- Tato, tato, oddasz mi na jutro budzik, do szkoły muszę iść?
- Jakiej szkoły, ferie masz...
- Ferie się skończyły tato, teraz Polska Be pójdzie, ja już miałem ferie. Dwa tygodnie. Na sankach byłem i w kinie...
- Hm, jak to zleciało, popatrz, zagapiłem się trochę. A po co ci budzik, poczekaj, chwila chwila, bo kapelan bloga przyszedł...
- No budzik na rano, a i do kompa też bym na chwilę siadł...
- Chyba nie wiesz, synu, co mówisz, „do kompa bym siadł”, nie wiesz, co to jest walka, synu. Co to zbrojne ramię. Masz tu budzik ostatecznie...
- To jak teraz będziesz się budził co godzinę?
- Siłą woli. Well, wielu rzeczy jeszcze nie wiesz. Niezłe ziółko z Ciebie. Zakłamany jesteś chyba...
- A jak wygramy laptopa, to zamontujemy skajpa?
- Jak to „my wygramy”? Jak już, to chyba ja...
- No, ale sam piszesz wszędzie, że to my, że my wygramy...
- Nie wszystko, co napisane i powiedziane musi być prosto z mostu. Nie wszystko musi być jasne. Wtedy każdy dureń zrozumie. W życiu nie miałbym odwagi grzebać w twoim sumieniu!
- To tak jak Tusk trzeba mówić teraz? Że wygramy, ale nie wygramy i nie wszyscy...
- Apage, oddawaj budzik. Zresztą cicho teraz, patrz tylko, trzecia setka idzie...
- Widzę właśnie...

(wszelkie podobieństwo do realnie występujących osób jest przypadkowe i niezamierzone, podczas wpisu nie ucierpiało żadne zwierzę).
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości