzysztofa Pasierbiewicza (Echo24)

kemir kemir Rozmaitości Obserwuj notkę 89

Szanowny Panie,


Z pewnym zażenowaniem przeczytałem Pana notkę "Milusińscy Jarosława Kaczyńskiego", będącą w istocie nieudolną próbą zdezawuowania mnie jako blogera i aktywnego członka społeczności Salonu24.pl. Ponieważ nie komentuję już niczego na Pańskim blogu, zmuszony jestem odpowiedzieć w ten sposób, chociaż jestem świadom, że wciągnął mnie Pan w kolejną żenującą dyskusję o niczym. Nikt poważny, na czele z Administracją Salonu, nie jest zainteresowany tym, co mamy sobie do powiedzenia - ale trudno, jakoś ten wstyd przeżyję.


Jak wspomniałem -  moje komentarze na Pana blogu to przeszłość, co nie znaczy, że nie będę w osobny sposób wytykał Panu ewidentnych kłamstw, którymi obficie karmi Pan także swoich wielbicieli. Przykład jest tutaj: https://www.salon24.pl/u/okop/1022919,czyzby-pierwszy-przypadek-koronawirusa-w-polsce . To nie jest złośliwość z mojej strony - to sprzeciw wobec namolnego powtarzania przez Pana, jakim to jest rzetelnym, uczciwym i obiektywnym blogerem. Tyle, że cechy jakie Pan sam sobie przypisuje, mają się nijak do np. chwalenia się jaką to furorę robią Pańskie teksty w sieci, gdzie tak naprawdę ich poczytność i popularność jest zerowa. To oczywiście drobiazgi, właściwie śmieszne, ale proszę stać się rzetelnym czynami, nie zaś samouwielbieniem z pogranicza fantasy. A Pan, nie tylko, że bezczelnie kłamie, ale na dodatek ma Pan swoich Czytelników za idiotów - i nie mam tylko tego rodzaju konfabulacji na myśli.


Co do mojego komentarza, cytowanego w "Milusińskich" to wyjaśniam:
- nie ma tam nic, co w jakikolwiek sposób bezcześciłoby pamięć Pańskiego Ojca: wręcz przeciwnie, użyłem zwrotów, które go nobilitują jako członka AK i niewątpliwego patriotę.
- mimo tego, za ten komentarz przeprosiłem na łamach Salonu24.pl, żałując, iż niepotrzebnie w spór politycznych poglądów wmieszałem Pana zmarłego Ojca.
- jeżeli jest taka potrzeba, to  w moim słowniku istnieje słowo "przepraszam", zatem nie mam problemu, żeby raz jeszcze napisać: PRZEPRASZAM, ŻAŁUJĘ, ŻE TAK NAPISAŁEM.
- nadal jednak uważam, że to Pan bezcześci pamięć swojego Ojca, co zresztą miało być treścią tego nieszczęśliwie sformułowanego przeze mnie komentarza. Co więcej: wolno mi tak uważać i  nie jestem jedyny w swojej opinii.


Twierdzi Pan - słusznie zresztą, przyznaję - że bezpardonowo Pana atakuję i obrażam. Tyle, że zanim zacząłem pisać o Panu to,co myślę, to Pan wysyłał mnie do psychiatry itp., przy czym nigdy nie podjął Pan ze mną nawet cienia merytorycznej polemiki.


16.12.2017 napisałem do Pana tak : "Szanowny Panie Pasierbiewicz Jest mi bardzo miło, że raczył Pan odpisać nieco szerzej, niż ma Pan to w zwyczaju wobec ogółu swoich Komentatorów, których zbywa Pan szydełkowaniem, wypiekami albo jednozdaniowymi dyrdymałami, których przesłaniem jest "spadaj".Zatem pewnie zabolało, ale - proszę mi wybaczyć - zaboleć miało. Może ma Pan rację: może potrzebny mi psycholog, może jestem zakompleksiony, może jestem "patogennie zaślepionym ortodoksyjnym pisowcem" , ale jest - proszę Pana - jeden z tym problem. Jako człek prawy i kierujący się w życiu systemem sprawdzonych wartości, alergicznie reaguję na osoby dwulicowe, chroniące się maską pozornej autentyczności i wiarygodności, osoby chwiejne i podstępnie przedstawiające swoje racje. Chciałbym się mylić co do Pana, tym bardziej, że był czas, kiedy uważałem Pana za osobę rzeczywiście nietuzinkową, Polaka przez wielkie "P" i błyskotliwego Blogera, który ma coś do powiedzenia. Tymczasem pan uważa, że dopisek "niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa" Pana uwiarygadnia w jakiś specjalny sposób i nakazuje traktować jak guru albo wyrocznię. Zapewniam Pana, że 80% Blogerów Salonu może spokojnie dopisać sobie dokładnie to samo - łącznie z Blogerami okopanymi po drugiej stronie Wielkiego Rowu. Jeżeli nikt - poza Panem - tego nie dopisuje, to tylko dlatego, że jest to oczywista oczywistość, wynikająca z podjęcia się pisania na Salonie. Zatem, Szanowny Panie Doktorze, kto tu ma kompleksy, że musi dopisywać slogan ? PS. ( które Pan tak lubi) . Jak Pan widzi, traktuję Pana z należnym szacunkiem , wytykając tylko to, co nie podoba mi się pańskim blogowaniu. Pan natomiast wyjeżdża z psychologiem, kompleksami i oszołomstwem - jak na osobę z takim intelektualnym dorobkiem jak Pan, to chyba jest to żenująco słabe".


Wielokrotnie - i wcześniej i później, niż powyższa data - wyciągałem do Pana rękę i apelowałem o opamiętanie się.


Przykład kolejny: (05.11.2019) "@echo24 Wiesz co? Ty może nawet byłbyś fajny chłop, gdybyś nie tak potwornie nadmuchanym bufonem. Przecież możemy się skrajnie różnić poglądami, ale nie musimy się okładać pałami, prawda? Moglibyśmy na ten przykład pięknie się różnić - problem w tym, że masz okropny styl wyrażania swoich poglądów. Dla mnie to styl bandycki, nie mieszczący się w ramach nawet bardzo ostrej krytyki, przez to drażniący mnie i do mnie podobnych "ortodoksyjnych pisowców". Nie szanujesz żadnych świętości, zatarła ci się granica sacrum i profanum. Walisz pałą, zatem nie dziw się, że pałą obrywasz. Nienawidzisz Pawłowicz, ale ona przy tobie to anioł - porównując style narracji. Klepiesz taśmowo teksty z którymi zgadza się dwóch, trzech, w porywach kilku takich bandziorów jak ty - tylko dlatego, że pozujesz na ich herszta. Tak musi być? Chętnie podyskutuję na każdy temat - spokojnie i z kulturą, ale pod warunkiem, że zaczniesz pisać porządne, merytoryczne teksty. Inaczej dalej będziemy się nap.... ć  - a ja jestem odporna i twarda sztuka. (...)I to tylko dlatego, że pani Nienawiść zabrała ci lekkie pióro i namówiła na bandyterkę. To twój wybór Krzysztofie, twoje małpy i twój cyrk. I twoje pozerstwo, z którego już szydzą najstarsi górale:-) . Sugeruję się zastanowić".


I np. bardzo niedawno: (24.12.2019) "No cóż, pisząc delikatnie nie przepadamy za sobą, ale winszuję notki: jest ciepło, świątecznie i przyjaźnie. Można? Można!(...)  No cóż Panie Krzysztofie,  zdrowych, pogodnych i niezapomnianych Świąt życzę".


Ba, kiedyś byłem Pana wielkim fanem: (19.09.2017) "Panie Krzysztofie, czapki z głów - chyba najlepszy Pana tekst na Salonie, w dodatku napisany w fajnej formie kąśliwej satyry. Świetnie się czyta, zatem szczerze gratuluję i dziękuję za chwilkę dobrej rozrywki. Zgaduję jednak, że owa satyryczna szata dosyć skrzętnie przykrywa Pańskie prawdziwe intencje, które (jak to u Pana) są połączeniem wyrafinowanego defetyzmu, biadolenia i marudzenia zaczerpniętego w prostej linii od Smerfa-Marudy. Zgrabnie - przyznaję - zamienił Pan widły na szpileczki, które z gracją wbija pan w laleczkę VooDoo o twarzy Jarosława Kaczyńskiego, dla niepoznaki nazywając ją "salonową subkulturą IV ".Cóż satyra ma swoje prawa, bardziej przystoi em. nauczycielowi akademickiemu niż - nie przymierzając - widły. Za to target wciąż ten sam, co ogólnie podsumować można krótko cytatem z kultowego "Rejsu": "A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda...". I to by było na tyle w moim przewrotnym komentarzu. Ale tekst ... paluszki lizać :-)".


No cóż, wynika z tego, ze próba robienia z mojej osoby pisowskiego chama o manierach barbarzyńcy chyba się Panu nie uda. Nie powinno się pisać o sobie, ale uczynię nieskromnie wyjątek: w życiu realnym jestem osobą bardzo lubianą, otwartą i kulturalną. I proszę mi wierzyć: to nie maska, bo choćbym chciał być uważany za chama, to się po prostu nie da. Natomiast proszę sobie zapamiętać, że jeżeli ktoś gryzie mnie  w rękę nie jeden raz podaną na zgodę ( choćby tylko w celu uszanowanie siebie wzajemnie), niech nie liczy na moją pobłażliwość. Dlatego pewnie jeszcze nie jeden raz Pan usłyszy/przeczyta, co o Panu myślę. Przykro mi, taki już jestem.

Mimo wszystko szczerze pozdrawiam.
Kemir





kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości