Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1706
BLOG

Co jest i co nigdy nie powinno się było zdarzyć

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 14
     Są rzeczy, o których można wspomnieć raz, uznać, że obowiązek został spełniony, i zapomnieć. Są też, jak wiemy, i takie wydarzenia, czy słowa, o których ani nie warto wspominać, ani nawet nie ma co pamiętać. Są jednak i takie, o których gdybyśmy nawet wspominali dzień w dzień, to i tak można by nam było z czystym sumieniem zarzucić, że znów jesteśmy zbyt beztroscy. Jestem głęboko przekonany, że należy do nich sprawa marszałka Andrzeja Kerna i jego córki Moniki.
 
    Ja wiem, że wiele osób w tym momencie zakrzyknie: „O nie! Znowu?”, a ja w tym momencie powinienem się zamknąć. Jednak ponieważ  wiem też, że jeszcze więcej pojawi się tych, którzy zmarszczą czoło i spytają: „Kern? Monika? A o co chodzi?”, przypomnę, i zrobię to z wielką przyjemnością. Myślę, że najlepiej będzie oddać głos suchej relacji z Wikipedii, tym razem jednak, może trochę w ramach kompromisu, nie dotyczącej samego zdarzenia, a więc tak zwanego „skandalu rodziny Kern”, lecz filmu, który swego czasu na ten temat – w ciągu zaledwie parunastu dni – wyprodukowali Lew Rywin i Marek Piwowski:
   
      „Fabuła filmu nawiązuje do historii Macieja Malisiewicza i Moniki, córki Andrzeja Kerna, ówczesnego wicemarszałka Sejmu.
Cygan postanawia uciec z więzienia, choć za tydzień ma wyjść na wolność. Zaskoczonym współwięźniom tłumaczy, że nie może stracić tego tygodnia, bo może się on okazać najlepszym w jego życiu. Poza tym jest wiosna i on się zakochał, chociaż jeszcze nie wie w kim. Tymczasem Agata, córka ważnego polityka, po raz pierwszy w życiu wyrusza na wakacje bez rodziców. Wybiera się z dwoma kolegami ich luksusowym samochodem. Cygan i Agata poznają się na stacji benzynowej. Zakochują się w sobie z wzajemnością, jednak rodzice dziewczyny nie zgadzają się na ten związek. Robią wszystko, żeby młodzi nie mogli być ze sobą razem. Dziewczyna ląduje w zakładzie psychiatrycznym, a chłopak jest ścigany przez policję. Wszystko to sprawia, że Agata i Cygan postanawiają razem uciec, ukryć się przed rodzicami dziewczyny i wziąć cygański ślub. Historia kończy się tragicznie. Cygan postanawia poślubić Agatę w ceremonii braterstwa krwi w otoczeniu bezdomnych. Po wyciągnięciu noża do nacięcia palców zostaje zastrzelony przez policyjnego snajpera.
 
      W swoim  „Elementarzu” wspominam zarówno o samym Marszałku, jak i o jego córce, no i o filmie Piwowskiego. Ale przecież nie tylko. Tam można sobie poczytać o innej rodzinie, rodzinie zamordowanego w Smoleńsku Lecha Kaczyńskiego. Proszę posłuchać, co tam jest o Marcinie Dubienieckim:
 
       „Dubieniecki, Marcin. Dzięki bardzo perfidnej akcji Systemu, jedna z najbardziej znienawidzonych osób w Polsce. Działające na rzecz władzy media, jeszcze na długo przed Katastrofą Smoleńską, zaczęły pracować nad tym, by rozbić małżeństwo Marty Kaczyńskiej i Dubienieckiego. Wszyscy pamiętamy oficjalne, w pewnym momencie niemal codzienne, doniesienia, że Dubienieccy wyemigrowali z Polski w nieznane miejsce. Wydaje się, że plan jest taki, że jeśli oni się pokłócą i rozejdą, będzie się można łatwiej wziąć za Martę, a w dalszej perspektywie za jej córki. I w ten sposób rozbić całą tę rodzinę w drobny mak. Ktoś powie, że to jest zbyt okrutne, by mogło być prawdziwe. Ja jednak jestem przekonany, że idą czasy, gdzie to co znamy jeszcze ze sprawy córki marszałka Kerna będzie wyglądało jak drobna wprawka. Niech no tylko te dziewczynki jeszcze trochę podrosną”.
 
      I ja, kiedy pisałem te słowa, ale i tamte, o Monice Kern i jej zmarłym dziś już ojcu, ale też o Piwowskim i całej tej bandzie barbarzyńców, wiedziałem, że owa sprawa sprzed lat będzie jeszcze wracała, bo zwyczajnie wracać musi, natomiast nie mogłem mieć pojęcia, że wróci aż tak szybko. Otóż żona moja była teraz przez tydzień na wycieczce szkolnej nad morzem, i wracając do domu, poza spodziewaną przez mnie informacją, że Gdańsk jest jeszcze bardziej prowincjonalny, niż był parę lat temu, przywiozła lokalną gazetę „Polska Dziennik Łódzki”, którą kupiła podczas postoju w Łodzi, a w niej wywiad z córką Andrzeja Kerna, Moniką, dziś już niemal czterdziestoletnią „członkinią zarządu łódzkiego MPO”. Wywiad w całości dotyczy zarówno  tamtych wydarzeń, no i dzisiejszych refleksji, jakie ich bohaterka zachowuje po latach. Nie ma sposobu – no i też nie jest moją intencją – aby omawiać tu cały ów wywiad, niemniej kilka jego elementów musi zostać wspomnianych. Otóż pani Monika Kern dokładnie opowiada, jak to się stało, że ona wtedy uciekła z domu i jak była przez rodzinę Malisiewiczów metodycznie uwodzona i odciągana od rodziców. Opowiada o kłamstwach jakimi ją karmiono, opowiada o zaangażowaniu w całą sprawę ówczesnych polityków, przedstawicieli mediów, ale też, jak najbardziej, i prawa. Opowiada o tym, jak to ona była młodą dziewczyną i jak jej to imponowało, że tak fantastyczny, starszy od niej o pięć lat chłopak i jego równie fantastyczna rodzina i przyjaciele, tak bardzo ją lubią i tak wiele poświęcają, by dać jej szczęście i wolność jakich wcześniej nie znała. No i – warto to powtórzyć raz jeszcze – jak dziś wiadomo, że to za tym wszystkim stało najbardziej perfidne kłamstwo. To kłamstwo pojawia się właściwie co chwilę, co ciekawe jednak, nie ma już ani słowa – ani w pytaniach dziennikarki, ani w opowieści samej Moniki Kern – na temat tego, dlaczego to w ogóle się stało. Z tego co ona mówi, można zrozumieć, że wszystko poszło o to, że ów Maciek autentycznie się w niej zakochał, a jego rodzice i przyjaciele zwyczajnie chcieli tylko mu pomóc. Za wszelką cenę.
 
      Nie ma więc jednej próby wyjaśnienia, dlaczego. Ale też nie ma słowa na temat tego, co dziś się dzieje z tymi Malesiewiczami, no i co słychać u samego Maćka. Nie ma śladu refleksji na temat ówczesnej reakcji mediów, polityków, na temat filmu Piwowskiego. Jest tylko sucha relacja, i skromne przyznanie Moniki Kern, że no tak, byłam młoda i głupia, ale już wystarczająco odpokutowałam tamten błąd, a rodzice (i pies) mi wybaczyli.
 
      Chyba jednak muszę trochę jeszcze poopowiadać na temat samego zdarzenia. Proszę sobie to wszystko wyobrazić. Jest zwykła, porządna rodzina, jest szesnastoletnia dziewczynka, i oto któregoś dnia w jej życiu pojawia się jakiś kompletnie nieznany człowiek, a wraz z nim emocja tak intensywna, że to wszystko kończy się ucieczką z domu i ogólnopolską, relacjonowaną przez wszystkie media sensacją, z kulminacyjnym momentem ślubu w łódzkiej katedrze i z weselnym tańcem panny młodej z samym Jerzym Urbanem. I przez ten czas rodzice dziewczynki ani nie mają z nią kontaktu, ani przez całe półtora roku nie wiedzą nawet, gdzie ona przebywa. A wszystko to dzieje się wśród powszechnego medialnego zgiełku, wymierzonego w dobre imię zarówno rodziców jak i w ogóle tej rodziny.
 
      Wróćmy do Moniki Kern, dziś już 36-letniej kobiety, członkini zarządu MPO w Łodzi i jej wspomnień, i refleksji. Ona wie, i to otwarcie przyznaje, że była głupia, bo się dała nabrać jakiemuś dupkowi i jego rodzinie, no i że z tego rodzice mieli przez to nieprzyjemności. Ale kiedy już dziennikarka używa określenia „pani mąż”, Monika Kern wybucha: „ Jaki mąż? Nie miałam męża. [Taniec weselny z Urbanem?] Co z tego? Mieliśmy tylko ślub kościelny. Ojciec był katolikiem, związanym z Kościołem, a ja jestem na odmiennym biegunie światopoglądowym”.
 
      A więc, tak naprawdę nie stało się nic. Błędy wieku szczeniackiego. Zaledwie. A czy można mówić o czyjejś winie? Jak idzie o nią, ona już swoje przeszła. Rodzice? No nie. Ojciec był najuczciwszym i najporządniejszym człowiekiem na ziemi. On nawet nie bardzo był politykiem. Cóż bowiem znaczy te parę miesięcy wobec tego, że on był przede wszystkim adwokatem, i zawsze tak o sobie mówił? Może jakieś nazwiska? No tak, nazwiska są – przede wszystkim Malisiewiczowie, a potem Baranowski, szef KLD w Częstochowie, człowiek, u którego Monika ukrywała się, uciekając przed rodzicami, Zbigniew Bujak, człowiek, który namawiał Malesiewiczową, by startowała na senatora, no i pani prokurator Cyrkiewicz, która prowadziła dochodzenie w sprawie zaginięcia. Jeszcze jakieś? No tak, dziennikarze, którzy pisali, ze ojciec to zły i nieuczciwy  człowiek, podczas gdy to nieprawda. Jeszcze ktoś? Owszem, osoba najbardziej winna śmierci Andrzeja Kerna. Jak to określa Monika Kern, „panowie Kaczyńscy, a właściwie Jaroslaw”. To przez niego „ojcu pękło serce”. Dlaczego? Jak? A, to już jest dłuższa historia.
 
      Otóż w roku 1993, po tym jak służby obróciły Polskę w pył, Andrzej Kern chciał kandydować do Sejmu z ramienia Porozumienia Centrum, ale Jarosław Kaczyński z jakichś, sobie znanych powodów, nie umieścił Kerna na liście. I to był dla niego bardzo silny cios. Najgorsze jednak przyszło w roku 2007, kiedy to Andrzej Kern, jako członek partii o nazwie Chrześcijański Ruch Społeczny, będący w nieformalnej, jak twierdzi Monika Kern,  koalicji z Porozumieniem Centrum wystawił Kerna jako kandydata do Sejmu, a Kaczyński uznał, że Kern powinien kandydować do Senatu. No i to już był taki cios, że „Tata zmarł półtora miesiąca później. To go zabiło”.
 
      A taki był silny. Przeżył ów niezwykły rok 1993 i wszystko to co potem posypało się na jego biedną głowę, jednak tego senatora już nie był w stanie przyjąć. A ja już się zastanawiam tylko nad jednym: co się takiego stało, że Monika Kern jednak po tych wszystkich miesiącach wróciła do domu? Ona tego już niestety nie wyjaśnia. No niby było tak, że chodziła na lekcje tańca i jej nauczyciel namówił ją, by się skontaktowała z rodzicami, ona ów kontakt nawiązała, no i wróciła. Nawet Nero się ucieszył: „Rzucił się na mnie z radością, jakby mnie znał od zawsze” – dziwne, prawda? A co na to Malisiewiczowie? Co na to Maciek? Tego nie wiadomo. Wróciła i już. I rodzice jej wybaczyli.
 
      A co z tym Porozumieniem Centrum? Tego też nie wiadomo, poza tym, że „panowie Kaczyńscy, a właściwie Jarosław”, Kerna wykończyli, no i on musiał przejść z PC do ZChN-u, a potem już dalej.
 
      A ja sobie myślę, że jak idzie o tę niezwykłą historię polskiej hańby, w którą daliśmy się zaangażować niemal wszyscy, nie wiadomo niemal nic, natomiast możemy sobie zawsze pozwolić na bardzo dużo refleksji. Ja z mojej strony mogę się przede wszystkim zastanawiać, co ja bym zrobił, gdyby to mi się coś takiego przydarzyło? Jak ja bym się zachował w momencie, gdybym się zorientował, że sprawa jest jak najbardziej poważna? Otóż w tej sytuacji powiem jedno: Ja bym zrobił wszystko, żeby oni wypuścili moje dziecko ze swoich rąk. A wstąpienie do Ruchu Palikota  z nich wszystkich byłoby najmniej dla mnie bolesne. Żeby oni wypuścili moje dziecko ze swoich rąk, pójście na kolanach do Kancelarii Premiera Donalda Tuska i całowanie ich wszystkich w dupę, byłoby dla mnie gestem bez żadnego znaczenia. Jak to się stało, że Monika Kern wróciła, nie wiem. To co natomiast wiem, to to, że ona dziś mówi, że to wszystko przez „panów Kaczyńskich, a właściwie Jarosława”. No i że Monika Kern z tamtych czasów ma jedno ciepłe wspomnienie. Chodzi o piosenkę z filmu „Uprowadzenie Agaty”.
 
      No i jest jeszcze coś. Z mojego punktu widzenia, dopóki tamta sprawa nie zostanie wyjaśniona, uważam, że nie ma o czym gadać. Dopóki to co się wówczas stało będzie ważne tylko z mojego punktu widzenia, to ja właściwie za wszystko dziękuję. Bo wiem, że dopóki nie załatwimy tamtej sprawy, moja obawa, zawarta w końcowych słowach wpisu na temat Marcina Dubieneckiego z mojego „Elementarza”, będzie w mojej głowie pulsowała jako groźba skierowana również pod moim adresem. I będzie się ona szyderczo manifestowała w – dziś naturalnie wciąż kompletnie absurdalnym i bezsensownym – obrazie Ewy Kaczyńskiej wypowiadającej za ileś tam lat te słowa: „To go zabiło”.
 
      Wszystkich zachęcam do kupowania moich książek, „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”, oraz „Twój pierwszy elementarz”. Jeśli ktoś lubi sobie dobrze poczytać, na papierze, a nie na tym kawałku plastiku, w najbliższej okolicy raczej nie znajdzie nic lepszego. A jak już coś znajdziecie, to pewnie i tak znacie. U Coryllusa w księgarni pod www.coryllus.pl,  odpowiednio po 30 i 40 złotych.

       

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka