paweł solski paweł solski
188
BLOG

Propozycja lektur w czasach zarazy

paweł solski paweł solski Kultura Obserwuj notkę 3

Dzisiejszy świat, to świat szalejącej zarazy i wielkiego umierania. Ale nim dopadnie nas nicość, kisimy się w pseudo kwarantannie oraz w oczekiwaniu na uderzenie losu. Nim to nastąpi postanowiłem Szanowny Czytelniku zaproponować Ci kilka pozycji z szerokiej oferty intelektualnej i czytelniczej. Może znasz te pozycje, a może nie i wówczas poznając je milej spędzisz, a może wręcz ciekawiej, czas w oczekiwaniu na Nemezis.
Najpierw propozycja lekkich lektur - parafrazując Lucjana Kydryńskiego, który w odwrotności od swojego brata krytyka muzyki poważnej, specjalizował się w muzyce popularnej - lektury łatwe, lekkie i przyjemne.
Pierwszym pisarzem, którego bym polecał jest James Mallahan Cain (1892 – 1977), który uwznioślił czarny amerykański kryminał. Według jego powieści zrealizowano kilka filmów, a dwie z nich są kamieniami milowymi literatury kryminalnej. Pierwsza – „Listonosz dzwoni dwa razy”, to mini powieść, w której autor w sposób nadzwyczaj precyzyjny oddaje całą mroczność religijnej mentalności amerykańskiej. Bohater powieści opowiada o miłości i pożądaniu, które prowadzi go do śmierci. Bohaterka jest w tym arcydziele ucieleśnieniem zła, które zawsze czyha na mężczyznę, gdy odda się uczuciu i odrzuci konwenans. Jednak bohater, nawet w sytuacji, gdy społeczeństwo postanawia go unicestwić, nie odrzuca swojej miłości, wręcz przeciwnie - pławi się w odrzuceniu konwenansu oraz całkowicie akceptuje los, który sobie zgotował, gdy dał się uwieść pożądaniu, mówiąc na końcu „(…) abyśmy zawsze byli razem, gdziekolwiek mogłoby to być.” W tym wypadku ortodoksja katolicka podpowiada piekło.
Najlepszą ekranizacją tej powieści jest debiut filmowy Luchino Viscontiego zrealizowany w 1942 roku w faszystowskich Włoszech. Film twórcy „Śmierć w Wenecji” jest o wiele lepszy niż dwie amerykańskie ekranizacje. Prawdopodobnie z tego powodu, że Visconti, jako książę, ale komunista i zarazem homoseksualista, doskonale potrafił przefiltrować, przez własne doświadczenie oraz wrażliwość artystyczną te wszystkie emocje, których doświadcza bohater powieści Caina zmuszony do ukrywania swojej miłości, a następnie za tę miłość unicestwiony.
Druga powieść amerykańskiego pisarza, równie fascynująca, to „Podwójne ubezpieczenie”. Powieść została sfilmowana przez naszego rodaka Billy Wildera w 1944 roku. Podobnie jak w pierwszej powieści, bohater zostaje poddany magnetycznej sile libido. Uwiedziony i zwiedziony przez miłość. Miłość, która prowadzi wprost w otchłań oceanu. Zgodnie z dogmatem, każda chwila szczęścia ma być ukarana przez okrutnego Boga – społeczeństwo, jedyne, co pozostaje bohaterom, to powrót do pierwotności naszego bytu – oceanu.
Drugim pisarzem, którego polecałbym, na ten czas zła, jest - Mickey Spillane (1918 – 2006). Jest to wybitny autor powieści kryminalnych, klasyfikowanych, jak utwory Caina, do nurtu „czarnego kryminału” amerykańskiego. Z tym tylko, że Spillane, jako ortodoksyjny jehowita, w sposób jednoznaczny rozprawia się ze złem. Jego pozytywny bohater walczący ze złem w niczym nie przypomina romantycznego harcerzyka Raymonda Chandlera - Philipa Marlowe. Bohater Spillane jest bezwzględnym i jednoznacznym bohaterem. Mike Hammer, to pierwowzór „brudnego Harry’ego” z filmu Dona Siegela z Clintem Eastwoodem. W Polsce nawet powstało wydawnictwo, które miało za ambicje przełożyć wszystkie powieści Spillany, ale komuchy kontrolujące nasz rynek wydawniczy szybko położyły temu kres. Polskiego czytelnika należy karmić wypocinami takich komuchów jak King, Grisham, czy skandynawskie agitki komunistyczne udające kryminały, gdyż autor „Kiss Me, Deedly” to zagorzały antykomunista. Serdeczny przyjaciel najwybitniejszego filozofa XX wieku - Ayn Rand, która w tak jednoznaczny sposób obnażyła nerwicę natręctw, czyli lewicę.  Komunistyczny nadzorca literatury amerykańskiej - Malcom Crowley, wyzywał Spillane od sadystów i paranoików (typowy zarzut wobec autorów, którzy rozszyfrowali spisek komuchów), jednocześnie zazdroszczono mu sukcesu czytelniczego i co za tym idzie komercyjnego. Spillane oczywiście zupełnie nie przejmował tym, co na jego temat bełkotali miłośnicy ludobójstwa. W swoich powieściach w sposób jednoznaczny pokazywał sowieckich agentów i ich amerykańskich pachołków. Jedną z takich powieści jest „Kiss Me, Deedly” przetłumaczona na język polski, jako „Śmiertelny Pocałunek”. Według tej powieści powstał świetny film Roberta Aldricha emitowany również w Polsce, właśnie pod wyżej podanym tytułem. Inna powieść autora „My Gun Is Quick” wydana w języku polskim, to debiut Spillane - „I, the Jury” . W wersji polskiej „Ja Jestem Sądem”. Wszystkie powieści Spillane dostarczają świetnej rozrywki i przywracają wiarę w prawość.
Z autorów bardziej komercyjnych, bo nie owianych nimbem czasu, proponowałbym Dana Simmensa (1949), również pisarza amerykańskiego, specjalizującego się w wielu gatunkach literatury popularnej. Osobiście najbardziej podobał się mi jego debiut literacki - „Pieśń Bogini Kali”, który w sposób jednoznaczny pokazuje starą prawdę sformułowaną przez Rudyarda Kiplinga, że „Wschód jest wschodem, a Zachód zachodem”, czyli, że dzicz na zawsze pozostanie dziczą. Autor odważnie pokazuje prawdziwe oblicze Azji i klęskę każdego, kto nie potrafi odrzucić irracjonalnego myślenia w zderzeniu z tym prawdziwym obliczem.
Podobnym autorem jest Tom Knox (1963 r.), angielski autor, penetrujący mroczne zakątki historii cywilizacji i ukazujący to wszystko, co jest pod pozorem racjonalizmu skrywane przed opinią publiczną. W bardzo sensacyjnym anturażu przedstawia historię doktryn i religii. Jedną z ciekawszych jego pozycji jest „Skarb Heretyków”. Powieść, która w sposób sensacyjny wyjaśnia zjawisko monoteizmu, a jednocześnie nie są to takie głupoty, jak u Dana Browna.
Jedną z sympatyczniejszych autorek amerykańskich jest nasza rodaczka Edna Rydzik, pisująca pod nazwiskiem swojego męża, jako Edna Buchanan (1939r), nazywana przez krytykę amerykańską mianem „Królowej Zbrodni”. Jej powieści za miejsce akcji mają zazwyczaj Miami na Florydzie. Buchanan, która zaczynała, jako świetny dziennikarz śledczy, ma doskonale opanowaną historię Miami, jak i obyczajowość tego cudownego oraz niesamowitego miasta w USA. Buchanan za bohaterkę obrała dziennikarkę śledczą, która, jako Kubanka, ma awersję do komuny i w tym wypadku „dziwnie” pobrzmiewa w niej romantyczna nuta polska. Bardzo ciekawie wypada porównanie naszej rodaczki z Agatą Christi, której powieści są tak absolutnie wyprane z wszelkiej logiki, iż niczym się nie różnią od kiczów Heleny Mniszkówny. Tymczasem, jak ciekawe jest pisarstwo Edny Buchanan dowodzi fakt, że swoją powieść „Back to Blood” Tom Wolfe ma po prostu „skąpaną” w blasku poetyki „Królowej Zbrodni” - Edny Buchanan. Zarówno fabuła jak i przebieg historii jest przepełniony duchem autorki „Zdrady”.  Każda powieść naszej rodaczki jest doskonała w ramach gatunku - czarny kryminał. Osobiście, na początek polecałbym – „Nie Igraj z Miami” oraz „Miami w Ogniu”.
W ten sposób przechodzimy do lektur mniej komercyjnych. Pierwszym pisarzem, którego bym Ci Drogi Czytelniku rekomendował jest Tom Wolfe (1930 - 2018). Pisarz ten uprawiał zarówno doskonałe dziennikarstwo, które przysporzyło mu sławy i wywarło ogromny wpływ zarówno na czytelników, jak i na twórców. Jego dziennikarstwo określa się w USA mianem „Nowego Dziennikarstwa”. W Polsce o tego typu twórczości mówimy, dziennikarstwo „uczestniczące”. Tom Wolfe, jako dziennikarz wielu zwiódł, gdyż uważano go - z racji tematyki, jaką się zajmował - za lewicowca. W rzeczywistości nigdy lewakiem nie był. Lewica ma pewne schematyczne, czytaj: pogardliwe, myślenie o archetypie twórcy prawicowego i zawsze nasza nieortodoksyjność ich zaskakuje, gdyż oni mają ciasno zakreślony horyzont przez ortodoksję komunistyczną i mniemają, że dotyczy to wszystkich. 
Tom Wolfe w zakresie beletrystyki odniósł sukces zarówno swoim debiutem - „Ognisko Próżności”, jak i następnymi dziełami. Wolfe w swoim pisarstwie obdziera rzeczywistość amerykańską z maskarady lewicowej, która jest szczególnie widoczna w pisarstwie takich przereklamowanych twórców jak John Updike, Norman Mailer, czy John Irwing. Nic więc dziwnego, że tego genialnego twórcy, owi wywindowani ponad swoje mierne talenty lewaccy pisarze, nienawidzili. Tom Wolfe jest autorem wielu idiomów określających w sposób dosadny lewicę amerykańską, jak choćby sławne - „radykalny szyk”, czyli po polsku - „kawiorowa lewica”. Pisał też przemówienia swojemu przyjacielowi i fanowi - prezydentowi G. W. Bushowi. Z powieści Toma Wolfe warto naprawdę przeczytać wszystko, zwłaszcza, że większość jego twórczości jest przetłumaczona. Powieści Wolfe pokazują Amerykę, taką, jaka ona jest, a nie hollywoodzki, socjalistyczny kicz. Szczególnie Tom Wolfe nie boi się pisać prawdy o stosunkach rasowych, które według autora „Ogniska Próżności” definiują ten kraj. Wolfe ukazuje, że nie istnieje coś takiego, jak wyjście poza rasę, jak usiłują wmawiać lewicowcy. Wolfe pokazuje w „Back To Blood”, że tym, co napędza dynamikę społeczną w USA, jest nienawiść rasowa między wszystkimi uczestnikami amerykańskiego społeczeństwa, a to, co ma do powiedzenia lewica na ten temat, jest zwyczajną obłudą i ukrywaniem problemów, aż eksplodują wszystkim w twarz. Jak słusznie zauważa bohater powieści „Back To Blood”, burmistrz Miami: „to, co spaja Miami, to nienawiść każdego wobec każdego”. Wolfe za powieść „Honor Krwi”, polski tytuł „Back To Blood”, otrzymał zaliczkę w kwocie 7 milionów dolarów. Czyli po 10 tysięcy za każdą stronę. Wydawcy docenili, że nikt tak wszechstronnie i bez zahamowania nie potrafi sportretować społeczeństwa amerykańskiego. Dlatego lektura dzieł Wolfem jest wyjątkowo ożywcza intelektualnie.  Można śmiało porównać Toma Wolfe do Louisa Ferdinanda Celine, który również był całkowicie niezależny w swoich poglądach i odporny na terror lewicowy. W zakresie stylistyki, autor „Faceta z zasadami”, sięga śmiało po doświadczenia Gertrudy Stein i jej eksperymentów z repetitio, zwłaszcza z epanalepsą oraz onomatopeją.  Wybrany przez Wolfe styl i technika narracji działa bardzo odświeżająco na sposób kreowania rzeczywistości za pomocą słowa. Dlatego lektura dzieł Toma Wolfe pozwala oderwać się od aktualnego świata, który dziś nas otacza, świata zarazy.
Kolejnym pisarzem, z którym warto się zapoznać, jest Węgier - Gyorgy Spiro (1946r.), autor wielu ciekawych powieści, ale ja poleciłbym Drogi Czytelniku dwie. „Iksowie” i „Mesjasz”. Obie powieści z punktu widzenia obcego nam narratora opisują najbardziej mroczny i jednocześnie najmniej opisany przez polskich pisarzy okres w historii Polski, a więc koniec XVIII wieku i wiek XIX. W obu powieściach autor analizuje poprzez nadzwyczaj odkrywczy opis, tragiczną historię Polski wraz z jej niejednoznacznością. W „Iksach” przedstawia przemyślany, bardzo nowoczesny patriotyzm Wojciecha Bogusławskiego, zderzony z obłudą i zdradą ówczesnego establishmentu polskiego. W „Mesjaszu” mamy wręcz panoramiczny obraz polskiej emigracji we Francji uwikłanej w machinacje wrogów Polski i własną głupotę. Żaden polski pisarz nie miał odwagi tak dogłębnie sportretować zarówno czasów przed Powstaniem Listopadowym, jak i po nim; dlatego warto po te dwie powieści sięgnąć. Zwłaszcza, że w PRL „Iksowie” byli jedyną powieścią autora z kraju socjalistycznego zakazaną przez cenzurę nie z nakazu Moskwy, tylko z inicjatywy ówczesnego demiurga rynku propagandowego - członka KC PZPR i Biura Politycznego - Stefana Olszowskiego.
Innym bardzo ciekawym pisarzem jest Wawrzyniec Stern (1713 – 1768) genialny pisarz angielski, który tworzył w dobie Oświecenia, był zaprzyjaźniony z francuskimi encyklopedystami. Jednak, jak na awangardowego twórcę przystało stworzył i dał nazwę kierunkowi, który stał się prekursorem romantyzmu – sentymentalizm. Jego druga powieść - „Podróż Sentymentalna Przez Francję i Włochy” (1768), nadała nazwę całemu kierunkowi, który za sprawą Sterna opanował Europę po oświeceniu - sentymentalizmowi. „Podróż Sentymentalną” oczywiście warto przeczytać, jest to jedna z moich ulubionych powieści, ale dziś, Drogi Czytelniku, chciałbym Ci polecić dzieło absolutnie genialne. Utwór, który całkowicie i jednoznacznie umieścił powieść europejską poza strukturą czasu i przemijania. Dzieło będące erupcją oszałamiającego talentu oraz intelektu, czyli: „Życie i Myśli JW. Pana Tristrama Shandy” (1760). Cudowny przejaw genialności angielskiego pisarza polega na znalezieniu metody twórczej, która pozwoliła autorowi objąć swoim geniuszem ogromne spektrum wydarzeń. Dzieło, jak wiele genialnych dzieł literackich: „Pamiętnik Znaleziony w Saragossie”, „Przygody Dzielnego Wojaka Szwejka (…)”, itp., jest dziełem niedokończonym. Składa się z IX Ksiąg, w których autor prowadzi dyskurs z czytelnikiem i bawi się możliwościami kreacji. Zamysłem Sterna jest konstrukcja powieści wokół totemu fallicznego. Intelekt oświeceniowego autora czyni z powieści kamień milowy europejskiej literatury i dzięki artyzmowi oraz intelektowi skabryczność dzieła nie ociera się w najmniejszym stopniu o wulgaryzm. Polskiego czytelnika winno zainteresować jeszcze to, że Adam Mickiewicz był olśniony urodą „Tristrama” i to dzieło skłoniło Wieszcza do stworzenia „Pana Tadeusza”. Pietyzm i pedanteria Mickiewicza w odtwarzaniu obyczajowości polskiej wynikały z zachwytu poety nad pedanterią oraz szczegółowością „Tristrama”. Bez tego genialnego dzieła zapewne nie mielibyśmy epopei narodowej. Imię Tristram na polski można przetłumaczyć - „Smutas”.
Jeżeli jednak chciałbyś Czytelniku w dniach zarazy zagłębić się w prace naukowe i porzucić świat kreacji, polecałbym dwa utwory Zygmunta Freuda. Warto się zapoznać z pracami tego genialnego Europejczyka. Pierwsza, to analiza nerwicy natręctw, czyli w tym wypadku - religii. Jak wiemy, rzeczywisty twórca chrześcijaństwa - św. Paweł, doskonale rozumiał, jaką rolę instalującą odgrywa natręctwo rytuału, gdy nakazywał swoim uczniom ciągle się modlić, czyli jak najwięcej razy powtarzać Jezus, Bóg, Syn Boży. Podobnie jest w judaizmie i islamie, ale też w religiach azjatyckich, czy szamanizmie. Co ewidentnie dowodzi, iż odkrycie przez Freuda, że religia to wyuczona, zaprogramowana nerwica natręctw, jest odkryciem istoty każdej religii w zakresie jej instalacji w danej jednostce. Bardzo dokładnie ten aspekt religii analizuje błyskotliwy wiedeńczyk w pracy z 1927 roku pod tytułem „Przyszłość Pewnego Złudzenia”. Świetnie ukazuje aspekty psychologiczne i psychiatryczne uwikłania jednostki w danej irracjonalności. Bardzo ważne jest to, że genialny lekarz zasadniczą uwagę poświęca, badając zjawisko religii, aspektom neurologicznym i psychiatrycznym, a więc temu, co jest możliwe do uchwycenia za pomocą empirii.
Inną, bardzo ciekawą pracą Zygmunta Freuda jest jego ostatnie dzieło - „Człowiek o imieniu Mojżesz, a religia monoteistyczna” wydane w 1939 roku. Pracę tę rozpoczął pisać Freud na początku XX wieku, jeszcze w Wiedniu. Skłoniło go do tego doświadczenie, jakie przeszedł w związku ze swoją działalnością diagnostyczną. Otóż mając do czynienia, jako lekarz praktyk, z plutokracją wiedeńską, będącą w dużej mierze wyznania mojżeszowego, zetknął się z tak pod koniec XIX wieku modną – „histerią kobiecą”. Była to jednostka chorobowa w seksuologii, która miała być dolegliwością większości kobiet z kręgów plutokracji wiedeńskiej pochodzenia żydowskiego, ale nie tylko. Choroba ta miała polegać na jakiejś chorobliwej neurastenii, wybuchach nieuzasadnionego gniewu lub niezrozumiałych zachowań młodych kobiet. Freud badając za pomocą psychoanalizy swoje pacjentki odkrył, że nie ma do czynienia z żadną „histerią kobiecą”, ale z głębokim psychicznym urazem z okresu dzieciństwa oraz dorastania, będącym efektem gwałtów kazirodczych dokonanych przez ojców, braci, czy innych męskich krewnych danej pacjentki. Doktor Zygmunt Freud opublikował swoje badania najpierw poprzez odczyt w Wiedeńskim Towarzystwie Psychiatrycznym, a później w broszurze, czym wywołał niebywały skandal. Społeczność żydowska poinformowała Freuda, że jeżeli nie odwoła swoich rewelacji, to nie tylko zostanie wyrzucony z Towarzystwa Psychiatrycznego, a więc straci swój status naukowca, ale oni postarają się już, aby nie mógł praktykować absolutnie nigdzie. Czy to w Wiedniu, czy w Rio de Janeiro.  Freud przez rok opierał się społecznemu terrorowi, aż w końcu skapitulował tworząc teorię o „zazdrości o penisa” i powrócił do grona uznawanych psychiatrów. Jednak doświadczenie ze wspólnotą religijną (Freud był ateistą, a swojego drugiego imienia - Szloma nigdy nie używał) skłoniło go do zbadania zarówno zjawiska antysemityzmu, jak i poznania historii monoteizmu. Pracę „Człowiek…” zakończył dopiero w 1939 roku w Londynie, będąc już na emigracji z powodu okupacji Austrii. Zaraz po wydaniu swojego dzieła zmarł, co powoduje do dziś podejrzenie, iż został otruty, gdyż jego praca w sposób bardzo dokładny i z głęboką precyzją naukową wyjaśniła zjawisko monoteizmu i jego prawdziwe korzenie. Jeżeli zaś chodzi o antysemityzm, geniusz z Wiednia uznał, że jest on efektem zawleczenia do Europy zarazy egipskiego monoteizmu doprawionego urojeniami i uroszczeniami nomadów pustynnych. W efekcie zaś zniszczeniem przemocą naturalnej tożsamości europejskiej, będącej w całkowitej sprzeczności z plemiennym, stadnym postrzeganiem jednostki w Afryce. Europejczycy są zawsze racjonalni i indywidualistyczni według naukowca. W efekcie Europejczycy orężem przymuszeni do uznawania całkiem im obcej tożsamości kulturowej, co jakiś czas odwołują się do swojej, tłumionej przez obce siły, tożsamości. Zatem antysemityzm, według Freuda, to tłumiona reakcja na przemocowe narzucenie Europejczykom z gruntu obcej im tożsamości.  Poznanie tych dwóch dzieł Freuda pozwala nam Europejczykom inaczej spojrzeć zarówno na naszą historię jak i naszą tożsamość. 
Jeśli zaś znużyłbyś się Drogi Czytelniku lekturą, polecam amerykańskie filmy z serii tak zwanych screwball comedy, czyli zwariowanych komedii, które święciły swój triumf w drugiej połowie lat trzydziestych dwudziestego wieku, jak: „Ich Noce” reż. Frank Capra, „W Pogoni za Cieniem” reż. W.S. Van Dyke, „Jego Złota Rybka” reż. Jack Comway, „Drapieżne Maleństwo” reż. Howard Hawks, czy podzwonne dla gatunku - „Pół Żartem Pół Serio” reż. Billy Wilder lub nostalgia za gatunkiem - „No i Co Doktorku” reż. Peter Bogdanovich.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura