Przetoczyła się przez S24 niedawno dyskusja o jakichś-tam działaczach NZS-u, którzy kiedyś byli uprzejmi knuć, udział w manifestacjach brać, drukować, napierdzielać się z ZOMO, a nie tylko siedzieć podczas studiów na stancji czy w akademiku frukta wiadome spożywając. No i prezydent Kaczyński, 20 marca 2010 roku, w imieniu RP, po latach, tych ówczesnych nieboraków (a raczej ich postawę: to, co robili wtedy i czego nie robili) docenił i krzyże poprzypinał. No i była dyskusja...
Dyskusja jak to dyskusja, temu się należy, a temu się nie należy, a o tych zapomniano, a tamten oddał, choć przyjął. Na mnie największe wrażenie – przyznam – wywarł wątek, który zawrę: „to, że jacyś ludzie kiedyś działali i kamieniami rzucali i w pierdlach siedzieli nie oznacza, że są do dziś uczciwi, a może wręcz oznacza, że właśnie są nieuczciwi”. Tak to wyczytałem i po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że mam do czynienia ze znanym mechanizmem.
Ci ze Styczniowego „zazdrościli pamięcią” tym z Listopadowego, więc zrobili Styczniowe. Ci z 44-go romantycznie „zazdrościli” tym z 1918 czy choćby 39-go. Ci z 81-go nosili w sercu tych z 56-go i robili swoje po swojemu. Ci rzucający kamieniami w ZOMO z 85-go mieli w pamięci tych z 81-go. I tak dalej i tak dalej. Z tym, że poprzednio nie deprecjonowano postaw poprzedników, a teraz - owszem...
No, ale potem nadszedł 89-ty i zaczął się czas gadania. A jak już w XXI wieku net w dom, to i można - niszcząc wzrok przed monitorem - narodowo się bałamucić, non-stop przerywając to zajęcie dorzucaniem do kominka.
Fakt – napierdzielać się z ZOMO dziś nie można. Ale może warto opracować już teraz sobie jakąś narrację dla syna-wnuka, który za ileś tam lat zapyta: „A co Tato Dziadku robiłeś w 2010-tym?”.
Bo odpowiedź: - „Bohatersko napierdzielałem... w klawiaturę” może następnych pokoleń nie zadowolić.
A możliwości z pewnością będą nam zazdrościć, tak jak ci, którzy wtedy nie napierdzielali ZOMO zazdroszczą po cichu tym, co napierdzielali.
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka