Olewator Olewator
529
BLOG

Katastrofa CASY: kreowanie kozłów ofiarnych

Olewator Olewator Polityka Obserwuj notkę 21

"Dowódcą załogi samolotu transportowego CASA C-295M o numerze bocznym 019, który rozbił się w środę wieczorem podchodząc do lądowania na lotnisku w Mirosławcu, był pochodzący z Zamościa porucznik pilot Robert Kuźma. Miał 35 lat. Żonaty. W 1988 r. przechodził szkolenie na szybownika w Aeroklubie Ziemi Zamojskiej. Jego grupa liczyła 16 osób. Promocję na pilota wojskowego otrzymał w 1995 r. W 13. Eskadrze Lotnictwa Transportowego latał na rosyjskich maszynach AN-26 i później na C-295M".

W sumie w powietrzu spędził ponad 2,5 tys. godzin, w tym ok. 700 godzin pilotując samoloty CASA. Jego znakomite umiejętności pilotażu podkreślał w rozmowach z dziennikarzami ppłk dypl. pil. Leszek Leśniak, dowódca 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego.

Cztery lata temu lecieliśmy razem za koło podbiegunowe. Trafiliśmy na wyjątkowo trudne warunki, silny wiatr, burza śnieżna. Udało się nam wylądować głównie dzięki fantastycznym umiejętnościom Roberta – powiedział dziennikarzom krakowskiej Gazety Wyborczej ppłk Leszek Leśniak.

Po środowym locie por. Kuźma wybierał się na urlop.

W Krakowie Robert Kuźma latał najpierw na rosyjskich transportowcach An-26. Żeby móc latać za granicę uczył się angielskiego, który jest międzynarodowym językiem kontroli lotów. Przeszedł bardzo trudny, trzystopniowy kurs zakończony egzaminami. Zaczął latać.

W 2003 roku, kiedy Polska zakupiła w Hiszpanii samoloty CASA, por. Kuźma był jednym z pierwszych przeszkolonych do ich pilotowania. Przyprowadzał maszyny z Sewilli do Krakowa. Tu je oblatywał. Potem kilkadziesiąt razy pilotował w lotach do Iraku i Afganistanu i z powrotem. Z ostatniej takiej wyprawy wrócił w piątek, przed środową katastrofą.
Robert kochał tę służbę. Opowiadał w jak trudnych warunkach przychodziło lądować czy startować. Czasami w czasie piaskowych zadymek czy pod ostrzałem. Chwalił CASĘ, jako maszynę nowoczesną i bezpieczną.

(...)

II pilot porucznik pilot Michał Smyczyński

Dla znajomych "Smyk". Poznaniak. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Na pilota promowany w 2000 r. Na samolotach CASA wylatał 800 godzin.

"To facet, którego się po prostu pamięta - mówi o Smyczyńskim jego kolega Mieszko Czarnecki. - Małomówny, ale biła z niego taka odpowiedzialność, że można mu było po prostu zaufać. Był bardzo dobrym pilotem, a na CASA-ch latał niemal od samego początku, gdy pojawiły się w polskim lotnictwie" - mówi kolega 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tym ludziom zarzucono dzisiaj, że nie potrafili pilotować samolotu. Tym samym pośrednio obciążono ich w istotny sposób winą za tragedię.

Olewator
O mnie Olewator

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka