Domabor Świętoborzyc Domabor Świętoborzyc
645
BLOG

Rzut oka na przyszłą kampanię

Domabor Świętoborzyc Domabor Świętoborzyc Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Wyniki wyborów samorządowych już znamy, przed nami kolejny rok wyborczy. Pospekulujmy chwileczkę o tym, co może się zdarzyć.

Przede wszystkim należy się spodziewać, że przyszłoroczna kampania będzie śmiertelnie nudna. Przyczyna jest bardzo prosta: PiS będzie iść w stronę centrum. Ten powrót do korzeni zapisanych w nazwie dawnego PC zaczął się uwidaczniać już jakiś czas temu, a jego najważniejsze symptomy to pojednawcze gesty wobec opozycji i odcięcie się partii od Marszu Niepodległości.

Wymienione tu gesty były obliczone na pozyskanie głosów dobrze sytuowanego mieszczaństwa, które nade wszystko pragnie spokoju, umiarkowania i kontynuacji. O tym, że wysiłki Kaczyńskiego zmierzające do obłaskawienia tej warstwy spaliły na panewce najlepiej świadczą wyniki ostatnich wyborów. Tyle że naciskany przez waszyngtońskiego wajchowego Prezes będzie brnął w to dalej...

Nad fenomenem polskich miast warto się jednak zatrzymać. Śmieszne i absurdalne są sugestie pisowców i pisowskich blogerów, że ludzie z miasta wszyscy jak jeden mąż chcą tylko kraść, zatem nie zagłosują na szeryfa z PiSu. Ostatnio ktoś pisał nawet, jak najzupełniej poważnie, że ekipa Kaczyńskiego przegrała gdyż uszczelniła VAT, i tak podpadła miastowym. Sami tam wyłudzacze!

Bądźmy realistami: to oczywiste, że miejskie układy żerują na publicznym pieniądzu, robią lewe interesy, z zapałem godnym lepszej sprawy praktykują korupcję i nepotyzm, słowem pasożytują na współobywatelach. Faktem jest również, że znakomitej (?) większości tych współobywateli w ogóle to nie przeszkadza, jak pięknie to ilustrują wyniki minionych wyborów.

Tyle, że to teoria. Praktyka pasożytnictwa dotyczy raczej stosunkowo nielicznej grupy polityków, związanych z nimi przedsiębiorców, dostojników akademickich, nadzwyczajnej kasty pracowników tzw. wymiaru sprawiedliwości, wyższych urzędników i im podobnych przedstawicieli wielkomiejskiej elity. Gdyby wyłącznie oni głosowali na opozycję, PiS nie miałby z kim przegrać.

Istnieją też inne grupy, stanowiące większość. Na czele plasuje się nadająca  ton tzw. wyższa i właściwa klasa średnia: zamożni przedsiębiorcy, kadra kierownicza, ponadprzeciętnie zarabiajacy specjaliści, wypasiony korporacyjny światek. Dobrze sytuowani mieszczanie, którzy posyłają swoje dzieci do prestiżowych liceów, jeżdżą na narty w Alpy, są świetne wykształceni i zadowoleni z siebie. 

Szczebelek niżej, tzw. inteligencja i niższa klasa średnia, inaczej - drobnomieszczaństwo. To grupa aspirującą do stania się solidną klasą średnią, ci którzy chcą być elitą ale ich na to nie stać. Często żyją na kredyt i ponad stan tylko po to, żeby się pokazać i komuś coś udowodnić. Zazwyczaj lepiej wykształceni niż zarabiający, usiłują nadążać za modą i naśladować wyższe warstwy społeczne. Szeregowi pracownicy umysłowi, mali prywaciarze. Niektórzy leczą kompleksy (nad)aktywnością polityczną. Biedna nauczycielka albo pani z urzędu, względnie gnojona na co dzień pracownica korpo, po marszu "w obronie" praw kobiet, sądów lub konstytucji od razu poczuje się lepiej. Tak mądrze, europejsko. Nie to, co ten wiejski plebs...

We wszystkich środowiskach dotkniętych tą przypadłością PiS to synonim obciachu, znak hańby i przyczyna ostracyzmu. Nie znaczy to oczywiście, że akurat ta grupa jest jakimś monolitem. W sferach inteligenckich i drobnomieszczańskich jest wiele osób niezadowolonych z własnego położenia. Jako, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, przekłada się to oczywiście na negatywną ocenę ogólnej sytuacji kraju. Nadchodzący kryzys gospodarczy i pogorszenie koniunktury międzynarodowej z pewnością wpłynie na wzrost liczby niezadowolonych. O ile jednak w 2015 r. wyborcy rozczarowani sytuacją III RP mogli głosować na PiS, o tyle trudno zakładać, że w 2019 r. wzrost niezadowolenia społecznego przysporzy więcej poparcia dla partii rządzącej!

Bardziej prawdopodobny będzie zwrot w kierunku radykalnych ugrupowań antysystemowych z prawa oraz z lewa, które w przyszłej kampanii będą chłopcami do bicia dla PiSu i dla PO.

Próby uwiarygodnienia się partii Kaczyńskiego wobec wielkomiejskiego elektoratu są zatem z góry skazane na niepowodzenie. Co więcej, PiS straci głosy wyborców rozczarowanych brakiem radykalnych zmian i wycofaniem się z reform. Na wdzięczność polskich rodzin też raczej nie ma co liczyć,  gdyż pamięć ludu jest krótka. Niegłosujący na co dzień wyborca z grupy Ochłap+ raczej już się nie ruszy, chyba że ktoś mu obieca kolejne parę stówek albo pogrozi odebraniem dotychczasowych benefitów. Nikt z głównych liderów partyjnych nie będzie na tyle głupi, by zrobić jedno lub drugie.

Jak przedstawiają się tutaj szanse opozycji? W tzw. terenie na pewno gorzej niż w wielkich miastach. Główną siłą KO w wyborach samorządowych było zadowolenie i aspiracje mieszczanstwa, chcącego kontynuacji. W skali kraju to raczej krótka pamięć ludu, który już zdążył zapomnieć rozliczne patologie platformerskich rządów. Opozycja jest silna słabością przeciwnika i nie ma pomysłu na siebie.

"Obywatelscy" liderzy M(?)WZWM dalej będą sprzedawać swojemu korpoludowi wizerunek PiSu jako faszystów, nazistów, moherów, radykałów, eurosceptyków. Ten obraz będzie coraz wyraźniej kolidować z rzeczywistością. Zwlaszcza wobec zwrotu tej partii ku centrum to będzie kompletny absurd, karykatura i strachy na głupie Lachy. Strasznie PiSem służy już tylko do przekonywania przekonanych i może się przydać co najwyżej do zmobilizowania leniwych wyborców PO. Tyle, że opozycja poza akceptacją wielkomiejskiego status quo nie ma nic konkretnego do zaoferowania. Być może uda im się odebrać PiSowi trochę głosów z centrum, ale to nieco za mało, by mówić o przełomie.

Obie strony zadbają za to zgodnie, żeby elektorat antysystemowy nie miał na kogo głosować. O ile nie pojawi się nowy Kukiz - stary dawno się zużył - kampania będzie nudna jak flaki z olejem. Jedynym żywszym akcentem w rywalizacji obu partii walczących o polityczne centrum będzie zapewne wspólne młotkowanie jedynej prawdziwej istniejącej obecnie opozycji: tej antysystemowej. Już teraz można założyć, że PiS i PO będą zgodnie tępić nacjonalizm, strasząc sytego mieszczucha mitycznymi faszystami, naziolami i łysymi karkami. Pierwszym krokiem ku temu było odcięcie się Dudy od narodowców, drugim zapewne będą krwawe prowokacje na Marszu Niepodległości.

PO postara się za to powiązać PiS z tym straszakiem, a PiS wyciągnie z zanadrza jakichś niszowych lewaków, tak żeby Kurski mógł przedstawiać opozycję jako siedlisko grubych feministek, koniecznie niemieckich i w dredach, zjadających na śniadanie chrześcijańskie płody. Bo tak, w razie problemów z  kampanią obie strony chętnie sięgną po temat zastępczy w postaci aborcji. Taka stareńka zagrywka, kto jeszcze się na to nabiera?

Myślę, że coraz mniej osób to wszystko dziś grzeje lub ziębi. Zapewne zwycięży PiS, ale niewielką większością i raczej przy niskiej frekwencji. Kluczowe dla nowego rozkładu mandatów w Sejmie będą wyniki planktonu politycznego, przy czym nie mam na myśli narodowców i ugrupowań antysystemowych, a PSL, SLD i pokrewnych, względnie kolejną wydmuszkę sprokurowaną przez służby.

Jeżeli ta drobnica przekroczy progi, powstanie albo sojusz zwycięzcy z jakąś nową przystawką i nastąpi powtórzenie scenariusza z 2005 r., albo, co jest o wiele bardziej prawdopodobne, wielka koalicja przeciwko PiSowi. Jeżeli nie uda się utworzyć w Sejmie takiego kordonu i sformować rzadu, jedynym wyjściem z impasu będą nowe wybory.

Osobna sprawa to wyścig o żyrandol, tj. fotel prezia. III RP do prezydentów nigdy nie miała szczęścia, nie dziwcie się więc temu lekceważeniu w mym głosie. Przy zwrocie w stronę mieszczaństwa logicznym rozwiązaniem jest ponowna kandydatura memicznego "Dudeła". O ile nie przydarzy się nic niespodziewanego, przegra on w drugiej turze z Donaldem na białym rumaku. Gratulacje, Polsko!...

Pomimo tylu zmian, nie zmieni się raczej zbyt wiele. Nowa koalicja, taka polska GroKo, napędzana hasłami rewanżu i zemsty na poprzedniej władzy, szybko osiądzie na laurach. Tu muszę jednak uspokoić żelazny elektorat Jarosława: jeśli nie liczyć wymiany pisowskich Misiewiczów na własnych, zemsta opozycji będzie tak samo pozorna i udawana jak obecna krucjata "prawych i sprawiedliwych". PiS nie rozliczył platformy, platforma nie dotknie PiSu. "My nie ruszamy waszych...", pacta sunt servanda. W rzeczywistości cały ten konflikt to teatr, a tuskowi tandeciarze dbają o konstytucję tak samo jak jarkowi klakierzy o sprawiedliwość. Na pokaz jest ściema dla ludu, za to za kulisami panowie wypiją wódeczkę...


I to na dzisiaj tyle, sam jestem ciekaw jak moje przewidywania sprawdzą się w przyszłym roku.

Tutejszy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka