partyzantka partyzantka
3871
BLOG

Skutki nakręcania emocji

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 47

Napisałam tutaj ostatnio tekst, którego główną myślą była próba wskazania, że nakręcanie emocji politycznych nie służy niczemu dobremu. Był on, nie da się ukryć, krytyką prezydenta i PiSu. Dostałam mnóstwo ciepłych głosów od ludzi, którzy czują podobnie. Którzy nie chcą tej spirali wojenki, która rozkręciła się w Polsce na dobre. Którzy chcieliby się ze sobą próbować dogadywać. 

Nie trzeba się ze mną zgadzać, nie ma obowiązku. Można dyskutować, krytykować mnie, nie ma problemu. Jestem otwarta, nie uważam, że muszę mieć rację. 

Z jednej strony, co zabawne - dość mi odległej światopoglądowo, pojawiły się głosy, że się nawracam. Lojalnie uprzedzam - niestety nie. Staram się zawsze być w zgodzie ze swoimi poglądami. Chciałabym napisać jednak więcej o stronie drugiej, tej, wydawałoby się, mi bliższej.

Gdyby rzecz dotyczyła krytykowania merytorycznego tekstu, świetnie. Im więcej takich dyskusji, tym lepiej. Jednak na tym się nie skończyło. Tylu rzeczy, jakich się dowiedziałam o sobie w ostatnich dniach, nie dowiedziałam się nigdy wcześniej. Otóż okazało się, że wcześniej Prawo i Sprawiedliwość uwielbiałam, biegałam na tłitapy, komplementowałam. Owszem, bywałam na spotkaniach orgranizowanych przez PiS w kampaniach, byłam na tłitapie rządowym. Owszem, gdy rządziła Platforma, krytykowałam ją. Zasłużenie. Co się więc zmieniło? Otóż, moi drodzy, zmienił się rząd. I za całkowicie naturalne uważam przyglądanie się temu, co robi. Jeśli dla części z was jest to nienaturalne - współczuję. Ja chcąc być uczciwa wobec siebie - zamierzam przyglądać się temu, jak sobie nowa władza radzi. I to czynię. Nie pozostanę w uwielbieniu, zapatrzona i wierząca, że każda decyzja rządu jest spełnieniem woli Boskiej na ziemi. I tak, to uważam za obiektywizm. 

Dowiedziałam się, że jestem sfrustrowana i mszczę się za to, że nie skapnęła mi żadna rządowa posada. Dowiedziałam się, że czekałam na nią z utęsknieniem. Co z tego, że nie wydaje mi się, żebym miała jakieś wyjątkowe kompetencje do objęcia jakiejś, nieważne. Selfie z prezydentem, którego nie żałuję, nie jest wystarczającą zasługą. Ba, powiem więcej, nadal Andrzeja Dudę lubię. Nie rozumiem jednak, dlaczego nie miałabym patrzeć na to co robi on oraz rząd krytycznie. W imię czego? W imię uwielbienia dla partii? O nie, na to nie liczcie.

Dowiedziałam się, że startowałam w Info castingu organizowanym przez Rachonia i mszczę się, że mnie nie zatrudnili w telewizji. I że od tamtego momentu zaczęłam jeszcze bardziej dowalać władzy. Owszem, nagrałam filmik, który potem opublikowałam na twitterze. Ale, jak o tym informowałam wcześniej, był to zwykły trolling. Nigdy nie wysłałam go do TVP, nigdy nie starałam się o żadne stanowisko w telewizji. Co więcej, ów filmik był także krytyczny wobec prezydenta i władzy. Ale kto by na to zwracał uwagę.

Pomijam już przeurocze komentarze dotyczące urody - w zasadzie nie mam pragnienia podobania się nikomu.

Dam sobie z tym wszystkim radę, mam twardą skorupę. Nie jest to szczególnie miłe, zważywszy na to, że nie ma w tym krzty prawdy. Zadziwia mnie jednak upór, z jakim wiele osób upodobało sobie dowalić mi za to, że ośmieliłam się spojrzeć krytycznie na działalność WŁADZY. 

Nie wyznaję Prawa i Sprawiedliwości. I pozostanę w tym konsekwentna. Nie zamierzam też brać udziału w tej wojence, posługując się podobnymi argumentami i w zwyczajny sposób obrażając innych ludzi. Nienawidźcie się beze mnie.

A tym, którzy czerpią satysfakcję z wyżywania się na innych, radzę - uważajcie. Możecie w końcu trafić na kogoś, kto sobie nie będzie w stanie z tym poradzić. 

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka