weronka weronka
3134
BLOG

Prosta oszybka Wróblewskiego

weronka weronka Polityka Obserwuj notkę 37

Wszystko byłoby, jak trzeba, gdyby nie ten Wróblewski. Poważnie piszę, strasznie się stało, ze tamtego dnia przebywał we właśnie tym miejscu, pełniąc funkcję zamiast wziać urlop, wyjechać gdzieś, najlepiej daleko, do ciepłego klimatu.

Była informacja, była reakcja, poszłyby jak wiele razy wcześniej stosowne wyjaśnienia i nagłośniona sprawa pozostałaby mniej więcej zgodna ze stanem faktycznym. Niestety tak się nie stało, bo gazeta, która opublikowała artykuł w dosłownie chwilę po ukazaniu się numeru bezimiennie ogłosiła, ze doszło do pomyłki.

Czyli najszacowniejszy polski tytuł wypuścił tekst z chochlikiem, zaspał zecer, traf ślepy, wszędzie zdarzyć się może rachunkiem prawdopodobieństwa... tylko, że to była nieprawda - TO WŁAŚNIE.

Bo nie było przecież żadnej pomyłki, ogłosił to w mediach najpierw autor tekstu, a potem sam głosiciel tezy o pomyłce to słowo wykasował z internetowej wersji sprostowania. I zostało mniej więcej "przepraszamy, gdyż to co napisaliśmy na pewno nie oznacza tego, co napisaliśmy" ale już nie pomylili się, zatem ... celowo i świadomie wprowadzili opinię publiczną w błąd? Pan Wróblewski, bo to on jest początkowo nieśmiałym twórcą sprostowania na elektronicznych łamach Rzeczpospolitej zapętlił w dziwactwach nie tylko siebie - gdyby był politykiem, mógłby choć twierdzić po fakcie, że oświadczał prywatnie - ale , co znacznie gorsze, kierowaną przez siebie, ostatnią szanowaną przez wszystkie strony sporów politycznych, społecznych i kulturalnych gazetę.

Można domyślać się, skąd we Wróblewskim, który przecież osobiscie sprawdzał wiarygodnosć informacji zawartych w spornym artykule przed publikacją, zrodziła się nagle histeria utrudniająca rozsądne myślenie, właściwą ocenę sytuacji, przewidywanie konsekwencji etc. Przypuszczalnie Wróblewski otrzymał telefon. "My się pytamy, co wyście opublikowali?! Czy wy w ogóle wiecie, coście opublikowali?! Toż to sprawa międzynarodowa jest, racja stanu, ABW, wywiad, kontrwywiad, zaraz tu wejdą służby, szpiegostwo, dywersja...".

Jak za starych dobrych czasów Wróblewski gadał przez telefon i niech ktoś pokaże biling, że nie. I tak się Wróblewski wystraszył, że z tego strachu szybciutko machnął o pomyłce, ja nawet myslę, że freudowsko skojarzył innego "biedaka" w podobnych tarapatach i nieświadomie skorzystał ze sprawdzonej metody.

"Izwinitie! Eto była prosta..". Ale po tym dopiero rozdzwoniły się telefony! majaczący cień Grasia rozpłynął się w dali posród krzyków "Czyś ty rozum postradał?! Rzepę chcesz wykończyć? Doskonale wiesz, ze to była prawda, zmień to natychmiast, na kogo ja wychodzę....". No to Wróblewski spadł z pułapu wielkiej polityki (Graś, te rzeczy, panteon like) i gryząc się wykombinował, że jakoś to będzie wyglądać, kiedy wytnie najgorsze.

No i wyciął. Ale potem, już nocą, znów telefony, stres z tej i tamtej... ja nie twierdzę, ze pomyślał, jak to z Musiem było, ale nic w sobie nie ma z samobójcy, a tonem nie znoszącym sprzeciwu nikt mu o rodzinie nie zagawędził, zatem niech mu sie wiedzie jak najlepiej w zdrowiu i szczęsciu, a jakby się kto jego czepial, to niech najpierw sam gada, czy nieomylny był zawsze . Świat się nie zawali, czas uplynie i jakoś to będzie panie Wróblewski.

Kto dziś pamieta o choćby Sekule, co podobno miał skórę nosorożca. A zdawało się, że pretensje do niego będą trwać wiecznie.

weronka
O mnie weronka

Apel Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010 Cytaty: "Komuna zaś, odkąd się stała lewicą jest demode" Stary ŚWIĘTA DLA POWODZIAN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka