Olaw3 Olaw3
54
BLOG

Elon Musk, dysydent

Olaw3 Olaw3 Polityka Obserwuj notkę 0

Jeden z najbogatszych ludzi na świecie, Elon Musk, wydaje się prowadzić własną subtelną grę polityczną. Reorganizując sieć społecznościową, którą właśnie kupił kwestionuje nowy światowy ład.

Elon Musk kupił portal społecznościowy Twitter za 44 miliardy dolarów – i wygląda na to, że wolność słowa jest dziś głównym beneficjentem tego zakupu. Miliarder powstrzymuje masową cenzurę, która przenika wszystkie amerykańskie media i jest oskarżany przez nie o wyzwolenie fali tzw. mowy nienawiści. Musk ujawnił wiele wewnętrznych dokumentów zakupionej firmy mówiących o tym, jak jej pracownicy angażowali się w dezinformację pod poprzednim kierownictwem, oszukując amerykańską populację. Co więcej Twitter działał w ścisłej współpracy z demokratycznymi elitami - i to nie dla pieniędzy, ale dla idei. Bo zarówno demokraci, jak i lewicowi dziennikarze uważają, że „tak powinno być”.

„Nie potrzebujesz stanowego ministerstwa informacji, jeśli media dobrowolnie wspierają oficjalne historie i tłumią sprzeciw. A z tych akt wyłania się koncepcja skutecznych mediów państwowych w Ameryce – sojuszu mediów, biznesu i polityków, którzy działają nie pod przymusem rządu, ale z osobistego przekonania” – pisał The Hill.

Zdaniem Muska ta cenzura/autocenzura narusza Pierwszą Poprawkę do Konstytucji USA – prawo do wolności słowa. Jego przeciwnicy argumentują, że tak nie jest: Pierwsza Poprawka ich zdaniem dotyczy tylko działań państwa. Mówią, że Twitter i inne media to prywatne podmioty, które mają prawo robić, co chcą. Nie mają misji publicznej, ani demokratycznej, są poza kontrolą społeczną i mogą kształtować dowolnie dyskurs publiczny. To miałkie uzasadnienie prawne nie zmienia jednak istoty sprawy, a mianowicie systemowej polityki mediów głównego nurtu, mającej na celu oszukanie społeczeństwa amerykańskiego. A rewelacje Muska, którym nikt nie zaprzecza, zadają poważny cios zaufaniu mieszkańców USA do informacji, które otrzymują z tradycyjnych mediów.

Dla Muska Twitter to długoterminowa inwestycja. Powinno to przynieść korzyści zarówno gospodarcze, jak i polityczne. Z ekonomią wszystko jest jasne. Potentat jest przekonany, że Twitter może stać się jedną z najcenniejszych marek na świecie. Przede wszystkim dlatego, że da ludziom alternatywne informacje i nie ograniczy ich wolności słowa.

Miliarder stojący za Teslą i SpaceX nie wstydzi się swojego pragnienia stworzenia platformy, na której może pojawić się i rozwijać nowy rodzaj dziennikarstwa. Niedawno mówił o znaczeniu dziennikarstwa obywatelskiego i skrytykował „elitę mediów”, nazywając ich kontrolę nad wiadomościami „oligopolem informacyjnym”, według Fox News. A w dzisiejszym cyfrowym świecie jest to naprawdę wyjątkowy produkt.

Jeśli chodzi o dywidendy polityczne, tutaj eksperci nie doszli do wspólnej opinii. Wszyscy są zgodni co do tego, że Elon Musk atakuje obecną administrację USA kierowaną przez Josepha Bidena i związanych z nią funkcjonariuszy. Ale pytanie brzmi - dlaczego?

Według jednej wersji miliarder gra na korzyść Partii Republikańskiej. Ten, któremu Demokraci ukradli Biały Dom w 2020 roku właśnie dzięki pracy mediów głównego nurtu, które relacjonowały wiadomości we właściwy dla Demokratów sposób. Czyli zdyskredytowali Donalda Trumpa i jednocześnie „pesymizowali” wszystkie wiadomości, które były negatywne dla Bidena. Od 27 października do 11 listopada 2020 r. Twitter oznaczył prawie 300 000 tweetów na temat wyborów w USA jako „kontrowersyjne lub potencjalnie wprowadzające w błąd”.

Były to między innymi historie związane z synem Bidena, Hunterem. Tymczasem według niektórych sondaży 16% wyborców obecnego prezydenta stwierdziło, że gdyby wiedzieli o zawartości laptopa Huntera, to ich wybór w głosowaniu mógłby być inny.

Nic dziwnego, że Republikanie uważają kluczowe amerykańskie media za swoich wrogów. Ci, którzy dyskredytują konserwatywne wartości, opowiadają się za „uspołecznieniem” Ameryki. Kto chce znowu, jak w 2020 r., ukraść Biały Dom Republikanom w wyborach w 2024 r? Zdaniem gubernatora Florydy, Rona DeSantisa (dziś jednego z kluczowych kandydatów Partii Republikańskiej na prezydenta) przedstawiciele mediów głównego nurtu powinni być traktowani jak „aktywiści, bo nimi są”. Teraz w osobie Muska dostają obrońcę wolności słowa. Zdaniem liberałów wraz z pojawieniem się miliardera na Twitterze rozpoczął się proces odwrotny – teraz portal społecznościowy jest czyszczony z liberałów.

„Elon Musk pozycjonuje cel swojej krótkiej kadencji jako szefa Twittera jako próbę przywrócenia wolności słowa” na platformie. Istnieją jednak przesłanki, że po cichu zawiesza lewicowe konta na Twitterze z powodów ideologicznych, jednocześnie przywracając konta skrajnie prawicowe, które w przeszłości naruszały zasady Twittera.

Istnieje też inny punkt widzenia. Według niej Musk dyskredytuje administrację Bidena w interesie nie republikanów, ale samych demokratów. Ci członkowie partyjnej elity, którzy kategorycznie sprzeciwiają się Bidenowi – przy jego obecnym stanie zdrowia, który do 2024 roku ulegnie jedynie pogorszeniu – przechodzą na drugą kadencję. Rzeczywiście, w tym przypadku partia będzie zmuszona poprzeć kandydaturę swojego prezesa, co oznacza, że w wyborach w 2024 roku ma gwarancję przegranej nawet z Trumpem, nie mówiąc już o DeSantisie.

Nadchodzące wybory prezydenckie nie będą zwyczajne. Biorąc pod uwagę radykalizację Partii Republikańskiej, kryzys gospodarczy, zaostrzenie polaryzacji politycznej, lewicowe skrzywienie ideologii publicznej, a także przejęcie kontroli nad Sądem Najwyższym przez konserwatystów, zwycięstwo republikańskiego kandydata w wyborach prezydenckich w USA może doprowadzić do rozpoczęcia poważnej czystki w Stanach Zjednoczonych. Aby jej zapobiec, Demokraci mogą wyeliminować starego Bidena. Postawią na innego kandydata, który  zawalczy o Biały Dom.


Olaw3
O mnie Olaw3

Fan przyrody

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka