Dorota Rabczewska – prosta dziewczyna z Ciechanowa, która zrobiła karierę. Sukces zawdzięcza swojej ciężkiej pracy, talentom, ambicji i sile przebicia przekraczającej często granicę bezczelności. Nagrała trochę piosenek, jest rozpoznawalna. Okrzyknęła się sama królową. Nie wiem królową czego, bo królową muzyki pop jest, z tego co wiem Madonna, a nie lokalna wokalistka z Polski.
Zdjęcie z wrzuta.pl
Doda ma postawę typową dla obecnych młodych yuppie. To takie pokolenie debeściaków „hop do przodu”, wierzących w konsumpcjonizm i odrzucających religię. Doda zdaje się coś tam nawet chlapnęła o pastuchach jarających zioło i miała z tego powodu proces. Nie wiem po co ten proces. Przecież ona żyje ze skandali. Ta sprawa ją tylko rozreklamowała.
Doda po rozwodzie z pierwszym mężem trafiła na nową miłość. Po drodze jeszcze był proces o „blacharę”, gdzie zdaje się udało jej się zgnoić młodych kolesi z Grupy Operacyjnej. Może faktycznie przegięli. Oni mieli z nią na pieńku od dawna. Ale zdaje się oni nie są zbyt popularni, ani zbyt kasiaści, dlatego te sprostowania mogą ich wywrócić do góry kołami. Człowiek, który jest człowiekiem odpuściłby w takiej sytuacji nawet wrogowi. Człowiek wyzuty z człowieczeństwa gnoi niezależnie od wyrzutów sumienia, bo ich nie ma.
Ale wracając do tematu. Otóż Doda trafiła na nową miłość – muzyka death metalowego – Nergala. Ponoć jest wybitny w tym co robi i niedoceniony w Polsce. Ja się na tej muzyce nie znam. Zakładam, że jest tak jak mówią specjaliści. Zatem różowa plastikowa barbie trafiła na swojego guru. Dlaczego guru? Otóż z tego, co się zdążyłem zorientować Nergal prócz tego, że śpiewa stawia sobie tzw. „wyższe cele”. Z tego co zrozumiałem, chce uświadamiać młodych ludzi, że mają inny wybór niż religia. I generalnie ten wybór jest zdaje się zawężony do antyreligijności.
Z punktu widzenia ateisty, czy satanisty w ujęciu LaVeya to co robi Nergal to absurd. Pewnie nie każdy wie, że pierwotny satanizm był ateizmem ubranym w rytuały, które miały zastąpić rytuały religijne, ale nimi nie były. LaVey – twórca „biblii szatana” nie wierzył w materialną istotę szatana, ale kojarzył go z materializmem w sensie konsumpcjonizmu. W Biblii Szatana postuluje się, aby być silnym, aby iść „po trupach do celu” i inne takie. Generalnie filozofię LAVeya można streścić dwoma słowami: konsumpcjonizm, hedonizm. Nie ma tam natomiast mowy o wywracaniu krzyży na cmentarzach, darciu Pisma Świętego na koncertach i innych takich dziwnych akcjach, a te przyzywania „demonów” to raczej tak dla jaj.
Nie mniej jednak Nergal odkrył niszę – antyklerykałów – fanatycznych wyznawców religii antychrześcijańskiej. Młodym, zagubionym łatwo zabełtać w głowie. Nawet taki guru jak Nergal sobie poradzi i znajdzie odbiorców swojej „filozofii”. Trzeba przyznać, że sprytnie rozgrywa niektóre kwestie. Zamiast walić jakieś „dogmaty” i narażać się na to, że ktoś w końcu wykryje, że jedno z drugim się nie zgadza, w wywiadzie dla Wojewódzkiego mówił, że on tylko pokazuje inne drogi i nie dopowiada. Że otwiera coś przed młodymi. Niby co otwiera i czego nie dopowiada? Darcie Biblii nie jest niedopowiedzeniem to zdecydowane działanie uderzające w chrześcijaństwo.
I ten to guru pozyskał małą zagubioną w konsumcjonizmie Dodę. Wskazuje jej kierunek, otwiera alternatywy, a co się nastuka to jego.
Podobny schemat zachowania widzę i u innych młodych ludzi, głownie z klasy średniej, często intelektualistów.
W pierwszej fazie następuje pożegnanie z religią tradycyjną i odrzucenie przestarzałego „opium dla ludu”. Część, jak Doda – wybiera religię konsumpcjonizmu.
W fazie drugiej zaczyna się odczuwać deficyt sensu istnienia. I opcje są generalnie trzy:
a) Człowiek szuka sensu w filozofii, co jest skazane na porażkę, bo się dowiaduje, że sens musi odnaleźć sobie sam. Albo obija się o zen i znajduje sens w bezsensie i bezsens w sensie.
b) Następuje zwrot w fanatyzm antyklerykalny. Człowiek taki porzuca religię tradycyjną i zaczyna fanatycznie wyznawać religię antyreligijną.
c) Człowiek szuka sobie guru alternatywnego. Wcześniej chodził do kościoła, teraz chodzi na „nowoczesne” warsztaty jogi, czy inne kursy rozwoju wewnętrznego. Potem w domu pali kadzidełka i medytuje do zdjęcia jakiegoś hindusa ubranego w kwiatuszki. Może też znaleźć guru w postaci psychoterapeuty.
Może sobie znaleźć Nergala, jak Doda. Inni, jak przytoczona też Madonna szukają sensu w Kabale, tarocie, czy innych wiedzach tajemnych.
I generalnie schemat ten polega na tym, że najpierw odrzuca się religię tradycyjną, żeby chwilę pożyć w konsumpcjonizmie, żeby za jakiś czas zacząć od nowa wyznawać inną religię.
Podobny schemat można zaobserwować na większą skalę w historii państw, czy cywilizacji. Tam gdzie odeszło się od religii – po krótszym, lub dłuższym czasie następuje jej nawrót w identycznej, lub zmienionej formie. Jeden faraon delegalizował religie, po to, żeby jego wnuk ją przywracał. W ZSRR po rewolucji wprowadzono ateizm. Obecnie prawosławie odzyskuje dawną pozycję.
Ludzie posiadają wewnętrzną potrzebę posiadania głębszego sensu istnienia. To, że myślą nie pozwala im zaakceptować, że są tylko deko bardziej rozwiniętymi zwierzętami i że ich byt ogranicza się do konsumowania i rozmnażania. Stąd to przyciąganie do religii. Z kolei z punktu widzenia wspólnoty – państwa, czy cywilizacji – wspólna religia cementuje grupę wokół pewnych idei, za które są gotowi „dać się pokroić”.
Jako ateista powiem szczerze, że ciężko mi się pogodzić, że po śmierci mnie nie będzie. Ale widząc, jak wspólna religia jest potrzebna do rozwoju społeczeństwa nie walczę z nią. Religia jest potrzebna. To takie opium dla Dody i osób jej podobnych, które same ze sobą nie umieją sobie poradzić.
---
Artykuł pochodzi z Libertarianie.wordpress.com
Jeśli dostałeś banana, to najprawdopodobniej za chamstwo, wulgaryzmy, atak ad personam, lub stosowanie jednej z wymienionych tu sztuczek: Erystyka
Erystycznych nie obsługujemy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura