oranje oranje
630
BLOG

Poland w finale, Irlandia drży z emocji!

oranje oranje Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Właśnie na wypełnionym dublińskim 80-ciotysięczniku Croke Park zaczyna się finał all-Ireland w taki sport, co to mają tu hyzia na jego punkcie. Zanim o zasadach, to powiem, że mierzą się Cork z Down, a w składzie Down jest Mark Poland, tak gdzieś na środku rozstawienia. Mark Poland jest przystojniakiem bez biografii, co można sobie sprawdzić tutaj.

Finał all-Ireland polega na tym, że chodzi o całą wyspę, a nie tylko Republikę. Sześć Hrabstw tworzących Irlandię Północną też się w te rozgrywki wlicza mimo tego, że są w większości protestantami i bez podległości Brytolskiej Koronie przyszłości nie widzą, a poza tym mają sterlingi, a nie euro. A Polak zamieszkujący Irlandię Północną swoje konsularne sprawy załatwia w Szkocji albo w Londynie, bez sensu. Zamiast suchą nogą w Dublinie o 200 km.

Teraz tak: sport jest gaelicki czyli ściśle narodowy, by nie rzec – plemienny. Kiedyś jego uprawianie było nielegalne, bo Brytolom się nie podobał. Za grę w kopaj-łapaj, bo tak ją nazywam, sadzali do pierdla zdaje się nawet. No, ale teraz jakoś grają. Nazywa się to futbol gaelicki wzgl. irlandzki.

Grają normalną piłką jak do nożnej, a nie tą kanciatą. Ale bramki mają jak do rugby, to znaczy z żerdziami. Gra się po 15-tu i każdy zawodnik może robić to, co bramkarz. Gol wbity nogami czy rękami, obojętnie, nad poprzeczką to bodaj jeden punkt, a wbity pod poprzeczkę czyli do siatki – 3. Fauli raczej nie ma. Biega się trzymając piłkę, ale raz na jakiś czas trzeba sobie ją podkopnąć nogą, bo może będzie błąd kroków.

Nie wykluczam, że są jakieś rzuty karne. Na razie Cork przegrywa z Down w stosunku 0-05 – 0-08, trybuny nabite, połowa biało-czerwona (to Cork ma takie barwy). Mark Poland nie wiem czy coś ustrzelił. Straaaaasznie się emocjonują. Tak sobie myślę, że jakby był jakiś narodowy, polski, plemienny sport, to byłby obciachowy jak cholera. A oni wrzeszczą i grają.

Niech wygra Poland!

Update:

Kurde, w rugby nie ma bramek chyba. Pomyliło mi się. No, ale wiecie, takie bramki z żerdziami w niebo... :)

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Rozmaitości