Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
182
BLOG

Zamach na Europę

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Polityka Obserwuj notkę 9

Andrzej Owsiński

Zamach na Europę

W zgiełku przedwyborczym jakby umknął uwadze oczywisty zamach na Europę, jakim jest przygotowany przez grupę członków PE projekt zmian treści traktatu lizbońskiego w kierunku osłabienia roli państw członkowskich na rzecz unijnej biurokracji. Ciekawe, że referentami sprawy jest aż czterech Niemców z kanclerzem Scholzem na czele i Belg, „przyjaciel Polski”, Guy Verhofstadt.

Tekst 120 stron projektu służy temu samemu celowi, co parę tysięcy stron traktatu: głównie ukrywaniu intencji, polegającej nie na dobru i rozwojowi Europy, ale stworzeniu zamordystycznego imperium.

Na tym tle powstaje pytanie: czy obecna inicjatywa jest wyrazem siły współczesnych władców UE, czy też próbą ratowania upadającej instytucji, imitującej wspólnotę narodów? Żeby to ocenić, trzeba spojrzeć krytycznie na dotychczasowe jej osiągnięcia.

Unia Europejska powstała na bazie Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej – w głównej mierze kontynuacji i rozszerzenia Wspólnoty Węgla i Stali, której osiągnięcia stanowiły podstawę dla optymistycznych rokowań na przyszłość. Zapomniano jednak o jednym, a mianowicie o osobach i ich intencjach twórców poszczególnych organizacji.

De Gasperi, Schumann, a nawet Adenauer, zamierzali stworzyć solidarne zjednoczenie Europy dla obrony jej chrześcijańskiej kultury i osiągnięć gospodarczych wszystkich członków wspólnoty w celu uniknięcia wzajemnych animozji. Ogromny sukces tego przedsięwzięcia we wszystkich jego składowych elementach stał się przyczyną do działań w kierunku rozszerzenia zasięgu EWG na inne kraje europejskie.

Trzeba jednak podkreślić, że już wtedy pojawiły się słabo ukrywane niemieckie zamiary hegemoniczne, zagrażające jedności wspólnoty. Energicznym przeciwnikiem niemieckich zakusów była włoska chadecja, która niestety poległa w tej walce i od tej chwili rozpoczął się marsz ku całkowitemu podporządkowaniu Europy niemieckiemu imperium, przybierając w miarę upływu czasu coraz bardziej jawną postać tego imperium, począwszy od traktatów rzymskich, wspólnej waluty, traktatu lizbońskiego, po obecną propozycję.

Mając na względzie historię Europy i dorobek jej poszczególnych narodów tempo działań jest niemal błyskawiczne i przypomina bardziej pośpiech Hitlera w dziedzinie budowy „nowego ładu europejskiego” niż ekspansję Rzymu.

Narody europejskie przeżyły w ciągu XX wieku tak wiele tragicznych wstrząsów, że muszą odczuwać niebezpieczeństwo tworzenia z zaskoczenia następnej próby imperium europejskiego pod kolejnym fałszywym hasłem. Trzeba jednak przyznać, że współczesne Niemcy, w odróżnieniu od hitlerowskich, czy sowieckich usiłowań, zastosowały bardziej elastyczną taktykę, przysposabiając do tego „dzieła” kilka uprzywilejowanych krajów europejskich, z Francją na czele. Mimo to jednak nie potrafiły ukryć charakterystycznego niemieckiego zamordyzmu. Jako najbardziej mentalnie zbliżony ich sojusznik występuje Rosja, która nie może pozbyć się zaborczego dziedzictwa mongolsko-carskiego i bolszewickiego.

W rezultacie już dziś mamy do czynienia z tworem niewiele mającym wspólnego z równorzędnie zjednoczoną Europą. Podstawowym czynnikiem, wiążącym kraje należące do UE, jest „praworządność”, czyli ślepe posłuszeństwo w stosunku do poleceń unijnej biurokracji. Nominalnie pojęcie praworządności odnosi się do przestrzegania obowiązujących przepisów prawa przez organa władzy, począwszy od administracji na szczeblu zarządzania Unią. Tymczasem to władze UE dają najbardziej jaskrawy przykład niepraworządności, wykraczając co chwilę ponad zakres swoich uprawnień i stosując politykę szantażu, jak choćby w sprawie Turowa.

Szefowa (raczej chyba „szefka”, bo szefowa to żona szefa) KE, usiłująca grać rolę premiera Europy, wtrąca się w nie swoje sprawy sądownictwa, orzekając o winie bez wyroków sądowych, Wykazuje przy tej okazji poziom ignorancji równy arogancji.

O roli „parlamentu europejskiego” nie warto nawet wspominać, poza wzmianką o najbardziej jaskrawym przykładzie fałszywej roli unijnych instytucji.

Scholz, uzasadniając potrzebę „wzmocnienia” władz unijnych kosztem państw członkowskich (chodzi o „zastąpienie”) posługuje się chwytliwymi hasłami bezpieczeństwa granic, sprawą imigracji i polityką w dziedzinie energetyki.

Obecnie obowiązujące przepisy nie stawiają przeszkód dla rzeczywistych niezbędnych działań w tym kierunku, tylko, że nie widać ze strony administracji unijnej żadnych pozytywnych propozycji w tych sprawach. Chodzi zatem najwyraźniej o preteksty dla przejęcia władzy, a celem jest likwidacja państw europejskich,

Tymczasem narodowe państwa w Europie stanowią stosunkowo świeże osiągnięcie, jeszcze przed I wojną światową mieliśmy w Europie niespełna 20 państw, z czego najważniejsze były wielonarodowe. Obecnie jest ich przeszło dwukrotnie więcej, z niemal całkowitą likwidacją państw wielonarodowych.

Wniosek z tego stanu jest dość oczywisty: państwa europejskie powinny otrzymać niejednokrotnie swoją pierwszą dziejową szansę na rozwój własnej tożsamości, ażeby dojrzeć do roli równorzędnych partnerów wspólnot międzynarodowych. W procesie tworzenia tych wspólnot wymagane jest zastosowanie odpowiedniej cezury czasowej, umożliwiającej osiągnięcie stanu gotowości do podjęcia połączonych działań na zasadzie równorzędności. Jak na razie najpotrzebniejsza jest pomoc w uzyskaniu odpowiedniego stopnia rozwoju,

Już dziś możemy stwierdzić, że najpilniejsze są: wspólny rynek gospodarczy, nie tylko w wymianie dóbr, ale też i z uznaniem roli poszczególnych podmiotów, militarne zjednoczenie obronne oraz ochrona zdobyczy europejskiej kultury, a szczególnie form organizacji życia indywidualnego i społecznego. Żadne z proponowanych rozwiązań nie może być wprowadzane siłą wbrew woli poszczególnych członków wspólnoty.

Najbardziej paradoksalne jest dążenie do likwidacji jedności decyzji przez zawodowych obrońców najrozmaitszych ”mniejszości”. Nie chodzi przecież o czyjeś prawa, ale o uzyskanie narzędzi dla sprawowania władzy.

Decyzja – kto i jakie korzyści będzie z tego wyciągał, należy do mocodawców współczesnych przedstawicieli europejskich władz, których horyzonty myślowe, treść i poziom działań wskazują na ich rolę wykonawczą feldfeblowskiego charakteru,

Ogólne zasady tworzenia warunków dla życia we wspólnocie zawarte są w licznych konwencjach międzynarodowych i nie wymaga to ograniczania kompetencji władz państwowych.

Problem leży głównie w dobrej woli, której brakuje w Brukseli, gdyby nie postawa władz UE w sprawie bezpieczeństwa europejskiego nigdy nie doszłoby do dywersyjnej inwazji nielegalnych imigrantów, ani do agresji rosyjskiej,

Poza bezsensownym i zniewalającym procesem niszczenia wolnych państw narodowych, wielkiej zdobyczy europejskich ludów, całe to przedsięwzięcie zmierza do oddania władzy w ręce instytucji, która swoją działalnością wykazała szkodliwość samego zaistnienia.

Dowodami są wyniki jej decyzji w poszczególnych dziedzinach:

- w rolnictwie doprowadziła do niszczenia użytecznych upraw na rzecz uczestnictwa w światowej konkurencji masowej produkcji zbóż, dla której Europa unijna nie posiada dostatecznych rezerw przestrzennych, nadrabiając nadmierną chemizacją gruntów rolnych.

Zastępowanie bardzo potrzebnej produkcji najzdrowszego tłuszczu z oliwek przez nadmierną produkcję wina nie służy ludziom, a szczególnie wyśrubowane zagęszczenie hodowli w najbardziej zaludnionych krajach powoduje powszechne zatrucie gleby, wód i powietrza.

Szkodliwa polityka dotacyjna względem rolnictwa utrzymuje UE, wbrew logice i podstawowym zasadom ekonomii, jako sztucznie i kosztownie wymyślonego konkurenta na światowym rynku.

- Nie wykorzystuje się natomiast naturalnych predyspozycji europejskiego poziomu intelektualnego do wytwarzania najbardziej zaawansowanych technologii i prowadzenia związanych z nimi badań naukowych.

Hegemonia niemieckiej gospodarki jest wyraźnym powodem braku rozwoju i wykorzystania istniejącego potencjału wielu krajów Europy – wbrew podstawowemu założeniu istnienia unii obniżając możliwości oferty na światowym rynku.

- UE została prześcignięta przez Amerykę północną w uzyskanej wartości PKB, mimo, że w wyniku osiągnięć EWG wyprzedzała ją, o czym nie tak dawno pisałem.

- Włączanie poszczególnych krajów do unii miało spowodować wyrównanie poziomu życia, nic takiego nie zastąpiło, a istniejące różnice wykazują nawet tendencje do wzrostu.

Nierównomierności rozwoju spowodowały wielki ruch migracji zarobkowej w UE powodując nieodwracalne skutki społeczne, a szczególnie demograficzne.

- Masowa i niekontrolowana imigracja z obszaru innych kultur wywołała ciągle narastający proces zagrożenia bezpieczeństwa, będący w wielu przypadkach efektem celowego działania w kierunku zniszczenia dorobku europejskiej kultury.

- Liczenie na amerykańską obronę przeciwko ekspansji „wschodu” wywołało powszechne rozbrojenie krajów europejskich, nie przygotowanych do obrony przed już działającą inwazją rosyjską.

- Wprowadzanie „multikultury”, a nawet zwalczanie chrześcijaństwa i promowanie wynaturzeń powoduje osłabienie odporności na niszczycielskie działanie rozpowszechnianego nihilizmu. Szczególnie niebezpieczny jest totalny atak na europejską, tradycyjną rodzinę.

W omawianym przypadku ludzie, którzy ponoszą odpowiedzialność za te i inne działania na szkodę całej Europy domagają się rozszerzenia zakresu swojej władzy, chyba wyłącznie w celu dokończenia dzieła jej zniszczenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka