- Ławica ma oczywiście telewizory, ale to tvn24 wykupił wyłączność na emisję i innych programów u nas nie ma - poinformowała mnie przed chwilą panienka z informacji poznańskiego lotnicha. - Czyli meczu nie będzie, kicha...?! - doprecyzowałem. - Kicha, tej! - potwierdziła, zaśmiała się tak jakoś z empatią-sympatią i odłożyła słuchawkę na widełki, czyli - dla młodszych - rozłączyła się. I fertig!
I zamiast siedzieć dzisiejszego wieczora na Bułgarskiej, gdzie - ironią losu - mam wjazd na ten meczyk, albo chociaż przed plazmą jaką, skazany jestem na oglądanie Rymanowskiego. No chyba, że mają jaki taki konkretny net na Ławicy; może uda się skatować transmisję.
(Kby kto miał jakiego linka do relacji on line, to proszę o propozycje zawczasu).
PS. Polska piękna, zdumiewająca w swoich bihejwiorach, ale najepsze jest to, że w TV w kółko hitlerowcy; już od pierwszego dnia na jaki kanał nie włączyłem, to albo Szpilmana z całą Warszawą gruzują, albo - na innym programie Juranda oślepiają, albo jeszcze gdzieś aktora Siemiona wspominają ilustrując oczywiście pancernymi. Ja już trochę się tam u mnie za morzami od tych wszystkich SS odzwyczaiłem... A oni wciąż żywi.
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości