Przy okazji rocznic wprowadzenia stanu wojennego co roku powtarzają się te same argumenty, za każdym razem wzbogacone o nowy pomysł, czy tylko look, bo człowiek jest istotą kreatywną, ale generalnie skupione wokół dwu stanowisk: generał = bohater i generał = zbrodniarz.
Z rożnych okazji wraca też temat braku internowania Jarosława Kaczyńskiego. Niestety nie kupiłam GP, nie wiem co powiedział Kaczyński w części wywiadu nieopublikowanej w internetowej wersji pisma z 11.12.2012. Rozumiem, że skoro pan Piotr Piętak, również pan Frasyniuk nie zgadzają się z tezą, że Jarosław zajmował się jakąkolwiek działalnością opozycyjną, to taka teza musiała w tym wywiadzie paść. Przy okazji niektórzy, mniej znani ogółowi społeczeństwa - tu wymienię pana Józefa Monetę - twierdzą, że nie tylko Jarosław, ale też Lech zasadniczo nie naraził się specjalnie minionej wladzy.
Moze tak było, moze nikt nie naraził się zbytnio minionej władzy - nie pan Michnik, bo jak podawałby rękę panu Urbanowi spotykając go przypadkiem, nie pan Komorowski witający się bez oporu z wzmiankowanym generałem Jaruzelskim?
Nie, pamięć zbiorowa takiego obrazu nie przechowała. W pamiętnym roku 2005 słyszałam uwagi: "Kaczyńscy byli nieźli, ale oni sprzeniewierzyli się, zdradzili ideały". Jak można stanąć przeciwko bojownikom, tym prawdziwym, z życiorysami opozycyjnymi, o których wiadomo, że zwyciężyli?! Za nas, na ulicy... tyle, ze za tym drugim razem to jakoś zadziwiająco sprawnie poszło: ta walka bez walki po ośmiu latach od SW, internowań, żołnierzy na rogatkach. Cisza, stagnacja, aż tu nagle pewnego dnia mówią: o kej, macie wolne wybory, macie okrągły stół. Rakowski w czarnej kurtce, związkowcy zależni i niezależni; według Kiszczaka wtedy, w 1989r. nikt nie spodziewał się, ze opozycja wygra, w ówczesnych władzach myślano powszechnie, że społeczeństwo w wolnych wyborach poprze PZPR (!) ... może tak było, nie wiadomo.
Wiadomo, ze pierwszym prezydentem po przemianie ustrojowej został ... generał Jaruzelski. I rzadził ręka w rękę z tymi prawdziwymi internowanymi właśnie z opozycji, z Frasyniukiem i Komorowskim, z Michnikiem i Urbanem, może tylko bez Piętaka. Nawet Donald Tusk nie widział problemu w ściskaniu ręki generałowi jako liberał programowo niezwiązany z wartosciami narodowymi; nawiasem mówiąc fakt, że np.Tusk spędził stan wojenny poza ośrodkami internowania nie wywołuje dyskusji nad przyczynami takiej decyzji władz PRL.
Jaruzelski piastował urząd prezydencki do pierwszych rzeczywiście wolnych prezydenckich wyborów - wygrał je Wałęsa - a potem rozpoczął się dialog, czy przysługuje mu pensja dożywotnia prezydenta, czy "tylko" generała. Głodu tak, czy owak nie cierpiał, prowadził bogate życie rodzinne, o czym w roku ubiegłym mogli przekonać się czytelnicy onetu - wywiadu w okolicach 13 grudnia udzieliła córka państwa Jaruzelskich. Podobno Jaruzelski to przemiły staruszek.
Nie wiem, co pamięta Frasyniuk czy Piętak, a co Kaczyński. Możliwe, ze Kaczyński wyolbrzymia swój udział w "ruchu oporu", a moze i nie - nie wiem, nie czytałam wywiadu z Kaczyńskim. Możliwe, ze Frasyniuk, jak Niesiołowski czy Piętak nieco zbyt żywiołowo dementują informacje dot. udziału Jarosława Kaczyńskiego.
Jakby bardziej doskwierał im Kaczyński w sposób nieuprawniony przydający sobie opozycyjnych szlifów, niż generał Jaruzelski tłumaczący, że wprowadził SW aby ratować Polskę; temu ostatniemu żaden z wymienionych nie odmawia wolności słowa.