autor zdj.: Marco CATALANO, ABC News (Australia); Premier Scott Morrison podczas powyborczego przemówienia w Sydney
autor zdj.: Marco CATALANO, ABC News (Australia); Premier Scott Morrison podczas powyborczego przemówienia w Sydney
MattML MattML
1306
BLOG

"Zawsze wierzyłem w cuda" - Australia po wyborach

MattML MattML Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Wynik wczorajszych wyborów w Australii można nazwać "cudem". Laburzyści, którzy mieli wygraną na wyciągnięcie ręki, ulegli koalicji liberałów i agrarnej Partii Narodowej. Oznacza to, że Scott Morrison utrzyma stanowisko premiera objęte jeszcze 8 miesięcy temu. Jednak w tej chwili, gdy piszę tę notkę, nie wiadomo, czy Morrison będzie miał za sobą większość parlamentarną czy będzie potrzebował kogoś, kto wspomoże jego rząd.

Na tą chwilę, po przeliczeniu 75% głosów, koalicja Partii Liberalnej (LPA) i Partii Narodowej (NPA) zdobyła 73 mandaty, brakuje im tylko 3 mandatów do zdobycia większości parlamentarnej w 151-osobowej Izbie Reprezentantów. Opozycyjna Australijska Partia Pracy (ALP) zdobyła 65 mandatów. 6 mandatów trafi prawdopodobnie do kandydatów niezależnych i trzecich partii. W 7 okręgach jeszcze są liczone głosy. Nawet jakby ALP przejęła te 7 mandatów, to i tak by ulegli konserwatystom jednym mandatem (73-72).

Dla laburzystów wczorajszy wynik jest szokiem. Przecież prawie każdy sondaż, jaki by się nie pojawił, mówił o zwycięstwie ALP. Bill Shorten, lider opozycji, po ogłoszeniu wstępnych wyników, pogodził się z porażką i zdecydował o odejściu ze stanowiska szefa partii. Shorten był liderem ALP od 2013r. Już raz laburzyści pod jego wodzą ulegli konserwatystom, w 2016 roku. Dziś ta porażka jest jeszcze większa, ponieważ Shorten był namaszczony przez sondaże jako nowy premier, nadzieja laburzystów na powrót do władzy po 6 latach rządów prawicy.

image
autor zdj.: Matt ROBERTS, ABC News (Australia), Bill Shorten z żoną opuszcza scenę po swym powyborczym przemówieniu

Dla koalicji rządzącej ten wynik jest prawdziwym sukcesem. Żaden sondaż nie mówił o ich zwycięstwie. Premier Morrison w powyborczym przemówieniu powiedział: "Zawsze wierzyłem w cuda". Podziękował też "cichym Australijczykom", którym zawdzięcza ten wyborczy sukces. Ale po ich stronie jest też kilka porażek. W okręgu Warringah były premier Tony Abbott uległ niezależnej kandydatce Zali Steggall. Mimo tego Scott Morrison utrzyma stanowisko premiera, objął je ledwie w sierpniu ub.r.

Głównym tematem kampanii była kwestia ochrony środowiska. ALP proponowała redukcję poziomu gazów cieplarnianych do 2050r. o 45% poniżej poziomu z 2005r. Rządzący kwestionowali to, mówiąc, że będzie to zabójcze dla gospodarki i zaproponowali zmniejszenie emisji o ok. 26-28 proc. do 2030 roku. Drugą kwestią były Chiny. Z jednej strony główny partner gospodarczy Australii, z drugiej zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.

Morrison jest piątym premierem Australii od 12 lat. Gdy w 2007 roku po 11 latach z urzędu premiera odszedł konserwatysta John Howard, żaden jego następca nie utrzymał stołka przez pełną kadencję. Bliski tego był laburzysta Kevin Rudd w 2010r., brakowało mu ledwie kilku miesięcy do ogłoszenia nowych wyborów. Lecz wtedy przegrał grę polityczną z jego zastępczynią w rządzie i w partii Julią Gillard. Rudd zemścił się na niej 3 lata później, gdy ALP zaczęła tracić w sondażach. Wtedy Rudd przejął urząd premiera na zaledwie kilka miesięcy, we wrześniu ALP straciła władzę na rzecz konserwatystów Tony'ego Abbotta. Abbott przestawiał się wtedy jako stabilna alternatywa dla rozbitej lewicy. Lecz także jego dopadły rozgrywki polityczne. W 2015r. Abbott stracił zaufanie partii, po tym jak doszło do buntu przewodzonego przez Malcolma Turnbulla. Sam Turnbull, były działacz na rzecz utworzenia australijskiej republiki, może wygrał marginalnie wybory rok później, ale także i on musiał odejść pod wpływem zbuntowanych posłów koalicji. Wtedy prawicowe skrzydło LPA nie godziło się na to, by Turnbull przesuwał LPA na pozycje centrowe. Peter Dutton, ówczesny szef MSW, przedstawił swą kandydaturę na szefa partii (w systemie Westminsterskim szef partii rządzącej=premier). Ale Turnbull pozostał na tym stanowisku, przez następne kilka dni premier tracił zaufanie kolejnych posłów i członków rządu. Uległ żądaniom i rozpisał nowe wybory lidera LPA, w których już nie kandydował. Wygrał je właśnie, wtedy mało znany na świecie, ówczesny minister skarbu Scott Morrison.

Gdyby premier Morrison przegrał, byłby najkrócej urzędującym premierem w powojennej historii Australii. Lecz jego przyszłość jest jeszcze niepewna. Oczywiście będzie dalej premierem, ale prawdopodobieństwo wybuchu kolejnego buntu w Partii Liberalnej jest duże. To, czy bunt wybuchnie, czy nie, zależy od pełnych wyników wyborów, od tego, czy zdobędzie większość, czy będzie potrzebował koalicjantów. Pełne wyniki zostaną podane w ciągu następnych kilku dni.

MattML
O mnie MattML

18 lat, uczeń liceum, ciekawi mnie, to co się dzieje na świecie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka