partyzantka partyzantka
5499
BLOG

Jak sobie chcieliście pogwizdać trzeba było iść na Madonnę.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 266

Ja rozumiem emocje, rozumiem złość, zdenerwowanie, bezsilność, które są efektem rządów naszego rządu. Rozumiem chęć wyrażania niechęci, chęć buntowania się przeciw rzeczywistości, która pod rządami premiera Tuska pozostawia wiele do życzenia. Rozumiem protesty, wszystko to rozumiem. Ale, cholera jasna, nie rozumiem tego co miało miejsce wczoraj na Powązkach oraz na kopcu Powstania Warszawskiego. No myślę o tym i nijak usprawiedliwienia dla podobnego zachowania znaleźć nie potrafię.

Mówię oczywiście o buczeniu i gwizdach najpierw na Powązkach podczas składania wieńca przez przedstawicieli PO a potem na kopcu Powstania Warszawskiego, gdzie posunięto się jeszcze dalej - do okrzyków.

Dla mnie jest to po prostu przejaw całkowitego chamstwa, braku kultury i politycznego zaślepienia.

Po pierwsze: czy wyobrażacie sobie obchody rocznicy Powstania Warszawskiego bez władz miasta i państwa? Czy rzeczywiście chcielibyście się tego doczekać? Bo ja nie. Niezależnie od tego co się myśli o rządzących to ich obowiązkiem jest podobne uroczystości organizować i w nich uczestniczyć. Już widzę oburzenie w sytuacji, gdy miałoby być inaczej. Zatem zastanówcie się czego oczekujecie - mają tam być czy nie? Bo jak są - to źle, jak ich nie będzie - to czy będzie dobrze? Mam wątpliwości.

Po drugie - po co się idzie na podobne uroczystości? Do tej pory myślałam, że celem podobnych obchodów jest upamiętnienie wydarzenia oraz wszystkich, którzy w nim zginęli oraz wyrażenie szacunku także do tych, którzy w Powstaniu uczestniczyli i jeszcze żyją. Że to oni mają być w centrum uwagi, oni są najważniejsi, im należy się szacunek, podziw, wdzięczność. 

Zupełnie nie rozumiem jak w takich miejscach i w takim czasie można wyrażać swoje sympatie polityczne - a z tym właśnie mieliśmy wczoraj do czynienia. Nikt chyba nie ma wątpliwości czyim elektoratem jest gwiżdżący tłum (wskazówka - Macierewicz dostał oklaski). Zupełnie nie rozumiem także głosów biorących w obronę takie zachowanie. Bo nijak się ich obronić, w moim mniemaniu, nie da.

Mówi się, że ludzie są emocjonalni, że mają prawo wyrażać swoje niezadowolenie, że nie mają jak inaczej tego zrobić. Jasne, zgoda. Ale tego dnia, w takim miejscu mam gdzieś wszelkie prawa, bo to szacunek do Powstańców stawiam ponad nie. Tak już mam, tak mnie wychowali rodzice.

Kolejne argumenty w stylu "PO nie zasługuje, PO to zdrajcy, jakby PO szanowała to by nie przyszła" - błagam! Jak się komuś oficjalne ochody nie podobają (przecież wiadomo, że przedstawiciele władzy tam będą) to po co tam idą? Żeby robić przykrość żyjącym jeszcze Powstańcom? Żeby słyszeć podobne słowa Prezesa Związku Powstańców Warszawskich: 

"Serce boli, dlaczego wydajecie takie okrzyki? Zastanówcie się. Jak można. Gdzie macie komunę? Wiele tysięcy osób oddało życie, aby nie było komuny. Przepraszajcie, bo inaczej nie przyjmiemy waszych hołdów".

To jest wyrażenie szacunku tym, którzy zginęli i tym, którzy żyją? Ja chyba rozumiem szacunek zupełnie przeciwnie. Powstańcy przyszli na te uroczystości i zakłócanie ich jest w moim poczuciu policzkiem dla nich. Nie dla Tuska, nie dla HGW, nie dla PO. Dla nich właśnie. Jeśli oni brali w nich udział to nikt nie ma prawa decydować czy obecność kogokolwiek z PO jest niestosowna. Bo jeśliby tak uważali po prostu by nie przyszli. A nie partyjność jest 1 sierpnia ważna.

Jest jeszcze jedno pytanie: po co to było? Co chciano osiągnąć? Bo udały się buczącym dwie rzeczy:

1. Zniechęcić ludzi do PiSu jeszcze bardziej (podpieram się reakcjami moich znajomych z pracy)

2. Pokazać swój brak wychowania i chamstwo

Jeśli o to chodziło - dobra robota.

Jak sobie chcieliście pogwizdać - trzeba było iść na Madonnę.

I prawdę mówiąc - współczuję tym, którzy gwizdali, buczeli i krzyczeli. Naprawdę.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka