Niby gorący temat, bo pan Donald Tusk potwierdził chęć kandydowania na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europy.
Także przy okazji polskim dziennikarzom wytłumaczył, że ,,reelekcja oznacza ponowny wybór na stanowisko”. Biedni zapewne nie wiedzieli, ale głupio to zabrzmiało.
Jak zwykle uważa dziennikarzy za matołów, na co dał już przykładów wiele.
Jak na razie wiemy, że przedstawił list, gdzie m.in. odnosi się do pierwszych dni twardych rządów swojego imiennika Donalda Trumpa. Tytularny przewodniczący Donald Tusk jakby się zapomniał kim jest Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki. Każdy wie, że jest głową państwa ,które wraz z Rosją tak na dobre rozdaje karty na całym świecie i tym bardziej w Europie czy na Bliskim Wschodzie.
Odezwał się Ważny i ważniejszy.
Jednak czego nie robi się dla lewackiego poklasku i możliwości jak bardzo intratnego drugiego wyboru. Co raczej mu nie grozi. Oby.
Niby z jednej strony, tak twierdzi część polityków opozycji dobrze mieć Donalda jako przewodniczącego, z drugiej strony to jest zaprzeczenie same w sobie. Dlaczego?
Biorąc pod uwagę wypowiedzi Donalda Tuska i kierunek jego - kierunek proniemiecki tym samym jako uzasadnienie tj. wychowanek pani kanclerz Angeli Merkel, nijak trzyma się zasadności.
Potrzebujemy takich polityków w Unii Europejskiej jak Ryszard Czarnecki, takich ostrych gości jak prof. Legutko, co nie dają przysłowiowo dmuchać sobie w kaszę.
Tak zastanowić się na chłopski rozum, kim jest ten pan Tusk?
Co zrobił dobrego dla Polski oprócz ostatnich pogróżek wobec własnego kraju, że nie dostaniemy dotacji z Unii?
Kim jest ten pan, który przyleciał natychmiast do Wrocławia z przemówieniem i krytyką rządu, w czasie kiedy trwał z góry zaplanowany pucz w Warszawie? Gdzie też nie można wykluczyć tzw. przygotowania sobie gruntu do powrotu do kraju po skończonej kadencji przewodniczącego.
Kim jest ten Pan, który nie tylko rozłożył Stocznię Szczecińską ale całość przemysłu tak np. zbrojeniowego?
Co to za zdanie wypowiedziane przez byłego premiera pana Pawlaka, że jak nie będzie Tuska to Polska będzie za drzwiami lub pod drzwiami Unii Europejskiej ?
Co to w ogóle za zdanie?
W chwili obecnej Brexitu i nadal nierozwiązanego problemu z imigrantami?
My jako kraj członkowski przed czy za drzwiami ? Co najmniej śmieszne, bo debata swego czasu z panią premier Beatą Szydło była wystarczająco wymowna.
Czy mamy przewodniczącego czy nie mamy obronimy się sami.
Czy nie jest faktem, że to właśnie wczoraj na Malcie zostały podjęte uzgodnienia co do imigrantów, takie ,które już dawno wiele miesięcy temu przedstawiał rząd Polski ?
Teraz pan Donald Tusk śmie sobie ,,przyklepać” te zasługi. Jeszcze powie ,że ma na imię pomysłowy Dobromir.
Premier Pawlak ,powiedział też, że Tusk przyda się bardziej w Brukseli, no niby dlaczego?
Wracając na chwilę do europosła pana Ryszarda Czarneckiego, który powiedział,,to czy Donald Tusk zostanie po raz drugi przewodniczącym ,to deal pomiędzy chadekami a socjalistami, co mają do zaoferowania.
Taka np.umowa dekarbonizacyjna - niedawno wystarczył jego podpis dla ratowania niemieckiego węgla.
Certyfikat śmierci tym samym dla polskiego węgla.
Ludzie pamiętają,Śląsk pamięta!
Pan Donald Tusk teraz nie ma nic do zaoferowania, nic.
W to graj decydentom niemieckim i francuskim. Wiemy i nie ma co się czarować, że hegemonia Niemiec i Francji nie jest nikomu na rękę, żadnemu państwu członkowskiemu. Nikt na razie tego całkowicie głośno nie mówi, ale Nigel Farage poprzez swoje przemówienia przyczynił się do Brexitu i to bez dwóch zdań.
Unia europejska miała być w sensu stricte gospodarcza a jest w sensu largo polityczna.
Nie daj Boże też, jak ten Harald Schmidt zostałby na dodatek kanclerzem Niemiec.
Nie Harald Schmidt, przepraszam - Martin Schulz.
Pytanie po co Tusk na drugą kadencje w Brukseli, dla kogo?
Chyba, jako kozioł ofiarny, to możliwe .Jeżeli byłby na drugą kadencję, można wierzyć nawet nie na słowo, ale w Unii jest źle, bardzo źle i to będzie jak papierek lakmusowy Europy.
Nawet rozwiązanie problemu z imigrantami nie ma nic tu do rzeczy.
Polska da siebie radę jeżeli chodzi o przeciwstawienie się temu problemowi, co jeszcze dodatkowo ma już poklask wśród niektórych notabli Unii Europejskiej. Ot, co.
Jeżeli w tzw. drugiej opcji by miał wrócić do Polski, to co?
Na pewno nie wjedzie na białym koniu. Też już nie będzie on sam czarnym koniem powrotu politycznego. Partia rządząca to trudny orzech do zgryzienia.
To raz. Po drugie zbyt wielki niesmak społeczeństwa do jego postaci jako byłego premiera to dwa. Po trzecie sam Grzegorz Schetyna ma swoje plany i określone chęci do władzy, pomijając jego brak medialności i charyzmy, więc Tusk, jest nikomu niepotrzebny. Pozostałe partie opozycyjne ciągnące linę raz w jedną raz w drugą stronę, robiące totalny zamęt nie są zachętą do jakiejkolwiek z nimi współpracy i tym samym wpływania wspólnie i efektywnie na polską politykę.
Jest to skończony pan w Polsce i nie będzie Feniksem, ale popiół może po nim pozostać.
Czeka na niego Komisja do sprawy Amber Gold i tu może być smaczek dla oglądalności telewizyjnej. Tym samym nadzwyczaj inteligentna i nieprzekupna żadną gadką pani Małgorzata ,,Żyleta” Wassermann, nie odpuści mu nawet na milimetr, najgorsze przed nim. Tylko sobie jeszcze nie zdaje z tego sprawy.
Czasy świetności minęły i tym samym ostatnie wydarzenia a’ propos TW. Bolka czyli Lecha Wałęsy. Ba - nawet nie wspominajmy sprawy tzw. nocnej zmiany. Dawno bo dawno ale zawsze… Żadnych plusów, aby witali pana Tuska na polskiej ziemi solą i chlebem.
Czy mógłby zająć jakiekolwiek miejsce w powrocie do swojej partii?
Wątpliwe.
Być może jako kolejny krzykacz, bezprogramowy ,bezideowy typowy mieszacz opozycyjny.
Dobre czasy dla tego pana już minęły. W domyśle nikt go nie chce, nawet ci, którzy mu teraz schlebiają i słodko kadzą.
Czy tzw. młode wilki ,choć bez wyrazu, choćby śpiewające czy nagrywające w Sejmie nie będą przeszkadzały i deprymowały w jakimkolwiek ambitniejszym zaistnieniu?
No raczej tak…
Krótko teraz…
Dywagacje czy zostanie przewodniczącym na drugą kadencję czy powróci do kraju, tak czy tak, dla naszego kraju żadna korzyść, co już pokazał w swoich decyzjach i bez wątpienia antypolskich wystąpieniach.
W odpowiedzi na umieszczony komentarz, co to znaczy antypolskie, tłumaczę.
Nie koniecznie musi być to określenie skrajne jak np. polskie obozy…
Jak Napoleon stwierdził, dyplomacja to policja w paradnym mundurze. Bez wątpienia przewodniczący Rady Europy jest prawdopodobnie dobrym dyplomatą. Inaczej by nie był tam, gdzie jest.
Antypolskie może oznaczać np. nieprzychylne Polsce wystąpienia ,krytyka obecnego rządu, brak poparcia w niektórych sprawach dotyczących kraju, na które ma się było nie było znaczący wpływ.
Antypolskie może oznaczać też działania ,które budzą niechęć do kraju o którym mowa w referatach i głosowaniach etc.
Inne tematy w dziale Polityka