Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1866
BLOG

Wielkie otwarcie mistrzostw świata w "pomidora"

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 39
           Po tym, jak Eska wkleiła na tym blogu zapis jednej z debat, jakie wczoraj miały miejsce podczas Kongresu „Polska Wielki Projekt”, pojawił się pewien dylemat, dotyczący tego, czy to, co robią ludzie z Instytutu Sobieskiego, to prowokacja, czy zwykłe bałwaństwo. Choć osobiście uważam, że mamy do czynienia z ludźmi cwanymi, którzy zostali wynajęcia przez System do przeprowadzenia skutecznej prowokacji przeciwko polskiej prawicy, gotów jestem przyznać, że obie opcje są równie prawdopodobne. A zatem, możliwe jest, że Jan Filip Staniłko i jego koledzy, to, co robią, robią z pełnym wyrachowaniem, a więc na przykład to, co mieliśmy okazję oglądać wczoraj na załączonym przez Eskę filmie, to świadoma robota nastawiona na skompromitowanie prawicy, ale też, jest niewykluczone, że im się faktycznie wszystko posypało, bo każdy z nich, owszem, jest bardzo mocny w gębie, natomiast, jak idzie o całą resztę, to tam już nie ma nic.
     Jest jednak coś, co każe mi brać mocno pod uwagę trzecią jeszcze ewentualność, że oni nie są ani durniami, ani agentami, tylko reprezentują pewne bardzo szczególne pokolenie, które właśnie zaczyna zajmować naszą scenę publiczną, a które jest wynikiem pewnego szczególnego eksperymentu oświatowego, polegającego, krótko mówiąc, na tym, że nie trzeba mieć żadnej ani wiedzy, ani choćby wrażliwości, bo wrażliwość jest nam do niczego niepotrzebna, a wszystko, co nam się może przydać, możemy w każdej chwili znaleźć w Internecie.
      Niedawno, w Internecie właśnie, karierę zrobił pewien socjologiczny żart, polegający na tym, że dzieciom wychodzącym z egzaminu gimnazjalnego, zadano serię trywialnie prostych pytań, typu: „Wymień znane ci kontynenty”, czy „Kto jest prezydentem Polski?”, i okazało się, że one nie dość, że nie znają odpowiedzi na żadne z nich, to jeszcze uważają je za podchwytliwe i bezsensowne.
      Wśród tych pytań, pojawiło się jedno, na które odpowiedź przerosła wszystko, co dotychczas zdarzyło mi się widzieć i słyszeć. Otóż w pewnym momencie dzieci zostały postawione przed następującym zagadnieniem: „Którą planetą od Słońca jest Ziemia?” I proszę sobie wyobrazić, że jedno z nich odpowiedziało, że „Mars”.
       Żona moja, która jest nauczycielką w szkole, przyniosła mi zadanie polegające na tym, że podanych było kilka cytatów z różnych utworów literackich, a polecenie brzmiało następująco: „Podaj TYTUŁ utworów, z których pochodzą poniższe cytaty”. Słowo „tytuł” było wybite wielkimi literami, jak się domyślam, po to, by dzieci wiedziały, że chodzi o tytuł, a nie na przykład o autora. No i nagle, wśród tych odpowiedzi znalazła się praca, której autor w każdym kolejnym przypadku napisał słowo „TYTUŁ”. Wielkimi oczywiście, jak należy, literami.
    Zastanawialiśmy się tu już nad tą kwestią. Czy dzieci, które mając opisać ulubione miejsce, piszą, co jadły na śniadanie, na pytanie „Którą planetą od Słońca jest Ziemia?”, odpowiadają, że Mars, a poproszeni o podanie tytułu, piszą „tytuł”, są głupie, czy zwyczajnie inne.  Moje doświadczenie – powtórzę to tutaj raz jeszcze – każe mi wierzyć, że one głupie nie są. One po prostu są przystosowane, oraz przyuczone, do innych, nam nawet nie do końca znanych, zadań. Na przykład do organizowania kongresów.
     I myślę, że tu jest bardzo dobry moment, by zająć się na nowo człowiekiem, który sam zgodził się reprezentować dzisiejszy problem, Janem Filipem Staniłko i całym tym projektem, którego symbolem była ta dziwna kobieta z telefonem, którego ona nie potrafiła ani odebrać, ani wyłączyć, ani się z tego, co ona w tym swoim nieszczęściu wyprawia, wytłumaczyć. Uważam mianowicie, że, jakkolwiek wciąż może się okazać, że to są zwykli prowokatorzy, że powinniśmy na to, co oni robią, spuścić tak zwaną zasłonę milczenia. No bo tylko spójrzmy. Który to mógł być rok, kiedy Staniłko rozpoczynał edukację? 1990? 1995? Przepraszam bardzo, ale cóż oni go tam mogli nauczyć? Języków na poziomie podstawowym, praktycznego korzystania z komputera, i wpisywania zapytań w googlu? A potem my się zastanawiamy, skąd u niego ta niczym nieusprawiedliwiona bezczelność?
      Kiedy byłem dzieckiem, wokół szalał PRL, i jeśli człowiek chciał się zabawić, o odpowiednia porcję rozrywki musiał się sam postarać. Wśród zabaw okupujących poziom najniższy było coś, co się nazywało „pomidor”. Mówiąc krótko, chodziło o to, by na szereg zadawanych pytań, odpowiadać „pomidor” i tylko „pomidor”, a przy tym zachować kamienną twarz. Kto się roześmiał, lub choćby uśmiechnął – przegrywał. Jestem pewien, że kiedy wreszcie historia zatoczy koło i PRL wróci w formie swojej parodii, Staniłko zostanie na tym polu bezapelacyjnym championem.

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka