Fundamentem sprawnie działającego państwa jest prawo. A nade wszystko poczucie jego nieuchronności. I tak naprawdę, wewnętrzna siła państwa, zawsze mierzona była skutecznością egzekwowania przepisów.
Dla rządzących zawsze rzeczą nadrzędną było przekonanie obywateli o potędze państwa, która w codziennym, powszednim życiu, miała się objawiać się jako życzliwa siła. Gwarantująca pełnię bezpieczeństwa.
Gdy wszystkie mechanizmy prawne i administracyjne są sprawne, machina państwa pracuje cicho. Rozgłos nie jest potrzebny, a zgiełk, w mozolnej, mrówczej pracy niepotrzebny i szkodliwy. Jeżeli poczucie bezpieczeństwa się chwieje, wówczas wzmocnienie mechanizmów staje się zarówno wyborczym hasłem jak i niezbędnym wymogiem. Dla wzrostu poczucia bezpieczeństwa właśnie. Nieodmienny schemat zakłada zapowiedź zmiany obowiązujących przepisów, oczywiście w kierunku zaostrzenia, a nade wszystko egzekucję prawa. I często propagandowe slogany zaczynają wieść własny, głośny i niezależny żywot.
Wilhelm de Nogaret,(Guillaume de Nogaret, ur. ok. , ur. ok.1260 w Saint-Felix,zm.11 kwietnia 1313 , Strażnik pieczęci, były wykladowca prawa w Montpellier) najważniejszy doradca króla Francji, Filipa Pięknego, zwany często przez potomnych maszyną prawa, jak mało kto pojął wartość rozgłosu, jako ważnego elementu w kształtowaniu świadomości prawnej obywateli. Spektakle ujęć, doprowadzania, procesu, a na koniec surowej kary miały tą świadomość kształtować najskuteczniej. Słynne procesy tamtych czasów, sprawnie i z rozmachem organizowane egzekucje publiczne, miały w poddanych zaszczepić bojaźń, skutecznie powstrzymującą przed występkiem. I utwierdzać w przekonaniu o nieuchronności kary. Słabym echem odbijała się od tych pryncypiów, świadomość bezpieczeństwa własnego u szarego człowieka. Miała z tego po prostu wynikać. Gra pozorów. Dla władzy było tak naprawdę nieważne, czy Francja jest rzeczywiście państwem prawa. Owe demonstracje miały o tym świadczyć, a lud miał w to uwierzyć.
Minister Filipa Pięknego który żelazną ręką wprowadzał we Francji prawo i porządek, nie gardził w tej walce takimi środkami jak krzywoprzysięstwo i zbrodnia. W myśl zasady, że cel uświęca środki. Prowokacja była w tym procesie środkiem zwyczajnym.
W podejściu do poddanych przeważała nieufność. Bo ludzie z natury swojej są słabi. Ulegają pokusom. Zło jest prostsze, łatwiejsze i przyjemne. Dlatego zwykły człowiek powinien być bacznie obserwowany. Śledzony i podsłuchiwany. Im wyżej na społecznej drabinie, tym oplatająca go sieć inwigilacji stawała się ciaśniejsza. A najsilniej otaczała najbliższych królowi dostojników i członków rodziny królewskiej. Zwłaszcza tych, którzy naturalną koleją rzeczy dziedziczyli sukcesję, i mogli przejawiać apetyty na przejęcie władzy. I tych, których głos był we Francji słyszalny. Niekwestionowanych autorytetów. Ludzi Kościoła, filozofów, a też i poetów dworskich.Ich słowo i czyn miało służyć monarchii. Oczywiście kreowanej wedle wyobrażeń króla Filipa i jego posłusznego ministra.
Król Filip pozbywał się nawet najwierniejszych ludzi, jeżeli ich ambicja stawała w poprzek jego drogi. Lub, gdy nawet istniała taka hipotetyczna możliwość. Dowody przestępczych knowań bywały i prawdziwe , i częściej sfabrykowane. Nie miało to specjalnego znaczenia.Cel, jakim była władza, uświęcał środki. Tych zapewniały służby skupione wokół Wilhelma.
Aby ostatecznie zapewnić sobie legitymizację swoich poczynań ze strony Najwyższego Autorytetu, Filip Piękny zrzucił z papieskiego tronu niechętnego jego rządom Bonifacego VIII. (Bandzie, która wdarła się do pałacu i dotkliwie pobiła papieża przewodził Wilhelm de Nogaret) Następnie postarał się o wybór w konklawe arcybiskupa Bordeaux, Bertranda de Goth. Reklamował się on jako przeciwnik króla Filipa (tak, tak!), ale jako papież Klemens V okazał się jego wiernym sprzymierzeńcem i do końca swego pontyfikatu nigdy nie opuścił Francji, od 1309 roku rezydując w Awinionie.
Autorytet Hierarchy Kościoła. Najpewniejsze i skuteczne oparcie rządów.
Wilhelm de Nogaret. Maszyna Prawa. A ci inni? Pełno ich było i wcześniej i potem. I wiele ciekawych analogii.
Bo schemat jest chyba wieczny.
Inne tematy w dziale Kultura