Prostują się loczki zdziwionemu redaktorowi Polowi. Galopujący Major zaciska piąsteczki. Wjechał autobus w pole karne, atakowane przez chłopców "Pepe" Guardioli i wyjechał z 4 punktami na koncie, w starciu z niewątpliwie najlepszą obecnie jedenastką klubową świata.
Mecz z Interem u siebie, stanie się nieoczekiwanie tym z kategorii, o być albo nie być dla triumfatora LM z ledwie tamtego sezonu.
Dla dobra sportu lepiej by się jednak stało, gdyby Blaugrana nie ośmieszając się, postarała się z tej grupy wyjść.
Można mieć kryzys, kryzysik, wspomagany przez słynne Zimne Tchnienie Wschodu, z którego mało który faworyt wychodził zwycięsko. Zdając sobie sprawę, że gra nie toczy się jeszcze o najwyższą stawkę.
Na mecze genialne, magiczne, przyjdzie czas na wiosnę.
Jednak w tej grupie nie nastąpiła zwyczajowa selekcja wyrobników. Oddzielenie blasku geniuszu, od ledwie woli przetrwania, ambicji słabeusza.
Będzie bardzo ciekawie do ostatniej kolejki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości