Część orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 2025:
„Zdaniem Sądu należy jednoznacznie wskazać, że status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego jest wadliwy. Izba ta w całości została obsadzona osobami powołanymi na podstawie wniosku Krajowej Rady Sądownictwa (…). Na podstawie ugruntowanego orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Krajowa Rada Sądownictwa w ww. składzie pozbawiona jest wymaganej niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Taka ocena niezależności KRS jest spowodowana radykalną zmianą sposobu i okolicznościami wyboru 15 sędziowskich członków KRS oraz dalszymi konsekwencjami poddania tego organu wpływowi władzy politycznej. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie należy do systemu sądowego państwa (...).”
WSA napisała rzecz oczywistą od początku zmian w KRS i powoływania tej izby. Jej orzeczenia nie miały mocy prawnej nigdy. W 2023 roku też i w 2020 również. Od lat funkcjonuje też w ten sposób TK, ale to dygresja.
Jako tako trzymamy się prawnie w zasadzie tylko dzięki Konstytucji(to wbrew pozorom bardzo dobre prawo, PiS musiał ją wprost złamać i wmawiać owieczkom, że to OTUA, żeby przejąć państwo), w której zapisano możliwość stosowania jej bezpośrednio. Pozwala to użyć pewnego wytrycha prawnego. Z Konstytucji wywiedziono, że:
„Wyniki wyborów podlegają domniemaniu ważności — czyli dopóki ważność nie zostanie zakwestionowana przez właściwy, legalny organ, wybory są ważne”. SN może je zakwestionować, albo potwiedzić.
I na tej podstawie legalny jest obecny Sejm i Senat. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych NIGDY nie wydała orzeczenia w sprawie wyborów istniejącego w obrocie prawnym. Ani w 2023, ani w 2024, ani teraz.
Czy istnieje organ, który może zakwestionować wybory? Na pewno są to legalnie wybrani sędziowie SN, wybrani przed zmianą KRS, wynika to wprost z Konstytucji. I tu nie jest potrzebna żadna ustawa, starczy się odwołać do nadrzędnego prawa ustawy zasadniczej.
Prokuratura też mogłaby tu teoretycznie mieć swój udział - w razie wykazania dowodów przestępstw wyborczych mogłaby zawiesić zaprzysiężenie prezydenta do czasu zakończenia czynności, gdyby legalny SN nie orzekł o wyborach, a legalny organ, jakim jest prokuratura zgłasił sprzeciw, ale to już byłoby faktycznie jechanie po prawnej bandzie – niby wciąż w granicach prawa, ale jakoś tak nieelegancko.
Reasumując - Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie istnieje prawnie w procesie wyborczym (i nie tylko w nim). Jej udział w tym procesie odbywa się wyłącznie ze względów politycznych. Wybory zaś będą ważne, dopóki legalny organ nie stwierdzi, że są nieważne. A cała ta sytuacja wynikła z jawnego złamania Konstytucji przez PiS lata temu.
Inne tematy w dziale Polityka