Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
2289
BLOG

Gdzie dwóch lub trzech się modli w imię jego....

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 32
      Wczoraj w Salonie24 doszło do wydarzenia, które na kimś takim jak ja, a więc osobie, która z tym miejscem związana jest jakoś tam od pięciu już lat, musiało zrobić wrażenie. Ono musiało zrobić wrażenie na wszystkich, a więc i na kimś takim jak ja, kto widział już naprawdę wiele, i wydawałoby się, że nic go nie jest w stanie poruszyć. Otóż zmarł ksiądz prymas Glemp, z tej okazji bloger Józef Moneta na swoim miejscu zamieścił zdjęcie zmarłego prymasa i dołączył do niego krótki tekst: „Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie”.
      Ktoś się mnie spyta, co w tym takiego niezwykłego? W końcu bloger Józef Moneta nie jest ani pierwszym ani nie ostatnim z całej bandy wściekłych antyklerykałów, którzy od czasu do czasu lubią porzucić swoją codzienną agresję, i zamiast tradycyjnie sikać pod kościołami, lub obrzucać święte obrazy jakimś świństwem, pozwolić sobie na wesoły żart. W końcu niektórzy z nas wciąż pamiętają tamten stary już bardzo wypadek, kiedy to Jerzy Urban kazał w którymś z konfesjonałów założyć urządzenie podsłuchowe, a następnie to, co nagrał opublikował w swoim fantastycznym tygodniku. Żebyśmy się wszyscy mogli pośmiać.
      I ja oczywiście rozumiem te zastrzeżenia. Ludzie są różni, a typ reprezentowany przez Józefa Monetę potrafi naprawdę wiele, a więc cóż to dla niego uczcić śmierć prymasa Glempa skromną kpiną? Rzecz jednak w tym, że ten greps miał dalszy ciąg. Jako pierwsza zareagowała redakcja Salonu24, umieściła szyderczą notkę blogera Józefa Monety na najwyższym miejscu swojej głównej strony i utrzymała ja tam przez całą noc i część dzisiejszego dnia, pozwalając na to, by najróżniejsze męty przychodziły tam i sobie na tym smutnym wydarzeniu bezkarnie używały.  A ja powiem, że i tu dla kogoś takiego jak ja, kto jest tu z przerwami już od pięciu lat, jest to zdarzenie tyle poruszające, co i w żaden sposób nie zaskakujące. Zło bowiem potrafi naprawdę wzruszyć, ale potrafi też wywołać wzruszenie ramion.
     Pojawiły się jednak przy tym rzeczy stosunkowo nowe. Otóż pod tym szyderczym wpisem Józefa Monety, jako pierwszy pojawił się znany nam skądinąd Rosemann, dla niektórych z nas nawet i kolega, człowiek uchodzący za jednego z tych, którzy starają się ciągnąć ten nasz biedny wózek, i pozostawił komentarz następującej treści: „A światłość wiekuista niechaj mu świeci”.
       Właśnie tak. Józef Moneta pożarł już swoją kolację, zapił tym co tam miał pod ręką, rzucił okiem na tak zwaną „prasówkę”, którą służbowo otrzymuje z lokalnego biura „Gazety Wyborczej”, zobaczył że zmarł Glemp, szybciutko padł na kolana i, dusząc się ze śmiechu, zaczął się modlić. I na to pojawia się, nasz jak by nie patrzyć kolega, Rosemann, dołącza do tego komedianta i zaczyna się wspólnie z nim modlić. Mocno, cholera. Mocno jak sto pięćdziesiąt.
      Jak mówię, po pięciu latach można się przyzwyczaić niemal do wszystkiego. Weźmy taka Ufkę, która niedawno, kiedy akurat to nie Józef Moneta, ale jego serdeczna przyjaciółka Teesa, postanowiła urządzić sobie bal nad trumną Jadwigi Kaczyńskiej, dołączyła do tej demonstracji czystego zła i podziękowała Tessie za wspaniałą atmosferę i fantastyczne jedzenie. No i za ten gest. Przede wszystkim za ten gest. To jednak jakoś mnie nie zaskoczyło. Dlaczego? Niby wiem, ale ponieważ ona i tak nie może tu komentować, powstrzymam się od dalszych na ten temat refleksji.
       Rosemann mnie jednak poraził. Trochę dlatego, że go znam osobiście, i on zawsze robił na mnie dość miłe wrażenie. Dwa, że… no i znów muszę się powtórzyć. Józef  Moneta odstawia prowokację w najgorszym urbanowskim stylu, a ten dureń klęka obok niego i zaczyna mruczeć słowa modlitwy. I to modlitwy nie byle jakiej. I to modlitwy na nie byle jaką okazję.
       Nie jest dobrze. Robią nas jak chcą. Z każdej strony. I nie przestając się śmiać. Ja oczywiście wciąż mam nadzieję, że w końcu tych śmiechem się udławią. Na śmierć. Mimo to wciąż jest jakoś niefajnie.
 

Pragnę poinformować, że w najbliższy poniedziałek w Klubie Ronina odbędzie się moje spotkanie autorskie, na którym będziemy rozmawiać o nowej książce o markach, dolarach, bananach i pewnym biustonoszu. Będzie oczywiście Coryllus, Kamiuszek, Józef Orzeł, a kto wie, czy nie zechce przyjść też Grzegorz Braun. Wtedy może znów o nas opowie Rafał Ziemkiewicz, a wszystko opisze Wyborcza. Zapraszam. 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka