Najnowszy numer „Uważam Rze Historia” (8/2012) skłonił mnie do rozważań nad Tajnym Państwem Polaków. Generalnie tzw. tradycja powstańcza i romantyczna jest mi raczej obca, więc poetyckie opowieści o skazanej na porażkę, ale bardzo słusznej walce nie kojarzą mi się pozytywnie. Stawiam więc pytanie: Czy utworzenie polskiego państwa podziemnego było dobrym pomysłem?
Nie
I w pierwszej chwili wydaje się, że nie, bo utworzenie Polskiego Państwa Podziemnego poprzez konfrontację z przeważającymi siłami niemieckimi prowadziło do wykrwawiania się narodu, powodowało zagładę całego pokolenia i zniszczenie jego majątku. Cóż mogą zrobić, choćby i tysiące ludzi z minimalnym uzbrojeniem lub wręcz bez niego w obliczu całej machiny wojennej podbijającej świat? Wydaje się, że nic oprócz związywania części niemieckiej armii na tyłach, co było akurat bardzo na rękę w kolejności: Francuzom, Anglikom i Rosjanom
[i].
Jednocześnie w kraju Władysław Studnicki na przełomie 1939 i 1940 roku przedstawiał niemieckim władzom wojskowym memoriały m.in. „Memoriał w sprawie odtworzenia Armii Polskiej i w sprawie nadchodzącej wojny niemiecko – sowieckiej”, rozmawiał także osobiście z Josephem Goebbelsem – jednym z najbliższych współpracowników Hitlera. Ich celem było zmniejszenie niemieckiego terroru oraz udział w wyprawie na Rosję.
[ii] Podobne cele przyświecały niektórym politykom emigracyjnym, takim jak Stanisław Cat-Mackiewicz, który czerwcu 1940 roku we francuskim mieście Libourne próbował przekonań prezydenta Raczkiewicza do współpracy z Niemcami i utworzenia na wzór Francji Vichy pewnego rodzaju „Polski Vichy”.
[iii] Współcześnie podobne przemyślenia sformułował ostatnio także red. Rafał Ziemkiewicz sugerując, że marszałek Rydz-Śmigły, zamiast razem z prezydentem Mościckim uciekać do Rumunii i mianować marionetkowego (wobec Aliantów) prezydenta Raczkiewicza kontynuując w ten sposób wojnę z Niemcami, powinien skapitulować i utworzyć marionetkowe (wobec Niemców) państwo sprzeciwiając się w ten sposób zdrajcom z Wielkiej Brytanii i Francji.
[iv]
Tak
Z drugiej jednak strony wydaje się, że w kontekście okupacji najważniejszym zadaniem było przetrwanie narodu – wspólnoty politycznej, której podstawą jest lojalność. Aby to osiągnąć niezbędne jest fizyczne przetrwanie jednostek, ale także utrzymanie wzajemnego zaufania. Polskie państwo podziemne doskonale te cele realizowało, umożliwiając działanie. Wiadomo przecież, że jeżeli w konspirację zaangażowane są tysiące osób, to łatwiej uchronić się przed zagrożeniami, a zatem także przetrwać poszczególnym osobom. W sytuacji, gdy ktoś zostaje ranny lub gdy konieczna jest przeprowadzka i zmiana tożsamości, bo Niemcom nie podoba się kształt nosa, niezbędna jest współpraca. Zapatrzenie w czubek własnego nosa i próba uratowania się w pojedynkę musi skończyć się niepowodzeniem. Aby przetrwać w warunkach okupacji bez zaufanego podziemia, konieczna jest, mniejsza początkowo i większa ostatecznie, kolaboracja, prowadząca do odłączenia się od wspólnoty, a następnie do degeneracji, a co za tym idzie do poważnego zniszczenia narodu.
Jednocześnie konkretny cel, który przyświecał organizatorom Państwa Podziemnego, czyli niepodległość Polski był uzasadniony, a sposób którego miał do tego doprowadzić rozsądny. I to wbrew ostatecznej katastrofie Powstania Warszawskiego. Celem było ogólnopolskie powstanie, ale wzorem najprawdopodobniej było Powstanie Wielkopolskie z przełomu 1918 i 1919 roku. Wtedy na tyłach wycofujących się Niemców wybuchło polskie powstanie, które doprowadziło do zwycięstwa. Wzór i pomysł był mądry.
A więc jak?
Jeżeli zgadzamy się co do problemu, jakim było zagrożenie przetrwania narodu, czyli wspólnoty politycznej i brak niepodległości państwowej, to spróbujmy skonfrontować ze sobą obie strony. Mamy wrzesień 1939 rok i Polska ginie, a nie chcemy żeby ginęła. Co robić? Jak przetrwać i jak odzyskać niepodległość?
Jeżeli widzimy potencjał dla niepodległości Polski we wspólnej z Niemcami wyprawie na Rosję, a ja – tak jak Mackiewicz, Studnicki czy Ziemkiewicz go widzę – to trzeba sobie jasno powiedzieć, że główną przyczyną był strategiczny błąd Niemiec, którzy nie chcieli, aby Polacy brali udział w takiej wyprawie. Jak pokazuje los Andrzeja Świetlickiego powodem braku „Polski Vichy” był brak zainteresowania ze strony Niemiec.
[v] W takiej sytuacji realizmem politycznym, czyli sztuką możliwego, było organizowanie społeczeństwa poza niemieckimi strukturami okupacyjnymi. Marzenie o „Polsce Vichy” było pewnego rodzaju chciejstwem.
Na zarzut o wykrwawianiu się Polaków można odpowiedzieć faktem, że Polskie Państwo Podziemne unikało prowadzenia działalności zbrojnej – szczególnie w początkowej fazie wojny. Skupiano się na wewnętrznej organizacji, propagandzie, walce psychologicznej oraz na wywiadzie. Akcja N związana z Biurem Informacji i Propagandy ZWZ-AK zainicjowana przez gen. Stefana Roweckiego komendanta głównego Armii Krajowej była tego dobrym przykładem. Podobnie poznanie szczegółów Planu Barbarossa, czyli ataku Niemiec na Rosję. Działanie, takie jak Akcja Kutschera były dobrze uzasadnionymi wyjątkami, które zdarzały się w drugiej fazie wojny, choć przed – błędną w mojej ocenie – Akcją Burza.
Jaki z tego morał?
Polskie państwo podziemne w formie z początków wojny (unikając akcji zbrojnych) i z ciągle tymi samymi celami (ciągłą gotowością do odzyskania niepodległości) powinno trwać po 1945 roku jak długo się tylko dało. Niewidomo w jakim kształcie by się utrzymywało, jest bardzo prawdopodobne, że radykalnie by się zmniejszyło (świadczą o tym ubeckie prowokacje jak: Operacja Cezary czy Afera Bergu
[vi]), aczkolwiek istnieje pewna szansa, że ze względu na większą skalę początkową, przetrwałoby. Istotny jest jednak fakt punktu odniesienia, którym byłyby władze na uchodźctwie oraz II RP. Każdy zaangażowany w konspirację podczas wojny był zagrożony więzieniem, a w konsekwencji śmiercią i zmuszony do prób ucieczki na zachód lub ukrywania w lasach. Przetrwanie państwa podziemnego dawało jeszcze jedną możliwość: fałszywe dokumenty i zmiana tożsamości. Generalnie jednak, jak powiedziano na początku, łatwiej przetrwać w dobrze zorganizowanej zaufanej grupie niż w pojedynkę.
Z drugiej strony być może udałoby się zrealizować zamach na odpowiedników Franza Kutschery lub nawet ich zwierzchników takich jak: Stanisław Radkiewicz, Mieczysław Moczar, czy last but not least Czesław Kiszczak. Niemożna też wykluczyć, że pewnego rodzaju „Akcja Burza” czy „Powstanie Wielkopolskie” zostałoby zrealizowana w latach 1991-1993, gdy z Polski wycofywały się wojska rosyjskie.
[i] Nie używam zwrotów „Związek Sowiecki”, „Sowiety”, „komuniści”, „czerwoni” i podobnych w rozważaniach dotyczących zagadnień międzynarodowych traktując je analogicznie jak „hitlerowcy”, „naziści” i podobne. Fundamentem Związku Sowieckiego była Rosja Sowiecka która stanowiła zasadnicze zaplecze i jądro decyzyjne. Jednocześnie używanie określeń pomijających narodowość może być niekiedy próbą relatywizacji historii i przekonania czytelników, że te dwa państwa totalitarne w ogóle nie miały żadnej narodowości, a zatem nie mają także spadkobierców.
[ii]Gaweł Strządała,Władysław Studnicki wobec drugiej wojny światowej,„Nowa Debata”, 19 maja 2012 [dostęp: 29 grudnia 2012], <http://nowadebata.pl/2012/05/19/wladyslaw-studnicki-wobec-drugiej-wojny-swiatowej/>
[iii] Stanisław Salmonowicz, Jerzy Serczyk, Z problemów kolaboracji w Polsce w latach 1939-1941, „Czasy Nowożytne”, tom XIV, Toruń 2003 [dostęp: 29 grudnia 2012] <http://mazowsze.hist.pl/files/Czasy_Nowozytne/Czasy_Nowozytne-r2003-t14/Czasy_Nowozytne-r2003-t14-s43-65/Czasy_Nowozytne-r2003-t14-s43-65.txt>
[iv] Rafał Ziemkiewicz, Wariant Petaina, „Uważam Rze Historia” 6/2012 [dostęp: 29 grudnia 2012] <http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/932434.html>
[v] Tomasz Szarota,
Wstyd domowy, rozmowę przeprowadził Krzysztof Masłoń, „Rzeczpospolita” – „Plus Minus”, 9 grudnia 2000 [dostęp: 29 grudnia 2012] <http://www2.rp.pl/artykul/176163,176235_Wstyd_domowy.html?p=2>
[vi] Sławomir Cenckiewicz,
Afera Bergu, „Wprost”, 6/2004 [dostęp: 29 grudnia 2012] <http://www.wprost.pl/ar/55726/Afera-Bergu/>
Inne tematy w dziale Kultura