oranje oranje
36
BLOG

Szantaż pojednania

oranje oranje Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Raz po raz słyszę głosy (głównie zresztą dziennikarskie), że tragedia powinna pojednać i zjednoczyć Polaków. I zaraz potem, w drugim-trzecim zdaniu zaczyna się profetyczne żałosne jojczenie: „...ale nie zjednoczy, ja wam to mówię, tylko stworzy większe podziały”. I 85% tekstu już do jego końca jest o pogłębianiu podziałów, a w puencie deklaratywny smutek i żal autora. I po raz, drugi, piąty schemat ten jest wypełniany nowymi wyrazami, a „w ludzi” idzie przekaz, że żadnego pojednania nie będzie, bo w telewizji tak mówili.

Gdyby jednak uważnie wsłuchać się w głosy o pojednaniu narodowym, to jasno wynika, że to jacyś „oni” mają pojednać się z „nami”, a jak się nie chcą pojednać, to widły im w plecy. Ten model jest częściowo uprawniony: jak bowiem sympatycy i zwolennicy zmarłego prezydenta mają się jednać z tymi, którzy jeszcze niedawno pluli na ich symbol?! Jak dziś wymagać od ludzi złamanych żałobą, by na dodatek już teraz deklarowali chęć pojednania? Toż rozum musiałbym stracić, żeby dziś nad trumną ściskać się mentalnie z Palikotem czy innym Radkiem Sikorskim i mówić mu: „dobra, po pogrzebie, po stypie pogadamy, czuj się pojednany ze mną, bo widzę, że minę masz smutną”.

Co to byłoby zresztą za pojednanie? I jakież to słodkie owoce drzewo owego pojednania wydać by niby miało? Że nikt miałby nie zapytać Komorowskiego w trakcie kampanii o wyjaśnienie jego niebezpiecznych związków z WSI, że reguły niepisanego pojednania łamałaby postawa „nie dla esbeków”? Już raz dziennikarze kolportowali takie pojednanie narodowe wyrażone w grubej kresce i z tego pojednania mamy się dziś jako naród tak dobrze, że aż dobrze się mamy.

Gdyby nie tragiczna chwila, to zabawnym wydawałaby mi się jeszcze owa troska polskiej żurnalii o owo pojednanie: to wy się teraz jednajcie, a my będziemy na to patrzyć i sobie komentować. Jak gdyby nigdy nic! Co za uzurpacja, co za bezczelność, co za hucpa!

Pochowajmy ich i opłaczmy, a potem się policzymy. Obiecujemy. Zależy jak rachunki wypadną: może i po tym remanencie się pojednamy, choć aktywa macie mizerne. Wiele zależy od was.

Ale teraz nad trumnami nie szantażujcie mnie w tak bandycki sposób.

 

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości