Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
277
BLOG

O co chodzi z Ukrainą?

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Polityka Obserwuj notkę 1

Andrzej Owsiński

O co chodzi z Ukrainą?

Dotychczas układ stosunków polsko-ukraińskich odpowiadał konsekwentnie na położenie obu krajów w strefie wspólnych wpływów niemiecko-rosyjskich. Jeżeli kiedykolwiek były co do tego wątpliwości, to stosunek Niemiec do Polski i Rosji do Ukrainy całkowicie je wyjaśnił.

Wszystkie sprawy obu krajów muszą być podporządkowane wymaganiom walki z przemocą wielkich sąsiadów, a każde działanie niezgodne z tym nakazem nosi cechy samobójcze. Nie znaczy to, że w naszej historii, tej starszej, a szczególnie najnowszej takich działań nie było.

Polska, na skutek odzyskania niepodległości w 1918 roku miała lepszą sytuację w poszukiwaniach dróg zapewnienia niepodległości. Ukraina (użycie terminu oznaczającego cały kraj jest w tym przypadku znacznie na wyrost) miała trudniejszą sytuację, stąd poszukiwała sprzymierzeńców bez rozeznania ich prawdziwych intencji. Odnosiło się to szczególnie w stosunku do Niemiec, dla których była traktowana jako element walki z Polską, ale w zestawieniu z interesami w Rosji schodziła zawsze na podrzędne pozycje.

Szczególnie jaskrawym wyrazem tego stosunku był traktat Ribbentrop-Mołotow. Współcześnie jest to kontynuowane wbrew niemieckim zobowiązaniom w UE i NATO.

Położenie Ukrainy pogarsza brak sojuszników w oporze przeciwko rosyjskiej ekspansji. Nie wynika to z braku sympatii, ale z atrakcyjności handlu z Rosją, głównie z tytułu dostaw tańszej ropy i gazu. Polityczne rozgrywanie tego zjawiska stało się specjalnością współczesnych rosyjskich władz. Ważnym czynnikiem jest niemieckie wsparcie, udzielane Rosji w zamian za uzyskane przewodnictwo, nie jest ono tak ostentacyjnie demonstrowane jak w latach 1939-41, ale ciągle jeszcze faktycznie funkcjonujące, mimo znacznego osłabienia ogólnej pozycji politycznej Niemiec po odejściu Angeli Merkel. Wynika to z najprostszej przyczyny: to jednak Niemcy ciągle trzymają kasę w tym układzie, mającym najwyraźniej mafijny charakter. Widoczne jest to szczególnie w stosunkach w Europie środkowej, utrzymywanej przez Niemcy w podporządkowanej roli dostawców i obsługi dworu.

Wszelkie próby wyrwania się z tej zależności natrafiają na bezwzględną reakcję, czego doświadcza w pierwszej kolejności Polska.

Większość krajów europejskich pogodziła się z tą rolą, chociaż jej ceną jest stałe odstawanie Europy w światowym wyścigu gospodarczym, poza oczywiście samymi Niemcami.

Na Ukrainie, poza powszechną tęsknotą za europejskim stylem życia, dla której nawet Polska jawi się jako wzór dobrobytu, istnieje ciągle niespełniony sentyment do Niemiec i rachuby na możliwość uzyskania poparcia z ich strony. Świadomość, że zbyt dobre stosunki z Polską stoją temu na przeszkodzie, może nakazywać, wbrew faktom, demonstrowanie dystansowania się od polskiej polityki.

Okazją dla takiego postępowania są polskie wybory parlamentarne, w których rola Niemiec jest szczególnie natężona. Można zatem zademonstrować niechęć do obecnego rządu w Warszawie, podkreślając przy okazji wdzięczność w stosunku do narodu polskiego za jego stosunek do narodu ukraińskiego.

Powód takiego zachowania jest dość błahy, Ukraina nie jest wielkim producentem pszenicy, jej produkcja w granicach 20 mln ton rocznie umożliwia eksport około 5 mln ton. Polskie embargo może dotyczyć paruset tysięcy ton dość lichej jakości towaru. Zostało to rozdęte tylko z powodu kampanii przedwyborczej, w której rząd nie chce się narazić lobby prorolniczemu. Ukraina jest znacznie większym producentem i eksporterem kukurydzy, a w tym przypadku relacje produkcyjno-eksportowe są inne

Zelenski wie, że jego demonstracja ujdzie mu bezkarnie, bo po wyborach, jeżeli obecny rząd pozostanie przy władzy, to i tak będzie zmuszony do przyjęcia jego wytłumaczenia, gdyż nie ma wyboru, a w każdym przypadku pozostanie przysługa oddana Niemcom.

Jest tylko jedno zastrzeżenie, że opozycja w Polsce, po ewentualnym wygraniu wyborów, przejdzie całkowicie do obozu przeciwnika, a nawet w celu nadrobienia zaległości może zademonstrować proniemiecko-rosyjskie stanowisko.

Dla Ukrainy, a szczególnie dla Zelenskiego osobiście, byłaby to klęska nieodwracalna.

Jest jeszcze jedno pytanie: jak należy rozumieć odmowę Zeleńskiemu wystąpienia przed Kongresem i czy jego proniemieckie stanowisko nie jest odwetem za ten afront? Bez amerykańskiego wsparcia Ukraina nie ma szans na obronę.

Ale może być odwrotnie, to proniemieckie nastawienie Zełeńskiego spowodowało taką reakcję Amerykanów.

Jest to zjawisko nie pierwsze w historii, szczególnie w końcówce I wojny światowej Niemcy, oddając Chełmszczyznę Ukraińcom, liczyły na ich wasalską przydatność w odróżnieniu od niepodległościowych ambicji Polaków. Podobnie było z Niemcami austriackimi, którzy z tych względów poparli, a właściwie zorganizowali „Galicję i Lodomerię” ze stolicą we Lwowie i jej włączenie do federacji austriackiej, co w odniesieniu do prowincji polskiej nie było możliwe.

Wprawdzie próba stworzenia Ukrainy pod okupacją niemiecką nie powiodła się w 1941 roku, ale mimo to w ukraińskich formacjach policyjno-militarnych, służących Niemcom znalazło się w sumie prawie milion Ukraińców, a ich przywódcy, dążący do niepodległości Ukrainy zostali przechowani w tym samym obozie co „Grot” Rowecki i przetrwali do końca wojny.

Stosunek Niemców do Ukrainy był niezmienny, zawsze chodziło tylko o przedmiot eksploatacji, coś z tego pozostało mimo zmienionej retoryki.

Na tym tle oświadczenie Zełeńskiego o „przyjacielskim” stosunku Niemiec do Ukrainy brzmi żenująco, a w oczach prawdziwych ukraińskich patriotów – haniebnie.

Jakie mogą być rzeczywiste przyczyny takiej zmiany frontu ze strony prezydenta Ukrainy?

Poza słabnącą pozycją polityczną w wewnętrznych stosunkach ukraińskich, zaistniał afirmowany postawą Berlina fakt przejęcia inicjatywy w stosunku do Ukrainy jako strefy wpływów z nieudolnej, a właściwie przegranej dominacji rosyjskiej.

Nominalne zwycięstwo ukraińskiej obrony może w niemieckim wydaniu łączyć się z zachowaniem rosyjskich wpływów, kontrolowanych przez Niemcy.

Najważniejszy warunek: wycofanie rosyjskich wojsk z okupowanych terytoriów może być odpowiednio rozłożony w czasie. Nominalnie ważne dla Rosjan jest pozostawienie praw ludności rosyjskojęzycznej i współpracy gospodarczej.

Prestiżowo, po obydwu stronach, musieliby odejść główni aktorzy konfliktu, Putin i Zełeński, co wpłynęłoby na złagodzenie napięć.

Ewentualna próba uczynienia z nich „mirotworców” nie budzi zaufania, a pozostawia w rękach wojowniczo nastawionych, silnych ugrupowań po obu stronach, potężną broń do zwalczania propozycji pokojowych.

Ukraina znalazła się w sytuacji tragicznej, zniszczenie kraju jest poważne, ale znacznie gorsze jest wyludnienie. Z kraju 50 milionowego, ostało się niewiele ponad 30 mln mieszkańców. Mając świadomość, że liczenie na szybki powrót wielomilionowych mas uchodźców jest nierealne, trzeba mieć na uwadze wieloletnie pozostanie w roli pariasa Europy.

Stosunkowo szybko może być odbudowany potrzebny Niemcom przemysł hutniczy, koksownie i dostawy zbóż, a reszta może czekać na lepszą koniunkturę.

Jedno jest pewne, cała ta gra, a szczególnie ostatnia jej faza, musi podlegać specjalnej obserwacji, gdyż nie chodzi o stosunki polsko ukraińskie, które mogą być traktowane jako uboczny pretekst, ale o zmianę konfiguracji podziału stref europejskich.

W tym przypadku zwiększenie wpływów niemieckich oznacza klęskę, zarówno dla Polski jak i dla Ukrainy, która wprawdzie odzyska pokój i niewątpliwe podniesienie poziomu życia materialnego, ale może pożegnać się z ambicjami niepodległościowymi.

Położenie Polski ulegnie znacznemu pogorszeniu z racji utraty nadziei na zaistnienie partnera w walce o uwolnienie całej środkowo-wschodniej Europy od niemiecko-rosyjskiej hegemonii.

Jedynym światełkiem w tym tunelu, w którym tkwimy od niepamiętnych czasów, może być zmiana stanowiska Stanów Zjednoczonych po najbliższych wyborach prezydenckich, polegająca na realnym wsparciu europejskich dążeń do odzyskania wolności, a nie tylko prób przyciągnięcia do swojego rydwanu istniejącego z całym „nie dobrodziejstwem inwentarza” szkopsko-kacapskiego folwarku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka