weronka weronka
273
BLOG

Unikając spornych tematów

weronka weronka Polityka Obserwuj notkę 8

Z moim ojcem spierałam się na tematy historyczne, polityczne, od zawsze. A przynajmniej odkąd pamiętam. Kiedyś płomienne protesty wygłaszałam w duchu przesiadując przy świątecznych i z innych powodów uroczystych stołach. Później coraz śmielej wypowiadałam je na głos, choć nigdy wobec zgromadzenia, bo przecież wiadomo, ze nie należy sprzeciwiać się rodzicom przy obcych, nawet gdyby w ich charakterze wystąpiła najblizsza rodzina.

Ojciec poglądy swe - nominalnie socjalistyczne, przyjaźnie ukierunkowane na dawny Związak Radziecki z Armią Czerwoną jako wyzwolicielami - chętnie wygłaszał patriarchalnie oczekując aplauzu dla siebie jako dla głowy rodziny. Sam w armii przesłużył w orkiestrze kampanii honorowej, moze dlatego doceniał wyzwolicieli Polski, kiedy inni - i tu niestety musiałam przyznać mu słusznosć - o Polsce zapomnieli w ramach układu z Jałty.

Pochlonięty promocją kultu jednostki - własnej - ojciec despotycznie, ale dlaczego  nie dyktatorsko uznawał, że to on ma rację wierząc Rosjanom, że może i kogoś tam zabili, ale generalnie to pozytywni bohaterowie. To właśnie ojciec był tym, który uznał, ze Armia Krajowa to mogli być zdrajcy, a przynajmniej nie byli specjanie pozytywni, bo przecież jako dawna szlachta wyzyskiwali rolnika choćby w ten sposób, że blokowali mu możliwość bezpłatnej edukacji. Mocą własnej decyzji nie zdecydował się samodzielnie zapoznać z kolejnymi odsłonami historii najnowszej, z dowodzeniami, jak to było naprawdę trwając niezłomnie, indywidualistycznie przy swoim stanowisku irytując się co najwyzej na zaślepienie interlokutorów. To chyba oczywiste zarazem, ze własnych znajomych z przeszłoscią w AK, również tych, którzy byli więzieni z tego powodu lubił tak samo, jak weteranów choćby Batalionów Chłopskich.

Z czasem, z uplywem lat, jego urlopem zawodowym, moim przeciwnie przystapieniem do kasty generującej dochód zaczął zamiast wcześniejszych peror krytycznych wobec dowolnych polityków, którym zdarzyło się skrytykować to ubiegły system, to Armię Czerwoną pozwalać na wypowiedzenie opinii odrębnej - dlatego, że role nieco się zmieniły. Wyjaśnił nawet pewnego razu, kiedy udowodniłam mu, ze to od niego wychodzą każdorazowo tematy, które bezwzględnie spowodują spór, że on liczy na to, iż wreszcie przejrzę. Ostatecznie poprosiłam go - poważnie i wyraźnie - aby tematów politycznych przy mnie nie poruszał, bo moje zdrowie jest na dyskusje z nim zbyt słabe, zwłaszcza, ze on dyskusji nadal nie uznaje wypowiadając swoje kwestie; tyle tylko, ze od pewnego czasu godzi się na przerwy, podczas których druga osoba może sobie ostatecznie mówić.

Ojciec nie prezentuje swoim życiem wartości komunistycznych. Nie jest ubogi albo nie stara się jakoś szczególnie intensywnie wyrównywać różnic w dobrach materialnych własnych i choćby kuzynów, choć jego skłonności do "oszczędzania" przypisuję raczej znudzeniu emerytalnemu i chęci zapełnienia sobie czymś czasu o wieku podeszłym nie mówiąc.

Nie interesuje go kolektywne podejmowanie decyzji, są mu bliskie wartości konserwatywne, jak szacunek dla głowy rodziny, w Rosji nie był nigdy w życiu - choć nie uwierzył mi, kiedy powiedziałam o wkręcanych zarówkach w Smoleńsku, a słysząc o nich w TV pominął "rewelację" milczeniem. Ojciec uważa za coś naturalnego zatrudnianie pomocy domowej - tak zwanej opiekunki - choć chetnie wykłóca się o wysokość oplaty za jej pracę, to koniec końców płaci jej dobrze. A uważa tak, bo ... jego własna matka miała pomoc domową, choć kłócił się ze swoimi rodzicami, którzy zagłosowali kiedyś 3xNIE.

Ojciec  wykształcił się sam, wykształcenie odebrała jego małżonka. Był fachowcem cenionym w swojej pracy, człowiekiem uczciwym. .A jednak wzbudził jego entuzjazm Kwaśniewski - człowiek bez pracy, mijający się z prawdą w kwestii wykształcenia. Za naturalne uważa, ze mam od nich telefony po kilka razy dziennie, często u nich bywam itd. Ale uwierzył Tuskowi i Komorowskiemu, choć nic nie było słychać, aby zajmowali się osobiscie w jakikolwiek sposób swoimi rodzicami w przeciwieństwie do braci Kaczyńskich.

Żaden z mojego ojca komunista, socjalista nawet, a sympatii do Związku Radzieckiego nie potrafi wyjaśnić inaczej, niż "tylko" własnym odcinkowym doświadczeniem z Czerwonoarmistami, którzy wyzwolili go jako dziecko; jego osobiście. Ale uwierzy w każde słowo krytyczne wobec PiS i powtórzy je chętnie jako rewelację licząc, ze moze tym razem wreszcie mnie przekona. Czy raczej uczyniłby tak jeszcze do niedawna - do czasu, kiedy to poprosiłam go, aby mnie już nie "nawracał"; aby przyjął, że nie zacznę nagle powtarzać jego kwestii, bo zal mi zdrowia na powtarzanie wciaż tego samego i wysluchiwanie bzdur. Bo z czasem coraz bardziej mnie te bzdury denerwują, a do uwazania za bzdury cudzych dowodzeń mam prawo w demokracji. Jednak jeśli reaguję coraz bardziej nerwowo, odczuwam złość na wygłaszającego, mogę porozumieć się z nim przecież w tym jednym, najważniejszym: aby zachować sensowne czy też nie opinie dla siebie, skoro ich wypowiadanie zagraża otoczeniu, a nawet samemu wypowiadającemu, który "nakręca" się w miarę rozwoju perory. Przeciez jest tyle innych tematów, istotnych na codzień.

Takie zaniechanie jest czymś w rodzaju kapitulacji, choć zawsze to wzajemnej; świadczy jednak równocześnie o szacunku dla drugiego człowieka z jego postrzeganiem rzeczywistości. Natomiast różnice opinii dotyczących kształtu polskiej polityki zawsze były, taką tezę stawiam. Nie tylko pomiędzy "Solidaruchami" a "Komuchami", bo i wewnątrz "Solidarności" - choć nie wiedziała o częsci z nich opinia publiczna. Ludzie po prostu nie zdawali sobie sprawy, że można mówić o rozbieżnościach, złożoności akcji a nie monolicie, jednak do odmiennych poglądów mamy prawo, podobnie, jak do przesądów i uwielbienia dla nonsensownych sitcomów - nawet, jesli są głupie, ktoś ma prawo je wyznawać. Ale konflikt był zawsze obecny - przynajmniej odkąd ja pamiętam, odkąd zaczęłam uczestniczyć w świętowaniach za rodzinnym stołem - to nie jest zadna nowa jakość, natomiast rzeczywiście teraz jest jako nowy przedstawiany i dopiero to właśnie stwarza zagrożenie: daje osobom w rodzaju C. pretekst moralny do zabójstwa przeciwnika politycznego.

A przecież od konfliktu opinii - czy wynikającego z woli, czy niewiedzy - nie można przechodzić do niechęci personalnej, której nie było nigdy przy swiątecznych stołach, kiedy panowie "dyskutowali o polityce".

weronka
O mnie weronka

Apel Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010 Cytaty: "Komuna zaś, odkąd się stała lewicą jest demode" Stary ŚWIĘTA DLA POWODZIAN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka