paweł solski paweł solski
1040
BLOG

Cała prawda o sądach w Polsce

paweł solski paweł solski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Dziś cała Polska zajmuje się reformowaniem wymiaru sprawiedliwości niczym w PRL, kiedy cały naród debatował nad jakością polskiej piosenki i kwalifikacjami zawodowymi naszych artystów estradowych. W filmie M. Piwowskiego „Rejs”, St. Tym wypowiada słynną kwestię – „Co prawda piosenki nie słyszałem, ale chętnie wypowiem się na jej temat”. Podobnie obecnie, lwia część polityków, publicystów i „nawiedzonych” nie ma żadnego pojęcia na temat funkcjonowania systemu sprawiedliwości, ale chętnie informuje opinię publiczną o swoich poglądach na temat tegoż systemu. Oczywiście, osoby zainteresowane w przejęciu sądownictwa w Polsce - czyli domknięciu spectrum państwowego terroru by, jak to powiada Karol Modzelewski „ruchom pałki policjanta zapewnić pełną swobodę” - doskonale rozumieją o co w tym wszystkim chodzi. Zarazem ujawnienie faktycznego powodu zamieszania wokół systemu sprawiedliwości nie może nastąpić, gdyż wówczas doszłoby do wybuchu społecznego nie do opanowania, dlatego zarówno profani w swojej głupocie, jak i rozumiejący system, bredzą o reformie sądownictwa. W rzeczywistości sądownictwo ma zostać takim, jakim jest w całej swej istocie. Tylko zdobycze demokratyczne ostatnich lat, które w rzeczywistości są retuszami stalinowskiego, czyli kolonialnego charakteru polskiego wymiaru sprawiedliwości, mają zostać usunięte tak, by ów swobodny ruch pałki policyjnej spadającej na głowę obywatela RP był tak samo swobodny, a nawet jeszcze bardziej, jak w trakcie sowieckiej okupacji, czyli w PRL. 

Zapytasz Szanowny Czytelniku, dlaczego mam taki osąd owych machinacji wokół systemu sprawiedliwości w Polsce? Otóż, aby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, musimy zrozumieć, jaki system sprawiedliwości funkcjonuje w naszym kraju.

W zakresie systemów sprawiedliwości, na świecie w zasadzie istnieją dwa systemy: skargowy – wywodzący się w prostej linii z kodeksu Hammurabiego (1792 – 1750 p.n.e.), który zwierał 282 paragrafy z zakresu prawa cywilnego, gospodarczego, rodzinnego i karnego oraz przepisy postępowania procesowego. Zasadą tego systemu sprawiedliwości jest skargowość w zakresie wszczynania i orzekania. Oznacza to również, że sąd nie rozstrzyga o tym, kto jest bliższy prawdy lub jaka jest prawda, tylko orzeczenie opiera na dowodach dostarczonych przez strony sporu i wygrywa ta, która dostarczyła bardziej przekonywujące dowody. System skargowy został powtórzony w Grecji, Rzymie, a dziś wszystkie kraje cywilizowane, czyli anglosaskie, opierają swoje systemy prawne na prawie skargowym. W tym systemie, prawa obu stron są rzeczywiście równe, a prawa obywatelskie jednostki najpełniej chronione, gdyż sędzia osądza moc dowodów przedstawionych przez strony, a nie docieka, gdzie jest prawda. W systemie skargowym nie można przedstawiać dowodów sfingowanych przez oskarżenie, czyli zebranych z naruszeniem prawa. Nie można strony zmuszać do samooskarżenia, a samo przyznanie się oskarżonego nie jest potwierdzeniem winy, bez dowodów obiektywnych potwierdzających winę. Nie można też wymuszać przyznania się do winy a oskarżyciel, który ewidentnie oskarżał fałszywie, podlega osobistej odpowiedzialności. Paragraf 1 kodeksu Hammurabiego mówi, że jeżeli ktoś fałszywie kogoś oskarży, podlega karze śmierci. Jak to wygląda w USA? Oto w Teksasie, w pewnym miasteczku, żądny poklasku lewackiego prokurator oskarżył trzech chłopców - z tak zwanych dobrych rodzin - o dopuszczenie się gwałtu zbiorowego na ich koleżance. Smaczkiem było to, że koleżanka była czarna. W trakcie rozprawy okazało się, że sprawa jest sfingowana przez prokuratora i oskarżyciel dosłownie, prosto z sali sądowej wylądował w więzieniu - za obrazę sądu - na lat sześć, a teraz czekają go rozprawy karne i cywilne za sam czyn. Wyobrażasz sobie Szanowny Czytelniku taką sytuację w Polsce, że nagrzany oskarżyciel trafia prosto z sali sądowej za kraty? Na pewno nie. Były minister sprawiedliwości – Ćwiąkalski - z bezczelną szczerością stwierdził, że jeżeliby prokuratorzy odpowiadali za swoje sprawki, to polski system prawny rozpadłby się. Zapewne tym przeświadczeniem kierowało się ministerstwo sprawiedliwości wpisując w odrzucony projekt „reformy” karanie: sędziów, adwokatów, notariuszy, komorników, tylko prokuratorów nie! Przecież w polskim systemie prawnym najbardziej odrażającą postacią jest prokurator! To do jego często wręcz przestępczej działalności jest najwięcej zarzutów. Wystarczy powiedzieć, że aktualny prokurator generalny miał mieć postępowanie przed Trybunałem Stanu i tylko postawa parlamentarzystów PO polegająca na przestrzeganiu zasady: „wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych” uchroniła go przed poniesieniem konsekwencji własnej działalności i teraz ten polityk „naprawia” polski system prawny. Niezła groteska!   

Drugi system prawny jaki istnieje w świecie, wywodzi się prosto ze starożytnego Egiptu i nosi nazwę - inkwizycyjny. System ten wywodzi się z idei, że władca jest pomazańcem bożym i jego zadaniem jest dochodzenie prawdy, a nie rozstrzyganie o winie. Z tej idei powstały sądy rabinackie, do których odwoływali się starozakonni, aby nie korzystać z powszechnych wówczas sądów opartych o system skargowy. Kiedy Europa została opanowana przez rzymski  katolicyzm, sądownictwo skargowe zostało zamienione na system rabinacki, by następnie przekształcić się w system sądowy, jaki mamy obecnie w Polsce, czyli system inkwizycyjny. Oznacza to, że sędzia nie ocenia jakości dowodów przedstawionych przez strony, tylko docieka, gdzie jest prawda, a więc na sali sądowej staje się dodatkowym prokuratorem i co oczywiste, jego sojusznikiem jest prokurator. Dlatego w systemie inkwizycyjnym prawa człowieka i obywatela są systematycznie gwałcone, a wszelkie tortury są mile widziane. W systemie inkwizycyjnym, człowiek oskarżony, jest już w zasadzie skazany, co doskonale ukazał Franz Kafka w swojej genialnej powieści „Proces”, która jest metaforyczną podróżą od początków systemu rabinackiego do czasów współczesnych, czyli sądownictwa inkwizycyjnego. Nic dziwnego, że w judaizmie powieść „Proces” uważa się za dzieło religijne.

 Kiedy Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, mówiła, iż sędziowie są odrębną kastą, miała całkowicie rację, gdyż w systemie inkwizycyjnym sędziowie są depozytariuszami sacrum, jakim jest prawda, która jest atrybutem Boga. Oburzenie, jakie wywołały słowa prezes, wynika z faktu, iż większość Polaków obcuje z kulturą popularną wytwarzaną przez Anglosasów, w której zazwyczaj ukazuje się proces anglosaski, który jest kontynuacją systemu Hammurabiego, czyli skargowego, zatem racjonalnego, a nie zanurzonego w zabobonie -  inkwizycyjnego. Dlatego, gdy wreszcie Polacy zetkną się bezpośrednio z polskim sądownictwem, są tak zaszokowani koszmarnością przewodu zarówno karnego, jak i cywilnego. Przeżywają szok, gdy okazuje się, że adwokat w przewodzie inkwizycyjnym jest tylko ornamentem prawnym, który ma pozorować, że polski, czyli inkwizycyjny, system prawny spełnia wymogi Kart Praw Człowieka, zaś cały przewód ogniskuje się na „wyjadaniu sobie z dzióbków” przez prokuratora i sędziego, natomiast sam oskarżony jest „ścierwem rzuconym na ruszt inkwizycyjnego prawa”. Tylko w tym prawie jest możliwe skazanie oskarżonego  na dożywocie w sytuacji, gdy w czasie zbrodni przebywał w odległości trzystu kilometrów od miejsca zabójstwa. Jednocześnie proces cywilny w prawie inkwizycyjnym musi trwać długo, gdyż sędzia w myśl prawa inkwizycyjnego musi dojść do prawdy lub starać się o dojście do niej, w innym przypadku sąd wyższej instancji w apelacji orzeknie, że sędzia nie dochował odpowiedniej staranności, a sędzia wizytator udzieli mu wytyku – czyli napomnienia z wpisem do akt. W sądach często można spotkać się z uwagami wyższej instancji sądowej do niższej, iż ta pisząc uzasadnienie wyroku nie stworzyła odpowiednio obszernego uzasadnienia, gdyż prokurator napisał sześćdziesiąt stron, a sąd tylko trzydzieści, choć prokurator bezczelnie przez te sześćdziesiąt stron plótł androny, aby wywiązać się ze zlecenia zniszczenia określonej osoby/osób. Prokuratorzy, aby zrobić wrażenie na sądzie, często sprytnie dublują dokumenty. Przykładowo - wielokrotnie kserują wielostronicowe statuty spółek, banków lub urzędów oraz różnego rodzaju inną dokumentację nic nie wnoszącą do sprawy, aby stworzyć pozór, że oskarżenie jest poważne i bardzo bogato udokumentowane, gdy w rzeczywistości wystarczyłby jeden tom. We wniosku o areszt wskazują bardzo często, że czyn jest zagrożony wysoką karą, choć ta kara wynika z ich chciejstwa, a nie z przyczyn faktycznego czynu. UE wielokrotnie zwracała uwagę rządowi RP, że zagrożenie wysoką karą nie może być przyczyną stosowania aresztu, gdyż wiadomo, że prokuratorzy najchętniej powiesiliby wszystkich oskarżonych i to najlepiej bez procesu, dlatego prokurator, to osoba w stu procentach nie wiarygodna, ale sądy „aresztowe”, wbrew prawu unijnemu, przy orzekaniu aresztu biorą pod uwagę tę niby wysoką karę. Sądy „aresztowe”  otrzymują od prokuratorów odpowiednio spreparowany materiał wzbogacony różnego rodzaju „śmieciami biurokratycznymi” i na ogół, w związku z tymi sztuczkami prokuratury, nie mają czasu zapoznać się z prawdą dowodową, więc przychylają się do wniosków prokuratorów o areszt. Następnie okazuje się, że przy najlepszej woli sądu do przychylenia prokuratorowi nieba, nie da się skazać oskarżonego, ale był areszt, więc trzeba wypłacić odszkodowanie, oczywiście po procesie przed międzynarodowym trybunałem. Jednak tym problemem ani prokurator, ani sądy się nie trapią, bo przecież płaci się z tego, co nagrabiono z obywateli. Jak wiesz Czytelniku, owa grabież nazywa się – podatki. Gdyby owe odszkodowania musieli płacić pospołu prokuratorzy i sędziowie, i to oczywiście w realnych wysokościach za straty, jakie ponieśli napadnięci przez nich obywatele, natychmiast okazałoby się, że błędów prokuratorskich i sądowych pozbylibyśmy się całkowicie.

System inkwizycyjny ostatni raz został zreformowany w 1808 roku we Francji i od tej pory, z różnego rodzaju modyfikacjami, obowiązuje w całej kontynentalnej Europie. Tymczasem w USA panuje system skargowy z powszechnymi wyborami, jeżeli chodzi o aparat terroru - szefów policji, prokuratorów, sędziów oraz (uwaga!) szefów urzędów zamówień publicznych. Tylko w 13 stanach - które powstały, jako kolonie angielskie - sędziów mianuje gubernator. Obywatel poszkodowany przez policję/policjanta, prokuratora, sędziego ma prawo dochodzić roszczeń zarówno od urzędów, które reprezentują w/w, jak i od nich osobiście. Oczywiście, odszkodowania te nie są w wysokości, jak w RP - „pięciu złotych z gumową rączką”, tylko jest to  realna i godziwa kwota. Dlatego wszyscy pracownicy terroru, bardzo się pilnują, aby nie dopuszczać się wszelkiego rodzaju bezeceństw, z jakimi spotykamy się w polskim wymiarze sprawiedliwości. Nad całością  działalności sądów czuwa Komisja Dyscyplinarna Sędziów, która ma prawo wszczynać przeciw oskarżonym sędziom sprawy i wnioskować do gubernatora o pozbawienie sędziego uprawnień, które uzyskał w drodze wyboru. Po utracie uprawnień, sędziego czeka normalny proces karny i zazwyczaj wiele lat odsiadki. Osoba, która złożyła skargę, w wypadku, gdy donos dotyczył korupcji, otrzymuje w zależności od stanu, od 25% – 50% zajętego majątku sędziego, jeżeli dowiedzie się byłemu sędziemu, że uzyskał majątek na drodze korupcji lub innej przestępczej działalności. Rocznie w USA, w sumie - z sędziami,  sędziami pokoju, prokuratorami, pracownikami zakładów penitencjarnych - skazuje się w procesach karnych około 6000 tysięcy funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości.

Na marginesie dodam, że nie można nazywać demokratycznym państwa, w którym policjant może zostać generałem i jest politycznym mianowańcem określonej sitwy politycznej, która akurat dorwała się do środków państwowego terroru. W USA najwyższy stopnień, jaki może uzyskać policjant, to kapitan, ale tam jest kapitalizm, czyli demokracja. 

W Polsce, gdy zajmowałem się jeszcze polityką, usiłowałem perswadować różnym opcjom, aby przyjąć model amerykański. Z moich działań - tylko A. Kwaśniewski poparł powszechne wybory: wójtów, burmistrzów, prezydentów i dzięki temu mamy ten model w samorządzie. Dziś to, co proponuje Kukiz, jest bladym cieniem moich propozycji. Proponowane przez Kukiza zmiany, bez całościowego przemodelowania systemu prawnego w RP, nic nie dadzą. 

Na koniec pamiętaj Szanowny Czytelniku, że policja, prokuratura i sąd działa na zasadach i według tego, co uchwalą „orły, sokoły” - z siół, przysiółków i miasteczek - wydobyci z różnego rodzaju gnojowisk i rynsztoków przez hersztów, „ojców chrzestnych”, etc - sitw oraz koterii politycznych. Ci wszyscy osobnicy wydobyci w wyniku tak zwanych wyborów, zostają „osadzeni” w budynkach na ulicy Wiejskiej i uchwalają, co tam im podetknie herszt, aż im się wszystkimi otworami iskry sypią. 

Dlatego, jeżeli Szanowny Czytelniku masz uzasadnione pretensje o: przewód sądowy, orzeczenie, wyrok, koszty procesowe i sądowe – pamiętaj, wszystko to  "zawdzięczasz” tym wszystkim z ulicy Wiejskiej, którzy uchwalają prawo i od prawie trzydziestu lat podają sobie szampana oraz kawior nad naszymi głowami, tak naprawdę, to oni i ich rodziny tworzą - dobraną kastę. 

                    


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka