Znajomy Józefa K. Znajomy Józefa K.
300
BLOG

Dorsz wszechmogący

Znajomy Józefa K. Znajomy Józefa K. Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

Tytuł notki jest nieco mylący. Tekst dotyczy, bowiem, spraw różnych a nie tylko tych, co to związane są ze smażalniami i z rybą w panierce.

A oto pierwsza, sprawa różna, na dzień dobry.

Jako gorliwy, niegdyś, słuchacz i fan muzyki popularnej chciałbym skonstatować, ze smutkiem, to, co już dawno, onegdaj, zauważyłem. Otóż, muzyka, rozrywkowa a wesoła, ta z list przebojów i nieco spoza nich, zaginęła i poległa już dawno temu. Niektórzy wtajemniczeni twierdzą nawet, że skończyła się na roku 1995.

Ot, dziś odsłuchałem sobie, na szybko, ostatnie notowanie Listy Przebojów Programu Trzeciego. Kiedyś, gadka Marka Niedźwiedzkiego, była kapitalnym uzupełnieniem do kapitalnych dźwięków, które grały. Kiedyś: czyli, na przykład w roku 1989. Dziś, zagajenia prowadzącego, są, jak zwykle, jakością samą w sobie, ale, przy okazji, są dużo lepsze a ciekawsze niż grane na liście przeboje. Bo utwory listowe są smutne a nieciekawe. Jedyny, rozświetlający ciemność, rodzynek, który udało mi się wyłowić z jednostajnej całości listy to leciwe KSU z utworem „Rozbity dzban”. No, ale KSU to zawsze była dobra, punkowa klima – a ich muzyka to echa mojej smarkatej młodości w roku 1988…

Muzyka poległa. Ale za to narodził się nam „X Factor” i, wraz z nim, taśmowa produkcja gwiazdek o pięknych kształtach i kształtnych głosach. Porażka. Powodzenia Wam gwiazdki i żegnajcie dekady: bluesa, jazzu, swingu, soulu, rock’n’rolla, rhythm bluesa, grassu, glam rocka, punk rocka, metalu, trash metalu, heavy nylonu, swobodnego i fajnego popu lat 80-siątych oraz nirvanowego grunge’u ze Seattle lat 90-siątych.

Wszystko się skończyło i został tylko Niedźwiedzki. Chwała mu za to. Chwała i smutek, jednocześnie. Bo skoro spiker radiowy jest lepszy od wszystkich bandów i wokalistów całego świata to czas wyłączyć, na zawsze, radio…

A oto druga sprawa różna, która mnie gnębi, czyli brytyjskie, bristolskie autobusy. A wraz z przywołaniem tematu transportowego, postuluje i domagam się srogich kar finansowych dla kierowców bristolskich autobusów. Bo zachowują się, po skurwysyńsku, wobec podróżujących, nie reagując na ich rozpaczliwe znaki i nie zatrzymując się na wyznaczonych przystankach autobusowych

(dla niewtajemniczonych: by zatrzymać autobus w Wielkiej Brytanii trzeba nań machać jak na polską taksówkę; mimo intensywnych machań kończynami, nie zawsze to działa…).

Osobiście, zdarzyło mi się to drugi raz, w ciągu kilku tygodni: autobus nie zatrzymał się na moje machanie. Mieszkam na Wyspach od 10 lat – a pozostałe 30, dla ścisłości, spędziłem w Polsce. I nie pamiętam, słowo daję, by polski kierowca minął wyznaczony przystanek lub olał pasażera, który zamierza wnijść na pokład autobusu. A bristolscy kierowcy autobusów wywinęli mi taki numer, już drugi raz, w ciągu niedawnego czasu. Postuluję, zatem: a dobić ich karami pieniężnymi i odebrać prawo do trzymania autobusowej kierownicy, słowo daję. Bo autobus jest dla ludzi – a nie odwrotnie!!

A teraz, w ramach spraw różnych, czas na wielki finał.

Wśród wszystkich barów świata typu „take away”, jeden tylko robi na mnie szczególne wrażenie. I to nie za sprawą jakiejś tam szczególnej oferty kulinarnej, (bo, jak powszechnie wiadomo, każdy angielski „take away” sprzedaje to samo, co ichnia konkurencja: ochłap z burgera, obieżyny z frytek i popłuczyny po sałatce „coleslaw’).

Otóż, ten jeden, jedyny bar typu „take away”, w kiepskiej, zresztą, dzielnicy Southmead w Bristolu, robi na mnie wiekuiste a niezapomniane wrażenie z powodu i z tytułu nazwy, przede wszystkim.

Zwie się ten przybytek po prostu: „Cod Almighty”.

W dosłownym tłumaczeniu: Dorsz Wszechmogący.

Widząc taki neon chciałoby się zakrzyknąć: Dorszu Wszechmogący, okaż się być złotą rybką, co to spełnia trzy życzenia!

Spraw, proszę cię bardzo, żeby autobus bristolski zatrzymał się w miejscu i na przystanku a światowa muzyka rozrywkowa ruszyła z kopyta bez pomocy „X Factora”…!

I żeby twoje żarcie z twojego „take awaya” smakowało, przynajmniej tak, jak to z kuchni pani Gessler…

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo